11 sierpnia 2015

~14~

Budowle z czerwonej cegły w stylu gotyckim cudownie prezentowały się w starszej części miasta. Arena zrobiła na Kaśce niesamowite wrażenie.Tak samo jak katedra czy kościół Sante Tosca e Teuteria.
Robiło się już ciemno i Kasia postanowiła wrócić do rodziców. Wracając przeszła starym rzymskim mostem Pietra, na jego środku zatrzymała się i na tle oświetlonej tylko lampami rzeki Andygi zrobiła sobie zdjęcie telefonem.  Wysłała je Matiemu z dopiskiem: "Tak pięknie. Verona to cudowne miasto. Tylko ciebie tu brakuje. :)"

-Wreszcie jesteś!- zasiamiał się tata Kasi.- Czekamy tylko na ciebie. Chodź. Kupiliśmy ci kawę i coś dobrego, pomyśleliśmy, że będziesz zmęczona.
-O, dziękuję bardzo. I mieliście rację, nogi mi wysiadają. Ale za to są  piękne zdjęcia i niezapomniane wspomnienia.- wzięła od rodziców kawę i opakowanie z "czymś", mrugnęła okiem do nich i poleciała do autokaru. Wypiła zimną już kawę i zjadła przepysznego croissanta z czekoladą w środku.  Pomimo tego, że jadła je codziennie nie miała ich dość. Z piosenkami Happysadu w uszach odpłynęła w objęcia Morfeusza.

We Włoszech była jeszcze kilka wspaniałych dni. Czas spędzała z rodzicami, a czasami także  z siatkarskimi rodzinkami na piciu kawy, jedzeniu lodów, chodzeniu na basen i zwiedzania miasta. Nocami Kasia chodziła z dorosłymi Kubiakami i Łaskami na imprezy, poznając bliżej swoich podopiecznych . Wykorzystywała ten o to fakt, żeby zachowywali się przyzwoicie jak normalne człowieki, grożąc, że poskarży się trenerowi. Oni na to odpowiadali, że przecież "Krzychu im nic nie zrobi", ale kiedy wyciągała telefon, by zadzwonić do niego lub uwiecznić zdjęciem, stawali się utulni jak baranki. A Kasia się cieszyła, że ma nad nimi władzę. Świetnie się bawiła we Włoszech i obiecała sobie, że jeszcze tu wróci. W sobotę wieczorem umówiła się z Michałami, Mileną i Monią na pożegnalne spotkanie w pubie na rynku Vimercaty. Bawiła się, śmiała i przetańczyła pół wieczoru. Poprostu się wyszalała, jednak musiała przymusowo odpocząć, ponieważ włoski DJ puścił piosenkę tkz. przytulańca. Kubiak wziął do tańca Monikę, a Łasko Milenę, Kasia wzięła sobie kolejne piwo i przyglądała się przytulającym parom. Obserwując zakochanych kreśliła coś na papierowej serwetce.
-A ty, co się tak zaciełaś?- z transu wyrwali ją Kubiakowie - Coś ty zrobiła tej  serwetce? Biedna, teraz nie żyje. 
-Misiek, to nie ona jest winna,  tylko Maślak...-jak Kasia to usłyszała aż podskoczyła, a na Kubiaka spojrzała nienawistnym wzrokiem. 
-Ja jej nic nie powiedziałem.- Michał podniósł ręce w geście obronnym, jednak Kasia nie bardzo mu wierzyła.
-Tak, to prawda. Nic mi nie powiedział. Sama się domyśliłam. No i twoja mama coś napomknęła.-wyszczerzyła się Monia.
-Dobra, nieważne. Idę tańczyć. - powiedziała Kasia i zostawiła ich samych, lecz wcale nie poszła potańczyć, tylko do barku po coś mocniejszego.  Już lekko wstawiona, gadała z jakimś Włochem, perfidnie się do niej ślinił. Coraz częściej dotykał jej ręki, niby to przypadkiem, ale nie przeszkadzało jej to. Według Kaśki był całkiem spoko, jednak gdyby nie jej stan pewnie by stwierdziła, że jest obleśny i jego  naganne zachowanie wobec kobiet prosi się o kopniaka.  Na szczęście Michał zauważył co się święci i wkroczył do akcji. 
-Panu już dzisiaj dziękujemy.-odsunął faceta od Kasi.
-Mówiłaś, że nikogo nie masz!- z wyrzutem wybełkotał włoski goguś.
-odpowiedz coś szmato! -krzyknął.
Michał nie patrząc na Kasię, uderzył Włocha prawym sierpowym.
-Nigdy nie waż się tak odnosić do żadnej kobiety, a zwłaszcza takiej jak Kasia.-wycedził wściekły przez zęby i wyszedł z dziewczyną na zewnątrz.
Kasia dostając świeżego powietrza nagle oprzytomniała i zdała sobie sprawę co się przed chwilą stało. 
-Boże, Michał....Ja cię przepraszam, nie wiem co ze mną się stało...dlaczego w ogóle z nim gadałam...co mi odbiło, przecież gdyby nie ty nie wiem jak by się to skończyło. Tak bardzo cię przepraszam. - wtuliła się w Kubiaka i zaczęła płakać.
-Już dobrze....już po wszystkim. -gładził jej włosy. 
-Dziękuję.
-Nie musisz dziękować, należało mu się.
-Dziękuję, że jesteś. -odsunęła się lekko od niego. -Jesteś dla mnie jak brat. To dziwne, ale tak właśnie czuję.
-Śmieszne, ja czuję, że muszę o ciebie dbać, właśnie jak o młodszą siostrę. 
-To wspaniale, może jesteśmy rodzeństwem bez pokrewieństwa?
-Hahah...możliwe- uśmiechnął się Dziku. -Wracamy?
-Wracamy.-zdecydowała Katarzyna.
Weszli do klubu i odrazu poszli na parkiet poszaleć. Dziewczyna nie odstępowała swoich towarzyszy na krok, bała się zostać sama. Już do końca imprezy nic nie wypiła. Gadała, śmiała się , tańczyła, poprostu bawiła się ze swoimi przyjaciółmi. Po imprezie wszyscy razem odprowadzili Kaśkę pod hotelową bramę i zaczęło się wielkie pożegnanie. 
Z Michałem i Monią pożegnali się w stylu "Do jutra...ewentualnie za dwa dni się zobaczymy". Jednak z Mileną i jej Michałem rozłąka była dłuższa.
-A nie macie Polski w grupie? -zapytała Kasia z nadzieją, że może spotkają się na Lidze Światowej, jednak Łasko pokiwał przecząco głową.
-W takim razie do września?? 
-Tak do września. Ale wtedy widzimy się codziennie. -uśmiechnął się zawiadiacko. A Milena walnęła go w ramię. Jednak coraz więcej rozumiała.-Papa Kaś.. -powiedzieli wszyscy prawie chórem, Michałowie pomogli jej przejść przez płot, pomachała im i pobiegła w kierunku budynku. Nie szła już do głównego wejścia, bo wiedziała, że będzie zamknięte, odrazu skierowała się do wejścia, które pokazał jej Carlo. Drzwi otwarte, światło zapalone, ale w środku nikogo nie było. Zauważyła na biurku kartkę, wzięła długopis i zaczęła pisać.

Jutro pewnie już mnie tu nie będzie. I się już nie spotkamy. W sumie nigdy nie mówię nigdy. Jeszcze przecież przyjadę do Włoch :) Dziękuję Ci za to sekretne wejście, dzisiaj też z niego skorzystałam. Życzę ci wszystkiego dobrego i do zobaczenia kiedyś ;)

Kathie
Zgięła kartkę i napisała tam Carlo Vettori.

***
Sziedziała w samolocie czekając na lądowanie. Wspominała wszystkie wydarzenia z Włoch, wiedziała, że będzie tęsknić za Carlo, Mileną, Michałem i oczywiście przesłodką Sophie. Nie umiała się jednak doczekać powrotu do Polski i spotkania z Mateuszem. Lot minął zgodnie z planem, samolot właśnie dotykał ziemi, a Kasię ogarnął niepokój, co teraz będzie?

                                                                               ***

Leżała w pokoju ze słuchawkami na uszach, kiedy usłyszała dzwonek do drzwi. Zanim się zerwała, już ktoś pukał do jej pokoju. Drzwi się otworzyły, a Kasia ujrzała w nich młodego, wysokiego chłopaka, mającego na twarzy uroczy uśmiech. Nagle poczuła coś w żołądku, czyżby to motyle? Po raz pierwszy patrząc na niego jej kolana się ugieły. "To jest bezsensu" pomyślała dziewczyna.
-Kasiek....-krzyknął i podbiegł, aby ją przytulić. 
-Tęskniłam.-powiedziała wdychąjac jego zapach cudownych perfum. Oderwała się niechętnie od siatkarza i coś jej się przypomniało- jaka niespodzianka?
-Co? -udał zdezorientowany, dobrze wiedział o co chodzi..
-No mówiłeś, że załatwiłeś wolne u trenera i masz niespodzianke.
-Aha..no tak.. Ale to się dowiesz w swoim czasie, nie przejmuj się, krótkim czasie. 
Siedzieli i gadali do wieczora. Kasia opowiadała jak było we Włoszech, a Mati opowiadał jak było mu nudno bez niej w Żorach.
-Będę się zbierał. Ty też idz już spać, bo jutro musisz być wyspana. - Kasia nie wiedząc o co mu chodzi, spojrzała na niego, oczekując jakiegoś wyjaśnienia- no już ci mówię...i tak bym musiał. Jutro jedziemy w góry, więc weź potrzebne rzeczy, trapery, picie, coś ciepłego i tym podobne. 
-Ale co? Gdzie? Jak?- Kaśka stała na korytarzu przed Mateuszem i nic nie rozumiała.
-To co powinnaś wiedzieć, wiesz. Do widzenia- pożegnał się z rodzicami dziewczyny- Pa, Kasiek.-pocałował ją w czoło i wyszedł z mieszkania, nie dając Kaśce nic powiedzieć. Zdezorientowana fizjoterapeutka poszła do swojego pokoju, wyciągnęła plecak i zaczęła do niego wpakowywać rzeczy, które zawsze bierze w góry. Przymierzyła jeszcze swoje trapery i poszła do rodziców.
-Wiecie, bo ja jutro jadę w góry, z Mateuszem. Przepraszam, że wcześniej nie powiedziałam, ale sama się dowiedziałam jakąś godzinę temu.-zaczęła wyjaśniać.
-Wiemy.-krótko uciął ojciec Kasi.
-Co? Skąd?- zdziwiła się.
-Heheh..mamy swoje sposoby.- mrugnął do niej. 
-Oj, nieważne skąd. -do rozmowy włączyła się mama.- Leć do sklepu,bo w domu nie ma nic co byś mogła wsiąść. 
Zrezygnowała z dalszego śledztwa, bo i tak nic się nie dowie, pojechała więc swoim czarnym BMW do pobliskiego Auchana. Oczywiście wyjazd na sklepy nie mógł się odbyć bez zajechania do Biedronki. Kupiła w niej najpotrzebniejsze rzeczy, takie jak żelki czy bepower. Zaopatrzona w jedzenie i picie wróciła do domu. Zadzwoniła do Matiego, o której ma być gotowa i poszła spać, by być wypoczęta, a raczej żeby jakoś się wyrobić na 6.

okay.. Kolejna długa przerwa :D ale tak jakoś dużo się dzieje u mnie xd... Rozdział się podobał? Zabieram sie już za kolejne :) pozdrawiam :*


24 maja 2015

~13~

"Załatwiłem u trenera wolne." 
"Serio? Znakomicie. Już nie umię  się doczekać. Tęsknie."
"Ja też baaardzo tęsknię. :* Już mam pewien pomysł, ale to będzie niespodzianka."
" Teraz to już o niczym nie będę myśleć jak o tej niespodziance. :)"
 
Chciała dopisać "Kocham Cię", tak bardzo jej to pasowało, ale się opamiętała, wysłała sms'a i schowała telefon do torebki. Przyszła do niej Sophie i pociągnęła ją za rękę ku basenowi. Spędziła tam niesamowity dzień z dzieciakami, rodzicami i przyjacółmi. Skakali z trampolin, nurkowali, grali w pilkę wodną,  zjechała z Kubiakiem chyba z każdej możliwej ślizgawki.
-Hej, Kasiaaa. Jeszcze ta! - Kubi wrzasnął, pokazując palcem na różową ślizgawkę, która znajdowała się w brodziku, przeznaczona tylko i wyłącznie dla małych dzieci. Nawet Miko i Sophie mówili, że są na nią za starzy.
-Michał, przestań! Ty masz prawie dwa metry, jesteś dłuższy niż ta ślizgawka. - stwierdziła dziewczyna.
-Oj tam, no chodź. -dalej marudził, jak dziecko.
-Ona się załamie pod tobą!
-Co ?? Uważasz, że jestem gruby? Nie ma przebacz. Idziemy.
Nie czekając na odpowiedź, Michał przerzucił ją sobie przez ramię i zaczął iść  w stronę różowej zjeżdzalni. Kasia krzyczała, że ma ją puścić, potem zaczeła się wyrywać, jednak, gdy nic nie dawało rezultatu, odpuściła i zaczęła się śmiać. Wszystkiemu z uśmiechem przyglądała się Monia.
-Nie jesteś zazdrosna?
-Słucham? - zdezorientowana odwróciła się.
-Trochę dziwne, że mówię to ja-jej mama, ale też jestem kobietą i też kiedyś byłam młoda. Nie chcę być wścibska, tak po prostu pytam.- nieco zakłopotana mama Kasi wyjaśniła o co jej chodzi.
-Nie, nie jestem zazdrosna. Co jest dziwne. Zawsze kiedy koło Michała kręciła się jakaś dziewczyna byłam zła. W przypadku Kasi jest wręcz przeciwnie. Cieszę się jak z nami przebywa. Jak tak patrzę na nich to wydaje mi się jakby znali się całe życie, jakby byli rodzeństwem. I nie jest pani wcale wścibska.- uśmiechnęła się do mamy Kasi.
-Dziękuję.- odwzajemniła uśmiech- Cieszę się, że Kasia znalazła takich ludzi jak wy, że może nie świadomie, ale pomagacie jej zapomnieć o przeszłości.
-Słyszałam co się stało i szczerze mówiąc to ja ją podziwiam. Jest bardzo silna, ja napewno nie dawałabym tak rady jak Kasia.
-Ja też nie wiem jak ona to robi. Ja w jej wieku byłam podobna, ale w tej kwestii wymiękałam. Myślę, że to sprawa tego Mateusza.
-Maślaka?... a w sumie, możliwe.. -z zamyślenia gwałtownie wyrwał ją Łasko.
-Normalny jesteś? Zawału bym dostała! -wydarła się na niego -miałbyś mnie na sumieniu. Pamietaj!
-Oj, tam. Nie marudź. -wyszczerzył się do Moni. - O czym plotkuja  piękne panie?
-Nie interesuj się - Monika pokazała mu język i poszła z Mileną po lody.
-Mirkowi zebrało się na bawienie z dziećmi.
-Hahaha...no tak.
-Ale jak są cudowne dzieci to zajmowanie się nimi to przyjemność.
- A może poprostu teskno do nich.
-No może tak, ale to już do młodej.
Zaczęli się śmiać i odruchowo spojrzeli na Kasię, która właśnie biegła w ich stronę, uciekając przed Kubiakiem.
-aaaaa....Michał pomóż!- Zatrzymała się na nim, przytulając go swoim mokrym ciałem i schowała się za nim.
-Fuj, jesteś mokra. - odsunął ją od siebie.
-Cicho. - zignorowała go.
Dziku do nich podbiegł i zanim coś powiedział, Kasia wyszła zza Włocha i powiedziała żeby się nie gniewał.
-Przecież wiesz jak cię lubię.-wyszczerzyła się do niego.
-Oj, młoda, młoda, na ciebie nie można się długo gniwać. -Pociągnął ją do siebie i dzgnął w żebra. Wszyscy zmierzyli ku Mirkowi i dzieciom. Dziewczyny kiedy przyszły ze sklepu i rozdały każdemu po lodzie.
- Więc wracacie do Polski? -zagadał tata Kasi.
- Tak wracamy na śląsk. - Łasko wyszczerzył swoje białe ząbki.
- Będzie jak za starych, dobrych lat.- dodał Michał.
- Ale to jak ty przychodzisz, to kto odchodzi? -zapytała młoda fizjoterapeutka.
-Malina idzie do Będzina. 
-Aha...szkoda. -westchnąła Kasia
-Jaka szkoda.... wiem, że to spoko gościu, no ale heloł ja będę. - zrobił minę a`la Mariolka.
-Oczywiście. Wszyscy z tego powodu się baaardzo cieszymy. -nieco zironizował Kubiak.
-Wyczuwam sarkazm.
-Skądże ci to przyszło do głowy. -starał się to mówić całkiem, poważnie, lecz pozostali mu nie pomogli, jedynie wybuchli śmiechem.
Długo rozmawiali, od siatkówki po najbłahsze tematy na świecie, przy czym mnóstwo się śmiali. O godzinie 18 postanowili wrócić. Kasia przechodząc koło recepcji w hotelu rozglądała się za Carlo, chciała z nim pogadać, jednak nie było go. Poszła do pokoju i położyła się na łóżko. Stwierdziła, że cały dzień spędzony na basenie może nieźle wykończyć. Po odpczynku rodzice Kasi poszli jeszcze na spacer po Vimercacie, a Kaśka poszła się wykąpać. Nie spieszyła się, bo wiedziała, że nikt nie czeka na łazienkę. Po kąpieli ubrała obcisłe, materiałowe spodenki z domyos'a i szeroką biało-czerwoną koszulkę z orzełkiem z przodu oraz z "2" i napisem "Kasprzak" z tyłu. W mini kuchni zrobiła sobie kawę mrożoną i wyszła na balkon. Usiadła na krześle, podwijając nogi ku klatce piersiowej i popijając kawę, wpatrywała się w wieczorną panoramę włoskiego miasta. Rozmyślała nad słowami Kubiaka i nad tym, z czego zdała sobie dzisiaj sprawę. Mateusz nie był jej obojętny, zdecydowanie był kimś więcej niż tylko przyjacielem. Bała się jednak kolejnego zranienia. Udaje przed wszystkimi, że już nie myśli o Kubie, jednak kiedy zostaje sama wspomnienia powracają. I bolą. Mati łata tą ogromną dziurę, którą stworzył jej były. Postanowiła, że pozwoli Mateuszowi zbliżyć się do niej, w pewnym sensie potrzebowała tego. Tylko potrzebny był im krawiec, który zszyje dziurę.
Nie zauważyła nawet kiedy zasnęła, obudziła się już w swoim łóżku, przykryta kocem. Spojrzała na zegarek, który wyswietlał 4 nad ranem. Nie chciało jej się już spać, więc wzięła do ręki książkę Sparksa i zaczęła czytać. Po krótkiej chwili zrezygnowała z tego. Poszła do łazienki, umyła się i ubrała w sportowe ciuchy.  Po cichu wymknęła się z pokoju i długim korytarzem zmierzała ku wyjściu z hotelu. Było jednak zamknięte. Mogła się przecież domyślić. Chciała się już wrócić do pokoju, ale zobaczyła uchylone drzwi tego pomieszczenia, gdzie była z Carlo. Poszła tam i zapukała, w odpowiedzi usłyszała włoskie "proszę ".
-Hi.
-O, Ciao Kathie! -przywitał ją nieco zaskoczony chłopak. Kasia przestawiła się na angielski zapytała się czy karta do niego doszła.
-Tak, oczywiście. Wszystko ok.
- Nie widziałam cię od tamtego czasu.
-A jakoś tak wyszło - nieco się speszył i zaraz zmienił temat-  A jak ci się podoba we Włoszech?
-Tu jest przepięknie. Wspaniałe widoki. Cudowny kraj. Myślę, że nie raz tu jeszcze przyjadę.
-Bardzo się cieszę. Ale co ty tu robisz tak wcześnie? -zapytał Carlo -bo pomyśle, że wampirem jesteś. -wystawił jej język.
-Kurde, tak szybko się wydało. - powiedziała zawiedzionym głosem - a tak na serio to jakoś wcześnie się obudziłam i postanowiłam pójść pobiegać.
-Aha. To przyjemnego biegania.
-Dzięki, ale nie mogę biegać.
-Czemu? -zapytał zdziwiony Włoch.
-Bo może hotel jest zamkniety? - zapytała retorycznie.
-Ah, no tak. Idiota ze mnie. Już cię wypuszczam.
Wyszli tymi samymi drzwiami co parę nocy temu. Tym razem nie musiała przechodzić przez płot, Carlo jej otworzył, a ona kulturalnie jak człowiek wyszła z ośrodka. Postanowiła pobiec inną drogą niż jak biegła za pierwszym razem. Założyła słuchawki i słuchając piosenek Happysadu podażła włoskimi uliczkami. Było pusto na ulicach, a w powietrzu bylo czuć wilgoć i świeżości nowego dnia.  Nagle zobaczyła parę, w jej wieku. Pewnie wracali z jakiejś imprezy. Byli wystrojeni, a na twarzy dziewczyny był rozmazany od potu makijaż. Trzymali się za ręce i chwiali się jak jedno ciało. Ale nie od alkoholu, lecz od śmiechu. Kasia uśmiechnęła się pod nosem, patrząc tak na nich przypomniała sobie dawne czasy, kiedy to ranki spędzała wspólnie z Kubą. Biegnąwszy dalej Kasia na jednym z balkonów zobaczyła kolejną parę, ta jednak była dużo starsza. Siedzieli przy balkonowym stoliku popijając wczesno-poranną kawę. Rozmawiali o czymś, serdecznie się do siebie uśmiechając, mieli włączone radio i kiedy starszy mężczyzna usłyszał pewną melodię, wstał i podał rękę swojej żonie. Ta uśmiechnęła się jeszcze bardziej, jeżeli się dało i podążyła za jego ręką. Zaczeli kołysać się przytuleni do siebie w takt  cudownej piosenki. Kaśka nie spostrzegła nawet, że się zatrzymała, była zapatrzona w to urocze małżeństwo, otrząsnęła się jednak, gdy pani o białych włosach pomachała jej i uśmiechnęła się do niej. Dziewczyna odwzajemniła gest i pobiegła dalej z bananem na twarzy. Po powrocie do hotelu, poszła się wykąpać, ubrała się w lekkie ciuchy i poszła na śniadanie. Zjadła przepyszną, ciepłą ciabattę z pastą i świeżą mozzarellą, popijając świeżo wyciśniętym sokiem z pomarańczy. Najedzeni i zaopatrzeni w najpotrzebniejsze rzeczy Kasia wraz z rodzicami usiedli w autokarze, którym mieli dotrzeć do Verony, było na tyle miejsca, że Kasia mogła się rozłorzyć na dwóch siedzeniach, co oczywiście zrobiła. Z muzyką w tle zaczytała się w książce Nicolasa Sparksa. Porobiła parę zdjęć i po paru godzinach byli już na miejscu. Założyła okulary, a wychodząc z autokaru i tak włoskie słońce uderzyło ją w twarz. Kierownik wycieczki zarządził godzinę powrotu i rozdał każdej rodzinie mapę. Kasia wzięła ją jako pierwsza i wraz z rodzicami ruszyła podbić Veronę. Po kilku godzinach mieli już zwiedzone połowę miasteczka. Z racji tego, że rodzice Kasi byli już tu kiedys postanowili odpocząć w przyjemniej kawiarence. Kaśka nawet o tym nie pomyślała, umówiła się z nimi, że będą na nią tam czekać, a sama ruszyła w dalszą drogę. Poszła najpierw pod słynny balkon Julii. Widziała go na filmach i zdjęciach, ale to nie jest to samo co zobaczyć go na własne oczy.  Posiedziała tam chwilę i ruszyła dalej. Była w każdym zakątku włoskiego miasta. Nic nie ominęła, była zachwycona pięknem Verony.




Kolejmy.. Przepraszam za długą nieobecność. Postaram się poprawić :) :* Pozdrawiam wszystkie czytelniczki :D

4 kwietnia 2015

~12~

-Żyjesz?- krzyknął szeptem Kubiak.
-Tak, wszystko ok, ale teraz nie wiem jak wejść do hotelu nie zauważona. -odrzekła Kasia.
-To ludzie tam nie chodzą? Wejdź normalnie jak zawsze. Może nikt nie zauważy.- powiedział Łasko.
-Dobra, wy już idzcie. Ja sobie jakoś poradzę. Na razie. Zadzwonię jutro.
-No na razie, mała.
Kasia przewróciła oczami na to ostatnie słowo i ruszyła w stronę budynku. Miała już wchodzić po schodach, kiedy ktoś dotknął jej ramienia. Pospiesznie się odwróciła i zobaczyła przed sobą bardzo opaloną twarz, która nie wyrażała żadnych emocji.
-Excuse me, who are you? - zapytał nieznajomy dość surowym i stanowczym tonem. Kaśka zauważyła, że na jej nieszczęście jest to pracownik hotelu. Przestawiła się na angielski i spróbowała jakoś wybrnąć.      
-Jestem Katarzyna Kasprzak.  Wyszłam na zewnątrz pooddychać trochę świerzym powietrzem i straciłam poczucie czasu. Przepraszam już idę.
Chłopak nic się nie odezwał tylko patrzył jak Kasia oddala się ku drzwiom. Szarpnęła nimi, lecz nie otworzyły się.
-Zamknięte.-spokojnie rzekł mężczyzna. Kasia odwróciła się do niego i obdarowała go wzrokiem mówiącym : No co ty nie powiesz. -Zamknięte od około dwóch godzin. Chodź za mną.
Kasia nie mając innego wyjścia podążyła za mężczyzną. Poprowadził ją przez tylne drzwi do wnętrza hotelu i zaprowadził do małego gabinetu, gdzie stało tylko biurko z laptopem. Zasiadł za biurkiem i zaczął klikać coś w komputerze. -Katarzina Kaszpszak? Z Polski, tak?
-Tak, ja przepraszam, ale przyjechałam wczoraj i informacja o zamykaniu do mnie nie dotarła.
-Już dobrze, znalazłem panią. Pokój 314?
-Tak. Dokładnie.
-Pani ma karte? Chyba mieszka pani z kimś jeszcze?
-Tak mieszkam z rodzicami i nie mam karty, a oni pewnie już śpią. Kurde. O tym nie pomyślałam.
Mężczyzna podał jej kartę i powiedział, że jutro ma oddać.
-Dziękuje...yyy...
-O przepraszam, nie przedstawiłem się. Jestem Carlo... Carlo Vettori.
-Więc dziękuje Carlo. Dobranoc i przepraszam za kłopot.
-Nie ma sprawy. Dobranoc.
Weszła po cichu do pokoju, przebrała się i położyła się spać.
                                                                                        ***
-Halo? -odebrała zaspana.
-No siema.. i jak dotarłaś do łóżka? -odezwał się pełen entuzjazmu głos w słuchawce.
-Taaa....z pewną przygodą, ale żyje....a ty mi nie dajesz spać!!
-Oj tam, co dzisiaj robisz?
-Kurde, Kubiak nie możesz zadzwonić później?
-Nie. Więc....? - Kasia wyczuła, że Misiek nic sobie nie robi z tego, że ona chce spać.
-Nienawidze cie. Dzisiaj jedziemy do Mediolanu.
-Do Mediolanu? Kurcze, dawno tam nie byliśmy z Monią. Możemy się zabrać z wami?  O której wyjeżdżacie?
-No jasne.. około 9. Tylko, że my chcemy pozwiedzać.
-Idealnie. To my będziemy waszymi prywatnymi przewodnikami. Myśle, że Monika się zgodzi, więc będziemy czekać o 9  pod waszym hotelem.
-Ale czym tam dojedziemy?
-Pożyczę auto od Michała i zostawię u nich Mikołaja.
-Nie będzie chciał jechać z wami?
-Myślę, że nie. Będzie wolał zostać z Sophie i Mileną. To dozobaczenia, mała.
-Nie mów tak do mnie.!
-Czemu? Przecież jesteś mała i to jeszcze w naszym środowisku. Aaa teraz już wiem czemu bujasz się z Maślakiem. Hahahha.
-Weź, nie myśl Dziku. Ide spać.
-Nie opłaca ci się już. Dochodzi 8. Więc jak teraz pójdziesz spać to się nie wyrobisz.
-Już ci mówiłam, że cie nienawidze?
-Też cie kocham.
Zakończyła połączenie z uśmiechem na twarzy i poszła do łazienki. Wzięła prysznic, umalowała się, wysuszyła włosy, ubrała się w krótkie spodenki, zwiewną koszulkę na ramiączkach i czerwone trampki. Jej rodzice także się wyszykowali i mieli dużo czasu do dziewiątej, postanowili włączyć telewizor, a Kaśka włącza laptopa i sprawdziła czy Mati jest dostępny na skype.
- Siemanko!
-No wkońcu. Czemu tak długo się nie odzywałaś? Tęsknię Kasiek.
- Wiem, przepraszam ja też tęsknię, Dużo się działo, nawet nie uwierzysz. Kubiak tu jest z rodziną mieszkają u Łasko. Byłam wczoraj u nich i poznałam Michała, Milenę i Sophie.  Dzisiaj o dziewiątej jadę z  rodzicami i Kubiakami do Mediolanu. 
-Hahahah.... no widzisz. To udanych zakupów.
- Ja nie jadę na zakupy, tylko pozwiedzać, a Michał z Monią będą naszymi przewodnikami. - powiedziała z  uśmiechem- nie stać mnie na mediolańskie ciuchy.
- Oj tam, musisz coś kupić. Nie wypada kobiecie wyjechać z Mediolanu z pustymi rękami.- powiedział to niby żartobliwie, jednak jego ton nie był wesoły.
-A co ty taki smutny?
-Bo chciałbym być tam z tobą. A jak ty przyjedziesz to ja wyjeżdżam zaś do Spały, a potem mistrzostwa świata. Zobaczymy się dopiero za jakiś miesiąc  w dobrym wypadku. Zazdroszcze Kubiakowi.
- Oj, już nie smutaj. Skup się teraz na siatkówce. Bo masz mi przywieźć złoty medal, inaczej mi się nie pokazuj. Okej ja już będę kończyć. Papapa.. Trzymaj się. I wykorzystaj wolne.
Zakończyli konwersacje i Kasia z rodzicami wyszli z hotelu. Dziewczyna powiedziała rodzicom, żeby wyszli już do Kubiaków, a ona zaraz przyjdzie.
-Jest Carlo Vettori? -zapytała się pani na recepcji. Popatrzyła się na nią krzywym wzrokiem i odpowiedziała:
-Nie, nie ma i raczej dzisiaj nie będzie.
-No dobrze, a może to pani odłożyć na miejsce? Miałam to dzisiaj oddać. I jak go pani zobaczy, to niech przekaże, że oddałam karte.
-Dobrze, przekażę.
Wyszła na zewnątrz i zobaczyła czworo śmiejących się ludzi.
-No to wy sie już chyba przedstawiliście sobie. O macie kawe. -Pocałowała w policzek Monie, przytuliła się do Michała i wzięła od niego kawę.
-Pomyślałam, że nie zdążycie na śniadanie, więc kupiliśmy wam kawę i świeże kołaczyki.- Monika podała wszystkim kołaczyka i weszli do samochodu. Po kilku godzinach drogi dojechali do Mediolanu w dobrych nastrojach. Monia  zarządziła, że najpierw zaprowadzi ich a przede wszystkim panie do najlepszego i niedrogiego sklepu z ciuchami w mieście. Kasia jak i jej mama kupiły sobie piękne włoskie ubrania. Dziewczyna  wybrała sobie cudowną bluzkę  i skórzany żakiet. W tym czasie Kubiak wraz z tatą Kasi znaleźli sklep z różnymi modelami samochodów, zarówno nowych jak i starych. Kiedy dziewczyny skończyły zakupy, znalazły chłopaków i poszli w stronę miasta pozwiedzać piękne, stare budowle. Kasia była zachwycona urokiem miasta, nie sądziła, że będzie tu tak pięknie, myślała kiedyś, że jest to miasto stricte związane z modą. Kubiakowie zabrali ich w najcudowniejsze miejsca w Mediolanie. Kasia  porobiła mnóstwo zdjęć starych zabytków jaki i nowych budowli oraz przepięknych widoków, no i oczywiście swoim rodzicom i przyjaciołom. Po całym dniu zwiedzania postanowili pójść do restauracji i zjeść włoski obiad w Mediolanie. Wszystkim bardzo smakowało  i w drodze powrotnej wszyscy pousypiali.  Tylko biedny Michał nie mógł spać, bo musiał zawieść wszystkich bezpiecznie do Vimercety. Kiedy dojechali do celu podziękowali Kubiakowi pożegnali się, a Monia z  Kasią umówiły się, że jutro rano się zdzwonią i pomyślą  o planach. Kasia pomimo tego, że była bardzo zmęczona i nic jej się nie chciało, poszła się wykąpać i porozmawiała z rodzicami o minionym dniu.  Gdy rodzice poszli już spać, Kaśka także się położyła, wysłała jeszcze tylko krótkiego sms do Maślaka:
'' Było cudownie! Tęsknie. :*"
I odpłynęła w ramionach Morfeusza.
***
Nazajutrz ledwo wstała z łóżka na śniadanie. Nogi ją bolały,  lecz świadomość, że jest we Włoszech, a ona mogłaby przespać cały dzień, nie dawała jej spokoju.
- Hej Monia!
- No cześć Kaśka, co tam? Wyspana? Wpadłam na pomysł, że pójdziemy na basen. Co ty na to?
-Hm... Całkiem fajny pomysł. Dawno nie byłam na basenie. Rodziców też mogę wziąść? Nie chcę zostawić ich samych w hotelu.
- Jasne,właśnie myślałam o tym żeby pójść wszyscy razem, ty, twoi rodzice, my z Mikołajem i Łasko z Sophie.
-Ok,  o dziewiątej mamy śniadanie, więc może umówimy się o w pół do jedenastej przed naszym hotelem, bo nie wiem gdzie jest basen i nas zaprowadzicie.
-To do zobaczenia i smacznego.
Podczas śniadania Kasia powiadomiła rodziców o planach, na co się ucieszyli.
-Więc dzisiaj poznacie kolejną rodzinkę siatkarza. -powiedziała z uśmiechem, wcinając kanapkę z szynką i papryką.
-No córuś, ty nam na starość takie atrakcje zapewniasz, jakie w głowie się nie mieszczą.
- A co tatku, nie podoba się?
-Czekaj, czy dzisiaj będę na basenie razem z Michałem Łasko? -zapytała się mama, gdyż bardzo lubiła tego siatkarza.
-Tak, bardzo fajny mężczyzna, poznałam go przedwczoraj ,na tej imprezie to byłam właśnie u nich, poznałam ich córeczkę i pogadałam sobie z Mileną . Okazało się, że w przyszłym sezonie wracają do Polski i Michał będzie grał w Jastrzębiu, a Milena też może wróci do grania.
-To bardzo fajnie, o której jesteśmy umówieni? -spytała mama Kasi.
-O dziesiątej trzydzieści tam gdzie wczoraj i nas zaprowadzą.
Po śniadaniu rodzina Kasprzaków wzięła najpotrzebniejsze rzeczy na basen i jak w dzień poprzedni wyszli przed hotel, tym razem nikt na nich jeszcze nie czekał. Jednak po paru minutach pojawiły się obie pary ze swoimi pociechami.
-To są rodzice Kasi.- Monia powiedziała to do swojego syna, a ten podszedł do nich, podał im rękę i się przedstawił. Kiedy było już po oficjalnej części, Kubiak zaprowadził ich na basen. Rodzice Kaśki prawie cały czas siedzieli w wodzie wraz z Mikołaj i Sophie. Pogoda im się udała, bylo słonecznie, bardzo ciepło i zero chmur na niebie. Kasia po długim czasie spędzonym w wodzie postanowiła pójść na koc. Założyła słuchawki, włączyła piosenki jednego z jej ulubionych zespołów, Kings of Leon. Założyła okulary i zamknęła oczy, zatracając się w swoich myślach. Była szczęśliwa, pomimo fałszywości jej bliskich osób. Leżała na kocu przy basenie w słonecznej Italii ze swoimi rodzicami i z dwoma siatkarskimi rodzinkami. Szczyt marzeń. Jednak poczuła, że czegoś jej jeszcze brakuje.

Na święta kolejny rozdział :* ❤❤

28 marca 2015

~11~

-Co ja tu robię? No raczej co ty tu robisz? O dzień dobry - zwrócił  się do jej rodziców, którzy także byli zaskoczeni widokiem siatkarza.
-No wiesz ja jestem na wakacjach. Trochę odpoczynku, trochę zwiedzania.
-A ja jestem z rodzinką u znajomego. - wyszczerzył się - Co robisz dzisiaj wieczorem?- spytał się dziewczyny.
-O czeeeść Kasia. Skąd tu się wzięłaś, a nieważne, będziesz dzisiaj? - rozentuzjazmowany chłopczyk przytulił się do Kaśki.
Właśnie chcę ją zaprosić, mały.- odparł Kubiak -Przyjdziesz? Poznasz Michała, Milenę i małą.
-No w sumie nie mam żadnych planów, jestem tu na urlopie, więc przyjdę. - uśmiechnęła się - Tylko gdzie?
-No tak!- walnął się w głowę, robiąc tkz. "facepalma" i podał jej adres.
Po umówieniu się z Miśkiem na wieczór, dogoniła swoich rodziców. Spacerowali jeszcze dobre dwie godziny, przy okazji wypili przepyszną kawę i zjedli prawdziwe włoskie lody.

***

Wieczorem wystrojona wyszła z hotelu i z włączoną mapą na telefonie próbowała znależć drogę do znajomych Michała. Po pół godzinie błądzenia postanowiła nie przejmować się roamingiem i napisała sms'a do Miśka. On jej odpisał, żeby mniej więcej opisała gdzie jest i zaraz podejdzie ktoś po nią. Po niecałych 5 minutach z za kamienicy wyłoniło się dwóch facetów. Trochę się przestraszała widząć w ciemnej uliczce dwóch wielkoludów, jeden wyższy od drugiego, a wokół niej nie było żadnej innej żywej duszy. Kiedy się do niej zbliżyli, spostrzegła, że jeden z nich to Kubiak. Odetchnęła z ulgą.
-Siemanko! - przywitał się Kubiak, przytulając ją.- To jest Michał Łasko, znaczy w sumie to chyba wiesz kto to jest. - wyszczerzył się Dziku.
-Mhm...- Kasia zdołała tylko to wykrztusić z gardła.
-No, a to Kasia Kasprzak. -zwrocił się do Michała.
-Cześć, miło Cię poznać. Kubiak odkąd cię dzisiaj spotkał cały czas gada o tobie. Zachowuję się jakbyś była jego młodszą siostrą. -powiedział do Kasi.
-hahha...Czasami się tak czuję.
-Długo się znacie? -zapytał się Łasko.
-W sumie to nie, od poczatku wakacji. Ale pomimo tego, zawdzięczam mu już bardzo dużo. - Kasia powiedziawszy to przytuliła się do Miśka. Po paru minutach stali przed pięknym, dużym domem. Weszli do środka i zaraz koło Kasi pojawił się Miko, a za nim przyszła Monia z pewną wysoką kobietą.
-Cześć Kasia.. Nie wierzyłam jak Misiek mi powiedział, że cię spotkał. Myślałam, że mnie wkręca. On do wszystkiego jest zdolny. -przytuliła Kasię. - O właśnie to jest Milena, żona Michała, którego już poznałaś. To Kasia Kasprzak, nasza sąsiadka i przyszła fizjoterapeutka klubu chłopaków.
-Hej... -wyciągnęła rękę w stronę Mileny.
-Czeszć..Nice to meet you.- usmiechnęła się i uścisnęła rękę Kasi.
-Milena nie zabardzo mówi po polsku, parę słówek, ale za to dużo rozumie.-oznajmiła Monia. -Jakimi językami potrafisz mówić?
-Uczyłam się kiedyś włoskiego, ale to tylko podstawy. Wolę rozmawiać po angielsku.
-A w takim razie się jakoś dogadacie....po angielsku, ona wstawi coś po włosku-ty zrozumiesz, ty wstawisz coś po polsku-ona zrozumie.
-Chodź, zapraszam do pokoju.- gestem ręki zaprosiła Kasię do przepięknego salonu siatkarzy. Widać było kobiecą rękę w wystroju pokoju. Różne szczegóły i dodatki dominowały na każdym kroku.
-Pięknie urządzony pokój. -zwróciła się po angielsku Kasia do Mileny.
-O dziękuję bardzo, miło mi to słyszeć, gdyż sama wszystko robiłam. W sumie to nie miałam innego wyjścia. Kupiliśmy dom, a zaraz potem Michał pojechał na zgrupowanie. I wszystko zostało na mojej głowie. -nagle przyleciała mała dziewczynka. - O, a to jest nasza córeczka, Sofie.
-Ciao, piccolo! Mi chiamo Kaśka, Sono un amico di Michał e Monika.- zwróciła się do Sofii po włosku.
-Ciao Ka...Ka - zająkała się.
-Kathie. -pomogła jej mama.
-Kathie, posso chiamarti zia?-kontynuowała Sofii.
-Naturalmente -odrzekła Kasia, chciała jeszcze pogadać z małą, ale przyszedł Misiek i zaczął nawijąć po włosku, lecz tego dziewczyna już nie zrozumiała i poszła do reszty.*
Bardzo miło spędziła czas z Kubiakami i rodziną Łasko. Miko i Sofii bawili się świetnie dokuczając i dopytując co chwilę o coś Kasię. Jadnak ok.11 Milena zaprowadziła ich do spania. Dzieci bardzo ją polubiły, w sumie tak jak starsi Łasko. Dowiedziała się, że po sezonie reprezentacyjnym przyjeżdzają do Polski, bo Michał wraca do Jastrzębskiego Węgla, a Milena też myśli o powrocie do gry w polskim klubie po długiej przerwie. Pomimo bariery językowej nieżle się dogadywali i luźno im się gadało. Koło godziny 2 w nocy Kasia zaczęła się zbierarć do hotelu. Nie pozwolili jej wracać samej, więc Milena z Moniką zostały z dziećmi, a Michałowie odprowadzili ją. Kaśka obawiała się, że hotel jest już dawno zamknięty i kiedy doszli do celu, jej obawy stały się rzeczywistością.
Stali tak przed bramą hotelu i nie wiedzieli co mają teraz zrobić.
-Dobra, to masz do wyboru: albo przejdziesz przez ten płot , albo nocujesz u Miśka.
-Yyyy....sorki, ale my już nie mamy wolnych łóżek. Nie da rady.
-Pogięło was? -spytała z niedowierzaniem Kaśka patrząc na Michałów. Na ich twarzach malowały się miny, jakby zaraz mieli wybuchnąć niepohamowanym śmiechem prosto w twarz Kasi.
-Nie masz innego wyboru, Łasko cię nie chce, więc chyba nie będziesz spać pod hotelem. Spoko, pomożemy ci z tej strony.
-Ej,ej,ej,ej,... Nie, że jej nie chcę, po prostu ty się wrąbałeś do mojego gościnnego i masz taki gruby tyłek, że nie mieścisz się z Monią i Mikołajem.
-Ja nie mam wcale dużego tyłka. -obużył się Kubiak.
-To niby czemu śpisz sam na jednym łóżku. - Misiek zmierzył wzrokiem Łasko i już miał się na niego rzucić, kiedy Włoch zaczął uciekać. Dziku długo nie myślał i podążył szybkim sprintem za nim.
-Chłopaki! Nie będę tu stała całą noc!- wrzasnęła zniecierpliwiona Kaśka.
Przybiegli do niej, ciągle się popychając.
-No...ok. - nic więcej nie zdołali wypowiedzieć. Niby sportowcy, niby dwa treningi dziennie, a zasapani jakby przebiegli 100 km.
-Co się śmiejesz, mała? -wydyszał Michał K.
-Sportowcy, a taka słaba kondycja.- pokiwała głową.
-Wszyscy się ze mnie śmieją! Nikt mnie nie kocha! Nie mam prawdziwych przyjaciół! Nie posiadam sensu życia...idę się zabić! - lamentował.
-Pa! -odpowiedział Włoch. Kubiak się zdziwił, a Kaśka z Michałem zaczęli się śmiać.
Kiedy już się uspokoili, a Dzik się odfochnął zaczęli obmyślać plan przedostania się dziewczyny na drugą stronę bramy. Znaleźli najdogodniejsze miejsce, gdzie przypuszczali, że nie ma tam kamer. Czy dobrze myśleli, okaże się jutro.

*-Cześć, mała! Nazywam się Kaśka, jestem znajomą Michała i Moniki.-zwróciła się do Sofii po włosku.
-Cześć Ka...Ka -zająkała się.
-Kathie.-pomogła jej mama.
-Kathie, mogę mówić do ciebie ciocia?-kontynuowała Sofii.
-Oczywiście -odrzekła Kasia, chciała jeszcze pogadać z małą, ale przyszedł Misiek i zaczął nawijać po włosku, lecz tego dziewczyna już nie zrozumiała i poszła do reszty.


19 marca 2015

~10~

Obudził się z przeogromnym bólem głowy. Nie chciało mu się wstawać, najlepiej gdyby cały dzień przeleżał w łóżku. Jednak chciał się dzisiaj pożegnać z Kasią przed zgrupowaniem. Wziął telefon, aby zobaczyć godzinę i widząc nową wiadomość, uśmiechnął się. Przeczytawszy wiadomość nieco się przeraził, bo Kasia napisała, że muszą poważnie porozmawiać. Odpisał jej zaraz, bo chciał się dowiedzieć o co chodzi, lecz ta napisała tylko czas i miejsce spotkania. Poszedł wziąć prysznic, ciągle myśląc o czym chce z nim porozmawiać Kaśka. Zjadł późne śniadanie. I wyszedł na spotkanie ze swoją przyjaciółką.
 -Czeeeść.! Kasiek.!- podszedł do niej i chciał się przywitać buziakiem w policzek, jednak Kasia odwróciła się i usiadła na ławce w pobliskim parku.
-Musimy poważnie pogadać.- zaczęła Katarzyna.
-No tego się zdążyłem domyślić. O co chodzi?
-Nie wiem jak to powiedzieć...
-Najlepiej prosto z mostu, nie owijać w bawełne, bo nie zrozumiem.
-Łatwo powiedzieć, trudno zrobić.-przełknęła ślinę i głęboko odetchnęła.- Pamiętasz wczorajszy wieczór? - Mati przytaknął - No i dzwoniła do was wróżka, a tą wróżką była Monia. I całą rozmowę słyszałyśmy.
Mateusz nagle zbladł i nie wiedział co powiedzieć, patrzył się w bliżej nieokreśloną przestrzeń. - To prawda co wczoraj mówiłeś? Czy po prostu majaczyłeś po alkoholu? - Nic nie odpowiedział, a Kasia odebrała jego milczenie jednoznacznie. 
-Matiś...
-Kasiek...ja cię przepraszam. To nie miało wyjść na światło dzienne.
-Chciałeś mi to kiedyś powiedzieć? - zapytała z wyrzutem Kaśka.
-Nie w najbliższym czasie, ale kiedyś na pewno.
-Mateusz, ja nie jestem w stanie teraz być z kimś, nie mam siły na związek, nie potrafię zaufać żadnemu facetowi. Tobie ufam, jak przyjacielowi, jedynemu teraz w moim życiu. Przez ostatnie dni stałeś mi się bardzo bliski, ale ja nie jestem jeszcze gotowa na kolejny związek. Jeszcze się nie pozbierałam po Kubie, przepraszam.
 -Tak, wiem. Dlatego nie chciałem ci nic mówić. Przepraszam, nie chciałem tego, albo może chciałem.... W każdym bądź razie serce nie sługa. Czy jest możliwość, że pozostaniemy w takich samych relacjach jak przed tą sytuacją? Obiecuję, że będę się zachowywał jak dotychczas. Po prostu zapomnij. Proszę.
-Dobrze spróbuję, nie chcę cię stracić, więc chodź i mnie przytul. - uśmiechnęła się i wyciągnęła do niego ręce. Pogadali, pośmiali się i nadszedł czas na pożegnanie.
 -To do zobaczenia... Nie wiem, kiedy dostaniemy wolne, kiedy wrócę do Żor, ale będziemy w kontakcie telefonicznym?
-Jasne....pisz sms'y, maile, dzwoń. To...do zobaczenia, nie wiem kiedy.-pożegnali się całusem w policzek i długim przytulasem. Kasia do domu wracała w cudownym nastroju. Cieszyła się, że wszystko wyjaśniła z Maślakiem. Po drodze do domu wstąpiła do biura podróży, aby zatwierdzić wycieczkę do Vimercaty. Nigdy wcześniej nie słyszała o tej miejscowości, ale poczytała trochę o niej i okazało się, że jest to przepiękna i malownicza mieścina niedaleko Verony, Piacenzy i Mediolanu. Bardzo się cieszyła, że wkońcu pojedzie do Włoch, nareszcie spełni swoje marzenia. Musi jednak poczekać do końca lipca. Wrociła do domu i powiedziała rodzicom, że z wyjazdem już wszystko załatwiła. Wysłała sms'a do Dzika, aby przekazał chłopakom z Jastrzębskiego i Bełchatowa powodzenia w treningach. On w zamian oddzwonił i wszyscy wrzasnęli jej podziękowania do słuchawki.

***

Kasia i Maślak codziennie do siebie dzwonili, a niekiedy prowadzili długie konwersacje na skype, gdzie poznała już chyba całą reprezentację, kiedy chłopak był bardzo zmęczony treningami pisali tylko sms'y.
Tak minęły im dwa tygodnie. Akurat tak się złożyło, że kiedy siatkarze dostali wolne od trenera, Kaśka wraz z rodzicami mieli wyjechać do Włoch. 
-Może uda się nam spotkać? Kiedy wyjeżdżacie z Żor?- zapytał Mati z nutką nadziei w głosie, rozmawiając ostatniego wieczoru w Spale - Ja powinienem być ok.13.
-Ja mam samolot o 13. Nie da się nic zrobić. Szkoda.
-No szkoda...trudno. - dało się wyczuć, że Mati jest nieco smutny.- Ja idę już spać. Ciężko dzisiaj było na treningu.
-Jasne. Dobranoc.
-Słodkich snów Kasiek.
Następnego dnia, Kasia wstała bardzo wcześnie. Poszła do łazienki, wzięła prysznic i nałożyła na siebie delikatny makijaż, wysuszyła włosy i rozczesała je. Ubrała na siebie krotki spodenki i letnią koszulę, sprawdziła czy spakowała wszystkie potrzebne rzeczy i poszła obudzić rodziców. Wyszykowali się, wypili kawę i wyszli z mieszkania. Kiedy mieli już ruszać Kasi przypomniało się, że musi się wrócić do mieszkania.
Zapomniała swoich ulubionych okularów, z którymi się nie rozstawała. Zamykała już mieszkanie, kiedy usłyszała, że po schodach ktoś idzie, jak potem okazało się był to Kubi.
-Co ty tu robisz tak wcześnie? -wrzasnęła zdziwiona i rzuciła się na Miśka.
-Siema, siema- odwzajemnił uścisk- no wyrwałem się trochę wcześniej, bo jadę na wakacje z moją rodzinką.
-A czy trener o tym wie?-poruszała znacząco brwiami.
-Nie, chyba nie. A w sumie, nic mi przecież nie zrobi.- na wierzch wystawił swoje białe ząbki.
-Ej, bo ja się chciałam zapytać.
-Nooo....śmiało.
-Kto jest teraz waszym trenerem?
-Nie wiesz? Jak możesz?
-No sorry, jakoś tak umknął mi ten szczegół.
-Ok.ok. Więc naszym trenerem od dwóch lat jest Krzysiu Ignaczak.
-Igła? O żesz...-jej mina wyglądała nieco jak "o.O"- Ale w sumie można się było tego spodziewać. Dobra ja lecę, bo rodzice na mnie czekają. Udanych wakacji.- rzuciła i zbiegła ze schodów.
-Co tak długo? -zapytał się tata, kiedy Kasia wchodziła do auta.
-Spotkałam Michała i tak jakoś wyszło. No więc jeźdźmy.!- wygodnie się rozsiadła na tyłach samochodu i śpiewała piosenki lecące w radiu. Po godzinie drogi dojechali wkońcu na lotnisko w Pyrzowicach, do odprawy mieli jeszcze pół godziny, więc poszli do kawiarni na kawę. Kiedy Kasia wracała już z ciepłym napojem do stolika zauważyła w tłumie znajomą twarz, jednak pomyślała, że po prostu jej się przewidziało i usiadła na krześle.
-Dzień dobry- powiedział ktoś tuż za jej plecami. Ta wstała i rzuciła się na przyjaciela.
-Skąd ty tu jesteś? Przecież...
-Wyjechałem ze Spały wcześniej, zaraz po Kubiaku. On podobno też gdzieś leci, czy coś.
-Tak, wiem minęłam go.
-No i chciałem się przywitać i pożegnać.
-Chodź!-wzięła go pod rękę i zaprowadziła do rodziców- To jest mój przyjaciel, Mateusz. Moi rodzice.
-Agata i Mirek Kasprzak-podał rękę mamie Kasi, a potem jej tacie.-Mateusz Masłowski, miło mi poznać.
-To ty jesteś tym chłopakiem od śniadań? -zapytała go mama Kasi.
-Mamooo...-jęknęła Kaśka, a Maślak się uśmiechnął.

Pasażerowie lotu do Mediolanu są proszeni do odprawy na stanowisku numer 4


-To my będziemy już szli. -mówiąc to Kasia wtuliła się w Matiego.

-Dowidzenia.- krzyknął do jej rodziców. Kasię pocałował we włosy i życzył przyjemnych wakacji,
Po odprawie Kasia z rodzicami udała się do odpowiedniego terminalu i po sprawdzeniu biletów siedzieli już w samolocie. Dziewczyna zawsze lubiła latać samolotem, w sumie to lubiła wszystko co jest nad powierzchnią ziemi. Dwie godziny lotu minęły jej bardzo szybko, nie umiała się już doczekać aż zobaczy Włochy. Jadąc autokarem do Vimercaty podziwiała włoskie budownictwo. Cykała zdjęcia prawie cały czas, była pod ogromnym wrażeniem. Było tam niesamowicie, tak jak to sobie wyobrażała, a nawet lepiej. Kiedy dojechali do hotelu Kasia załatwiła wszystko z zakwaterowaniem i kluczami.
Weszła do pokoju i odrazu wyszła na balkon, usiadła na krześle i się rozmarzyła patrząc na panoramę włoskiego miasteczka. Wymyśliła już plan ich pobytu: jutro zwiedzą Vimercate, pojutrze pojadą do Mediolanu, w środę przerwa,  a w Czwartek wcześnie rano wyruszą do Verony. I potem zależy od jej rodziców czy będzie im się chciało jeszcze gdzieś jeździć. Rozpakowali się i po obiedzie postanowili odpocząć. Ten dzień minął im bardzo szybko. Wieczorem Kasia postanowiła przebrać się w dresy i bluzkę na ramiączkach, wzięła słuchawki i wyszła pobiegać koło pobliskiego lasu. Bardzo dobrze to na nią wpłynęło i po godzinie wróciła cała spocona. Wzięła prysznic, napisała krótkiego sms'a do Maślaka i zaraz zasnęła.
Nazajutrz wstała wcześnie rano i się wyszykowała na śniadanie. Zeszła razem z rodzicami i już po chwili zajadała się pysznościami italiańskiego pochodzenia. Cornetto z czekoladą wraz z Latte Machiatto to według Kaśki najlepsze śniadanie. Po nim wybrali się na miasto. Byli na rynku, na przedmieściach. Zwiedzali wąskie uliczki malowniczej miejscowość. Nagle, gdy skręcili w jedną z nich, ktoś wpadł na Kasię.
-Nie wierzę.........Co tu robisz?

15 marca 2015

~9~


Zaś obudziła się zdezorientowana, zaś z bólem głowy i w tym samym miejscu co wczoraj. Wstała z łóżka i odrazu poszła w kierunku kuchni. Nikogo tam nie znalazła, lecz na stoliku zauważyła małą karteczkę.

Przyprowadziłem Cię do siebie, bo było bliżej ;) I nie chciałem tłumaczyć się przed twoimi rodzicami z twojego stanu. Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko :) Wyszedłem do sklepu po coś na śniadanie. W lodówce pustki :) M.

Uśmiechnęła się pod nosem i postanowiła zrobić dwie kawy. Kiedy stawiała je na stoliku, usłyszała dźwięk przekręcanego klucza.
-Mmm. Jaki cudowny zapach. Dzień dobry. -podszedł do niej i pocałował ją w czoło.- Kupiłem jajka, szynkę, pieczarki i paprykę. Zrobimy wypaśną jajecznicę. Co ty na to?- wziął łyk kawy.
-Brzmi świetnie.- wzięła paprykę i pieczarki i zabrała sie do roboty. Po raz pierwszy w życiu robili tak długo jajecznicę. Bawili się przy tym, śmiali i nieco nabrudzili. Po posiłku Kasia postanowiła iść do domu.

***

-Cześć. Jestem już w domu…..Mamo?….Tato?- krzyknęła, lecz nikt jej nie odpowiedział.-Wszyscy mi dzisiaj zosawiają kartki z wiadomością- mruknęła pod nosem.

Jak przyjdziesz to daj znać. My jesteśmy na zakupach. Mama.

Zadzwoniła do rodziców zameldować się i stwierdziła, że nie ma co robić. Usiadła na tapczan w swoim pokoju i zastanawiała się nad swoim życiem. Miała pracę, a teraz w wakacje nie musiała jeździć do Jastrzębia, a i tak będzie dostawać wypłatę. Jutro ma dostać kasę za wczorajszy mecz. Właśnie, wczoraj. Impreza była fajna, nawet bardzo. Poznała wielu ludzi, których zawsze marzyła poznać. A i jeszcze Maciek. Niby go znała, ale tylko z telewizji. Nie wiedziała jaki naprawdę jest. Wydawał się bardzo miły i troskliwy, ale to mogły być tylko pozory. Na szczęcie pojawił się Mati. Stwierdziła, że jak bardziej pozna Muzaja, to może coś z tego być. Jednak nie chodziło jej o związek, tylko o przyjaźń. Nie miała ochoty z kimkolwiek się wiązać. Miała teraz ochotę na spotkanie się ze swoimi, nowymi koleżankami. I jak szybko wpadła na ten pomysł tak zadzwoniła do Moniki. Okazało się, że chłopaki robią wieczorek pożegnalny, bo niektórzy z nich za niedługo wyjeżdżają na zgrupowanie. Więc dziewczyny, także postanowiły się spotkać. Umówiły się na 16.30 u Moni. Kasia z nudów włączyła fejsa i z przerażeniem popatrzyła na ilość zaproszeń do grona znajomych. Nie sądziła, że tacy dorośli ludzie tak maniaczą, ale stwierdziła, że to przecież siatkarze. Zaakceptowała wszystkie zaproszenia od osób, które kojarzyła i nie patrząc czy jest dostępny, napisała do jednej z nich.

„Cześć. Przepraszam Cię za wczoraj. Jak dla mnie to się działo za szybko i zdałam sobie z tego sprawę, kiedy wszedł na balkon Mati. Ja potrzebuje czasu. Nie dawno zerwałam z chłopakiem i jest mi bardzo ciężko. Chcę żeby była sprawa jasna. Narazie nie szukam faceta, jest mi on nie potrzebny. Nie chcę, żebyś mnie źle zrozumiał. Poprostu, ktoś mnie bardzo skrzywdził. A ja już nie chcę więcej cierpieć.”

„Nie musisz przepraszać. Rozumiem i poczekam :)”

„Nie Maciek, nie czekaj. Znajdź sobie kogoś. Nie marnuj na mnie czasu”

„Ale to nie jest marnowanie czasu.”

„Ale jak ty sobie to wyobrażasz? Ty w Bełchatowie, ja w Żorach?! Nie. Przepraszam, ale muszę już kończyć. I proszę cię, nie wracajmy już do tego tematu”

Muzaj już nie odpisał. Kasia słysząc swoich rodziców wyłączyła komputer i wyszła z pokoju.
-Myślałam, że wrócisz na noc.- zaczęła mama rozmowę o imprezę.
-No właśnie. Gdzie byłaś, jak cię nie było?- swoje dopowiedział ojciec.
-Miałam przyjść, ale kolega nie pozwolił iść mi samej, a on nie chciał was budzić, więc zaprowadził mnie do siebie.
-Czy to ten sam kolega, z którym jadłaś śniadanie?- zapytała się mama, akcentując wyraźnie jedno słowo.
-Tak, ten sam. Ale nie wyobrażajcie sobie wiele. Jest dla mnie jak brat. Na razie mam dość facetów w tym sensie.
Dalej rozmawiali o imprezie, o planach wyjścia do Moni. Dziewczyna powiedziała im o warunkach pracy w sezonie jak i poza. A na wspomnienie wakacji, rodzice Kasi popatrzyli się na siebie znacząco.
-Co? Co jest?- zapytała zniecierpliwiona.
-Bo z tatą wpadliśmy na pomysł, że pojedziemy do Włoch, a, że ty masz wolne może chciałabyś pojechać z nami? Odpocząć od Polski?
-Jasne. Z wielką chęcią. Zawsze chciałam pojechać do Włoch.!- wykrzyczała Kaśka i uściskała rodziców. Porozmawiali o podróży i załatwili przez internet wszystkie formalności. Kasia zanim się obejrzała już wybiła 16. Dziewczynie ulżyło, że nie musi nigdzie jechać ani iść. Poszła do łazienki, zrobiła sobie delikatny makijaż ubrała krótkie, jeansowe spodenki i do tego czerwoną koszulę z rękawami 3/4. Wyprostowała włosy i była gotowa do wyjścia.

***

Zamiast Moni otworzył drzwi mały chłopczyk z burzą włosów na głowie i z prześlicznymi zielonymi oczyma.
-Dzień Dobry. Pani Kasia? Niech pani wejdzie. Ja jestem Mikołaj Kubiak. Ale w szkole mówią do mnie Miko. – wyszczerzył się, zupełnie tak samo jak jego ojciec.
- Cześć. Tak jestem Kasia. Miło mi cię poznać Miko. -weszła do domu sąsiadów, podała małemu rękę i zauważyła, że nikogo jeszcze nie ma. Chyba przyszła za wcześnie.
-Mikołaj, ktoś przyszedł? Tata czegoś zapomniał?- krzyszał Monika z kuchni. Syn jej nie odpowiedział, tylko Kaśka wparowała do kuchni i nieco wystraszyła żonę siatkarza.
-Boże, kochany. Nie strasz tak ludzi. Tak w ogóle to cześć, i jest już tak późno? Nie wyrobię się z ciastem.-z ust Moniki wydobył się dźwięk zawodu.
-Nie przejmuj się, pomogę ci.- uśmiechnęła się do niej i podwinęła rękawy i zabrała się do roboty.
-Nie musiałaś przecież piec ciasta.
-Wiem, ale z ciachem zawsze przyjemniej.
-No w sumię, co nie zmienia faktu, że chcesz żebyśmy miały grube tyłki.-wystawiła jej język.
- A kto w ogóle będzie?
-Zuzka, Aśka, Aśka, Jagoda,Pati, Anna i Natalia.- zaczęła wymieniać.
-Czekaj, czekaj…wolniej poproszę. Rozumiem tak Zuza Łomacz, Aśka Bartman i Malinowska, Jagoda Czarnowska….i dalej nie ogarniam.
-Pati, dziewczyna Bartka Gawryszewskiego. Anna, żona Bontje i Natalia, jakaś nowa laska Popiwczaka. Nie mam pojęcia jak, ale się wkręciła.
-To większa impreza się zapowiada.
-Poprostu cała drużyna poszła pić. A my dziołszki czasami, w takich sytuacjach się tak spotykamy i wspieramy. Impreza zawsze bezalkoholowa, gdyż udowodniamy naszym męźczyznom, że tak też się można bawić. A tak naprawde to musimy po nich pojechać. Przeważnie sie spotykamy stałą grupką u kogoś czasami kogoś nie będzie, bo coś tam. Jak chcemy kogoś nowego to go zapraszamy jak ciebie. A nie kurde ta cała Natalia. Nikt jej nie zna, imię słyszę pierwszy raz. Ale w sumię już się przyzwyczaiłyśmy do ciągle innych pań Popiwczakowych.
-On taki kobieciarz?
-Tsa..przypomina mi trochę Zbyszka przed Asią, ale Kuba zaczął o wiele wcześniej.
Rozmowę przerwał im dzwonek do drzwi. Okazało się, że to mama Michała, która miał wziąść Mikołaja na noc. Zaraz potem wszystkie dziewczyny zwaliły się na raz i zaczęła się impreza. Kasia poznała wszytkie dziewczyny i została oficjalnie zaakcepotowana w ich gronie. Co wiązało się z nieprzymilnymi spojrzeniami Natali, która nie usłyszała od dziewczyn tylu miłych słów. Po wypiciu kawy i zjedzeniu całego ciasta, Monika wpadła na genialny pomysł. Stwierdziły, że już u chłopaków raczej mało kto myśli trzeźwo, i że łatwo będzie wykręcić im jakiś numer. Monia opowiedziała plan dziewczynom, a one z entuzjazmem go zaakceptowały.

***

-Ej, dobra. Teraz cichooo, bo komórka mi dzwoni. – zawołał Kubiak i wyciągnął telefon z kieszeni.- Numer zastrzeżony? O tej godzinie?- Zdziwił się.

-Halo!
-……..
-Dobrze.- zwrócił się do telefonu, a potem do chłopaków.- Dzwoni jakaś niby wróżka, która przepowiada przyszłość.
Wszyscy się zaczęli śmiać, ale podeszli jak najbliżej Miśka, a on zrobił na głos.
-No to co nam powiesz wróżko?- wrzasnął już mega wstawiony Masłowski.
-No to może powiem coś o tobie. Jak się nazywasz?
-Mateusz M. -powiedział i się roześmiał.
-Hm..a więc jesteś młodym człowiekiem, który nie wie jeszcze co to miłość, aczkolwiek jesteś w kimś na zabój zakochany.
Chłopaki zaczęli się śmiać
- Ta… no to każdy może zgadnąć.
-No dobrze to powiedz mi jak ma na imię, to spróbuję coś o niej powiedzieć.
Mateusz sie zawahał, jednak bezmyślność po alkoholu wygrała.
-Kasia. – wyszczerzył się. Niektórzy z siatkarzy wydali się zdziwieni, a niektórzy wykrzykiwali swoją radość i dumę z młodszego kolegi, klepiąc go po plecach.
-Kasia…Kaśka…Katarzyna…Kasiek…
-O, Kasiek.- nagle przerwał wróżce- bardzo lubi jak na nią tak mówie. Znaczy się nieważne, przepraszam, że przerwałem.
-Ma brązowo-czarne włosy, niebieskie oczy, nie jest gruba, ale i nie jest za chuda, jak niektore „wieszaki”. I ma około 165 cm.
-Taaak. – wykrzyczał w telefon. -Trochę mnie przeraża skąd wiesz te informacje. Ale obojętnie, KOCHAM JĄ.!! – zaś krzyczał i zaczął śpiewać o miłości do Kaśki, a inni zaczęli krzczeć imiona swoich ukochanych. „A ja kocham moją Monię. A ja Anne. Ja kocham moją Jagódkę…..”
-Ale nikt nie kocha nikogo jak ja Asię.- powiedział stanowczo Malinowski.
-Chyba coś ci się w główce poprzeweacało.- odrazu do akcji wkroczył Bartman.- ja kocham Asię, napewno o wiele bardziej niż ty. No i tak wstawieni atakujący kłócili się który z nich kocha bardziej swoją Asię. Bontje postanowił ich rozdzielić i uspokoić więc podał im po kieliszku wódki, co pomogło, bo zaczęli się śmiać. Po chwili Kubiak zorientował się, że połączenie zostało przerwane. Siatkarze się tym zabardzo nie przejeli, tylko bawili się dalej.

***
-Kasia..-usłuszała po drugiej stronie telefonu.
-Kasia..Kaśka…Katarzyna…Kasiek…
-O, Kasiek. bardzo lubi jak na nią tak mówie. Znaczy się nieważne, przepraszam, że przerwałem.
Nie wierzyła w to co słyszy, myślała, że się przesłyszała. „Pewnie mówi o kimś innym”- wmawiała sobie. Jednak kiedy Monia patrząc na nią opisywała jej wygląd, a Mateusz nie zaprzeczał nico się przestraszyła.
„Nie to nie może być prawda, to mój przyjaciel, on nie może mnie kochać. Nie, nie teraz.!”- nie dawało jej to spokoju. Po skończeniu rozmowy rzekomej wróżki Moni wszystkie zaczęli podgadywać Kasi o Maślaku.
-Ej, dziewczyny, przestańcie. Oni są wszyscy mega pijani, nie myślą racjonalnie, nie wiedzą co mówią.
-Wiesz, po poijanemu można wyciągnąć od kogoś dużo informacji, nawet nie przejdzie im przez myśl coś skłamać.- „pocieszała” ją Asia.
Po udanej imprezie wyszystkie dziewczyny pojechały po swoich siatkarzy, a Kasia nie mogąc poukładać sobie tego wszystkiego w głowie poszła do domu i czym prędzej chciała iść spać, wkońcu w swoim łóżku. Było już późno i nie chciała budzić rodziców, więc po cichu weszła do mieszkania zamknęła drzwi swojego pokoju, przebrała się w pidżamę i położyła się pod ciepłą kołdrę. Myślała nad Mateuszem, nie wiedziała co ma zrobić, jednak wysłała mu sms’a, że jutro muszą się spotkać i pogadać. Jak się spodziewała, nie dostała odpowiedzi. Nie wiedziała jeszcze jaką podejmie decyzje w związku z siatkarzem, miała nadzieje, że rano obudzi się z pomysłem w głowie. Zamknęła oczy i zaraz odpłynęła do krainy Morfeusza.     
Rozdział na weekend :) Podobał się trochę? :*


13 marca 2015

~8~

Stała przed nią cała drużyna SKRY. Kolejne marzenie z młodzieńczych lat wcielono w jej życie. Nie wiedziała co ma zrobić, stała bez ruchu i patrzyła się na wesołe twarze siatkarzy. Zobaczyła Kłosa i Wronę, unikających jej spojrzenie.
-WY!- krzyknęła, pokazała na nich palcem i ruszyła w ich kierunku. – Ty się już prawie wygadałeś, a ty go powstrzymywałeś!
-Ale o czym ty mówisz? -zaczeli się wymigiwać.
-Kto? Kto się wygadał - Mateusz podszedł do Kasi, obejmując ją ramieniem i zmierzył wzrokiem środkowych.
-Nikt! - szybko odpowiedział Karol.
-Ten ciulas, szanowny pan przypałowiec. - powiedział z uśmieszkiem Wrona.
-Gdybyś wypaplał, to nie byłoby ważne, że jesteś starszy czy coś, dostałbyś. No stary, czy to tak trudno nie mówić nieznanej osobie, że będzie się na imprezie dla niej.- załamał ręce.
-Dobra, już dobra. Nic się nie stało, nawet sie nie skapłam. Nie zdajecie sobie sprawy jak bardzo się cieszę.- przytuliła Kłosa i Wronę. - A tobie dziękuję! - wrzasnęła Maślakowi do ucha, przytuliła go i pocałowała w policzek.
-To nie tylko mój pomysł. Obmyśliliśmy to z Kubiakiem.
-Ej, ja też chcę buziaka! - Kłos udał obrażonego.
-Ty masz narzeczoną, głąbie.- szturchnął go Andrzej.
-No i co? Przecież buziak to nie zdrada.
-Gdzie jest Kubiak?- przerwała jakże to ciekawą konwersację.
-Tam stoi.- wskazał jej Wrona.
Pocałowała środkowych w policzek i poszła do Michała.
-Dziękuję ci bardzo.- wtuliła się do nigo.
-Hej, nie ma za co. Baw się dobrze.
Zrobiła jak Michał jej powiedział. Bawiła się świetnie, nie przejmując się niczym. Ani Kubą ani Aśką ani Popiwczakiem. Rozmawiała i tańczyła chyba ze wszystkimi. Poznała wiele osób, siatkarzy, ale i też ich drugie połówki. Z niektórymi z nich złapała niezły kontakt. Kiedy chłopaki poszli pośpiewać, dziewczyny zaczeły plotkować na wszytkie tematy. Poza Monią najlepiej dogadywała się z Zuzą Łomacz, Asią Malinowską i o dziwo z Asią Bartman. Nie sądziła, że taki buc jak Zbigniew Bartman może być kochany przez taką fajną i miłą dziewczynę. W trakcie gdy Zuza opowiadała jak się poznała z Grześkiem, Maślak przypałętał się do nich i porwał Kasię do tańca. Najpierw tańczyli do szybkiej piosenki przez wszystkich znanej ”Jesteś szalona”. Po tej piosence DJ Winiar zapodał „Zawsze tam, gdzie ty” Cała SKRA zaczęła śpiewać, a Maślak popatrzył się wymownie na Kasię i zaczęli kołysać się w rytm piosenki. Przytuleni do siebie, nie mówiąc nic, pragneli aby ta chwila trwała wiecznie. Mateusz zatracił się w zapachu jej perfurm, a Kasi przez myśl przeszło, że w jego ramionach czuje się bardzo bezpiecznie, nawet bardziej niż przy Kubie. Kiedy piosenka się skończyła oderwali się od siebie i postanowili pójść się napić. Mati chciał powiedzieć co czuje do szatynki, lecz bał się jak zareaguje. Może lepiej jak poczeka, może wtedy sam lepiej zrozumie uczucia do niej. Odpoczywali na krześle, popijając piwo, kiedy przed Kaśką pojawił się Łomacz i zaprosił ją do tańca.
-I jak się bawisz w moich skromnych progach? - zapytał się, nie przerywając wygibasów.
-Znakomicie. I chyba będę częściej bywać w twych progach, gdyż, mam przeczucie, iż zaprzyjaźnię się z twoją Zuzą.- puściła mu oczko. Rozmawiali, tańcząc jeszcze kilka piosenek, potem porwali ją inni siatkarze.
-Hej. Nie miałem jeszcze okazji się przedsawić.- podniosła głowę, spojrzała w jego czarujące, niebieskie oczy i dech zaparł jej w piersiach.- Michał Winiarski. Winiar dla znajomych.- uśmiechnął się do niej.
-Mhm. Wiem. - powiedziała nie spuszczając wzorku z jego oczu.- Yhm. Ja jestem Kasia Kasprzak.
-No też wiem. - wybuchnęli śmiechem, kiedy zorientowali się, że ta oficjalna część była nie potrzebna. - Gadałem z Kubiakiem.
Wstarczyło, że powiedział te trzy słowa, a już spaliła buraka.
-To co ci gadał, to było dawno, już mi przeszło. - zaczęła się szybko tłumaczyć.
-Ale co ci przeszło? – zrobił zdziwioną minę - On mi tylko powiedział, kim jesteś, jak się nazywasz i, że mieszkasz na przeciwko niego.
-Aha….no to dobrze. – uspokoiła się.
-Ponawiam pytanie: co ci przeszło? Nie puszczę cię dopóki mi nie powiesz.- Chwycił ją i zaczął gilgotać. Kasia zaczęła krzyczeć i piszczeć, a pozostali zamiast jej pomóc, zwijali się ze śmiechu.
-Ok.! Ok.! Powiem ci. Tylko mnie puść.!!- przestał ją gilgotać, ale nie puścił jej, czekając aż zacznie mówić.- No bo kilka dobrych lat temu, kiedy interesowałam się baaardzo siatkówką, byłeś moim ulubionym siatkarzem.
-Jak to byłem?- zrobił smutną minkę.
Kasi ulżyło, że jej nie wyśmiał, tylko wziął to na luzie.
-No w sumie po dzisiejszym meczu jesteś.-uśmiechnęła się.
-To rozumiem.- wyszczerzył się do niej.- Wiesz jak będziesz w pobliżu Bełka to możesz wpaść do mnie. Poznasz Dagę i moje dwie pociechy.
-Jasne, z przyjemnością poznam twoją rodzinkę.
-ODBIJAMY.!!!!
-To narazie, mała.- Winiar zdążył tylko to powiedzieć i Kasia była już w obięciach kolejnego siatkarza.
-Jesteś ostatnim skrzatem, z którym tańcze.- podniosła głowę, aby spojrzeć na chłopaka.- To ty mi się przyglądałeś na hali jak gadałam z Wroną i Kłosem.- zauważyła, że chłopak się nieco zaczerwienił.
-Bo……ja myślałem, że cię skądś znam, ale jednak pomyliłem cię z kimś innym. Nie znam Kasi Kasprzak, o pięknych, niebieskich jak ocean oczach i cudownym uśmiechu.
-No dobra powiedzmy, że ci uwierzyłam w tą bajkę.
-Ale oczy masz naprawdę piękne, takie niebieskie.
-Czyli przyznałeś się, że to bajka.- uśmiechnęła się do niego chytrze, jednak gdy zobaczyła zagubioną minę siatkarza szturchnęła go.- Ale dziękuję za komplement. Nie rozmawiajmy, chodź potańczyć albo czekaj powiedź mi tylko jak masz na imię i idziemy.
-Maciek.- Kasia słysząc jego imię, próbowała go sobie przypomnieć, lecz nie potrafiła. Wzięła go za rękę i zaczeli tańczć. Przetańczyli chyba z pół wieczoru. Oboje świetnie się bawili. Chłopak nie ukrywał, że Kasia mu się podoba. Prawił jej komplementy i przymilał jej. Dziewczynie się to podobało, może dlatego, że już trochę wypiła i chciała zapomnieć o Kubie. Zdawała sobie sprawę, że daje mu nadzieje, nie obchodziło ją to jednak tej nocy. Postanowiła to wykorzystać, wkońcu wysportowany i przystojny siatkarz wyraźnie na nią leciał.
-Może odpoczniemy chwile? Wyjdziemy na balkon?- zapytał chłopak.
-No jasne. Chodźmy.
Stali na balkonie, patrzyli się na gwiazdy i rozmawiali o sobie. Kasia już go sobie przypomniała i wiedziała, że jest od niej trochę starszy, aczkolwiek jego uroda pokazywała co innego. Wyglądał jak młody chłopak. Ogólnie Kasia zaliczyła go do tych uroczych, spodobał jej się. Maciek objął Kasię i spojrzał w jej oczy.

***

-Stary, masz piwo. – Łomacz, Kubiak, Malina i Kwolek zauważając, że Masło od paru godzin siedzi sam i najwyraźniej niezbyt się bawi, postanowili do niego podejść i pogadać.
-Dzięki.- mruknął pod nosem Mateusz.
-Co jest?- odważył się pierwszy zapytać Bartek.
Ten spojrzał się na chłopaków i wskazał głową roztańczoną parę.
-Tobie się podoba Kasia?- zapytał zdziwiony Malinowski.
Wszyscy się na niego popatrzyłi pobłażliwym wzrokiem i nikt mu nieodpowiedział.
-Ale oni tylko tańczą, z każym już chyba tańczyła-odezwał się Michał.
-Ta jasne, tylko czemu z nim przez większość czasu, a jego ręcę są wszędzie, nie podoba mi się to. O i jeszcze wychodzą razem na balkon, a on ją obejmuje. Pięknie, a ja jak idiota czekam, nic nie robię.
-Nie mazgaj nam sie tu, tylko idź do niej!
Długo nie myśląc, zerwał się z kanapy i pobiegł na balkon. Przekroczył próg okna i zobaczył jak Kaśka gwałtownie odskakuje od Muzaja. Była nieco zdezorientowana, a w jej oczach pojawiła się ulga. Mati nie był pewny, ale Maciek był wściekły na kolegę.
-O, sorry. -powiedział, udając, że jest mu serio przykro.
-Przepraszasz, że przerwałeś naszą rozmowę? Nawet nie...Ciszę. – zapytała się Kaśka, co nie spodobało się atakującemy, który zaraz wszedł do domu.
-Dziękuję, że przyszedłeś. – podchodząc do barierki westchnęła.
-Kasiek, ale za co? – nie zrozumiał o co jej chodzi.
-Lubię jak ktoś do mnie mówi ‚Kasiek’, wiesz?
-No wiem.
-Skąd wiesz?
-Nie wiem.
Wybuchnęli śmiechem, lecz Kasia zaraz zpoważniała.
-Gdyby nie ty, to bym zrobiła najgłupszą rzecz w moim życiu, a jutro bym tego żałowała. Uratowałeś mnie. Nie wiem co ja robię. Nie wiem czy to przez alkohol czy przez desperacje, a może jedno i drugie.
-Spokojnie.Wszystko będzie dobrze.- po wypowiedzeniu tych słów, stwierdził, że są banalne i przereklamowane. Przytulił ją do siebie.
-Jak dobrze?! Kurde, właśnie bym pocałowała kolesia, którego w ogóle nie znam. Spoko, jest przystojny, czarujący i oczywiście to siatkarz, no ale bez przesady. Napewno go nie kocham. A ja całuje tylko tych, których kocham.-już trochę majaczyła, a w głowie jej bardzo szumiało. Mati postanowił, że ją zaprowadzi już do domu.
-Ej, ale sie przecież nie pocałowaliście. Chodź, idziemy do domu. Ty masz już dość.
-Ok, ale chcę się ze wszystkimi pożegnać.
Wrócili do środka, Kaśka poszła do stolika DJ’a, przerwała muzykę i wzięła mikrofon z karaokę.
-Proszę o chwilę uwagi. Dziękuję wszystkim za niespodziankę, siatkarzom z Bełchatowa i z Jastrzębia oraz ich połówkom za imprezę. Było fantastycznie, ale ja niestety źlę się już czuję i was opuszczam. Życze wam jeszcze fajnej zabawy. Adios maj frjends.- skończyła swoją przemowę, a reszta wróciła się dalej bawić, niektórzy się jeszcze pożegnali osobiście. Szli w ciszy do domu siatkarza, nie było daleko, a była ciepła, wakacyjna noc. Dziewczyna wtulona w bruneta zaczynała powoli odpływać.


Jest kolejny rozdział :)

10 marca 2015

~7~

-Gadaj….tylko cicho, żeby trener się nie czepiał.
-Bo ja się chyba zakochałem.
-No stary, wkońcu.! Ale chyba czy napewno?
-Znaczy, bo ja ją znam od dwóch dni, ale czuję, że to TA. Nieznam jej zabardzo, ale dużo gadaliśmy i odczuwam taką potrzebę poznania jej bardziej. Żeby dzielić z nią wszystkie moje przeżycia, i żeby ona mi wszystko mówiła. Chcę z nią być.
-Boże, Maślak. Chyba po raz pierwszy w życiu słyszę jak mówisz o miłości. Hm…i może dlatego tak to nieudolnie ci idzie.-wyśmiał swego przyjaciela.
-No wielkie dzięki.!- Mateusz pobiegł szybciej, zostawiając Konrada z tyłu. Zaraz go dogonił i szturnął chłopaka.
- Serio cie wzięło. Która jest tą szczęściarą? Znam ją? – poodpytywał Konrad przyjaciela.
-Kasia, ta nowa fizjoterapeutka. Pare dni temu wpadliśmy na siebie i tak jakoś się poznaliśmy. 
Ale nie powiedziałbym, że jest taka szczęśliwa. I uprzedzę twoje pytanie, jakiś idiota ją zdradził. 
Ale nikomu ani słowa, a przede wszystkim przy niej.
-Jasne, nie ma sprawy. Muszę przyznać, że masz niezły gust. - poruszał charakterystycznie brwiami.
***
Po treningu Kasia czekała na Mateusza przy wyjściu. Jak to siatkarze, siedzieli długo w szatni. W sumie sama pamięta co robiła w szatni z dziewczynami po i przed treningami. Nawet przed meczami zdarzały im się „party”. Nagle zauważyła dość dużą grupkę siatkarzy wychodzących z szatni. Na czele epkipy był McGregor.
-No więc, nasza pani fizjoterapeutko, dzisiaj po meczu u mnie afterparty. Nie przyjmuje sprzeciwu. 
-Jasne, dzisiaj przyjde z miłą chęcią, poznać was wszystkich.
-No i to rozumiem. - Grzesiu puścił oczko do Kasi i pożegnał się z nią jak pozostali. Chłopaki już wyszli z hali, tylko jeden podszedł do Kasi.
-Ojej..super. Poznasz wszystkich siatkarzy Jastrzębskiego Węgla. Będziesz miała o czym opowiadać swoim psiapsiółom.
A później poznasz jeszcze innych siatkarzy, przystojnych, wysokich i umięśnionych siatkarzy…to cudowne, nieprawdaż?! - powiedział niskim głosem z ironią malowaną na twarzy. Tak to właśnie cudowny Kubuś Popiwczak. 
-O co ci chodzi? -zapytała Kasia już nieco wkurzona.
-O nic. Poprostu wkurzają mnie takie laski, które załatwiają sobie prace w klubie tylko żeby być bliżej sportowców. - odpowiedział już normalnym głosem.
-Jakim prawem mnie oceniasz? Nie znasz mnie, nie wiesz kim jestem. Więc się ode mnie odwal.
Nic nie odpowiedział, jedynie prychnął i wyszedł z hali. Wkurzona wyszła z hali i skierowała się w kierunku auta Mateusza. Po chwili chłopak pojawił się i w ciszy dotarli do Żor.
W mieszkaniu Kasia wzięła swoje rzeczy i miała już wychodzić.
-Mateusz, dziękuje ci bardzo za pomoc i za to, że byłeś przy mnie. Choć znamy się tylko od paru dni mogę powiedzieć, że jesteś moim przyjacielem. Najlepszym, najukochańszym. Kocham Cię, jak brata. – przytuliła się do niego, pocałowała w policzek i nie dając mu nic powiedzieć, wyszła z jego domu. Trochę zawiedziony zamknął za nią drzwi i włączył telewizor. Leciał jakiś denny serial, nigdy nie lubił ich oglądać, ale teraz było to dla niego bez znaczenia. Oparł głowę o poduszkę i zaczął rozmyślać, aż zasnął.
***
-Cześć. Już jestem.- krzyknęła Kaśka, wchodząc do domu.
-No cześć, kochanie. Dobrze, że już jesteś. Umyj się i chodź do nas.
Poszła do pokoju przebrać się i posprzątać rzeczy. Zamknęła na chwilę drzwi i usiadła na łóżku. Nie potrafiła tak poprostu zapomnieć o sytuacji z Kubą. I do tego ten idiota, cudowny siatkarzyna się znalazł. Wiedziała kim jest, bardzo dobrze go pamiętała. Rozpuszczony dzieciak, który myślał, że jak grał z seniorami, będąc w pierwszej liceum jest najlepszy i najwspanialszy. ,,Ah i ta beka z niego jak podeszłyśmy do niego po zdjęcie. Biedny, myślał, że go uwielbiamy i jest naszym idolem. No cóż life is brutal. ” pomyślała Kasia. Nie przepadała za Popiwczakiem, lecz tą sytuacją pokazał jaki jest i że się nie myliła co do niego. A miała nawet fajny humor jak na dzień po zdradzie ukochanego, ale nie bo Kubunio Popiwczak musiał ją wkurzyć.
-Rozpieszczone dziecko.!- mruknęła pod nosem i wyszła z pokoju do rodziców. Zjedli obiad i Kasia zaproponowała, że zrobi kawę. Kiedy już kubki stały na ławie mama zaczęła rozmowe.
-A jak tam u Kuby? Nic nie mówisz.
Kasia spuściła głowę, nie wiedząc jak zacząć.
-Coś się stało?- zapytał zaniepokojony tata.
-Zdradził mnie.- I nagle poczuła wielką gulę w gardle, przez którą nie potrafiła powiedzieć nic więcej. Jedyne co przyszło jej z łatwością to łzy. Tak, znowu się rozpłakała, a obiecała sobie, że już nie będzie. Mama przytuliła ją, zapewniając, że wszystko bedzie dobrze, że to może tylko jakieś nieporozumienie.
-Nie, mamo. Ja wiem, że mnie zdradził, w sumie przyznał się do tego. Ale najgorsze jest to, że z Asią. Moją, kochaną Asią. Rozumiecie? Tu nie chodzi tylko o Kube. Dwie bliskie mi osoby oszukały mnie. To najbardziej boli. Ale tak, będzie dobrze. Mam już wspaniałą prace, taką o której kiedyś marzyłam. Będę żyć blisko z tym co kocham i z tym co napewno mnie nie zdradzi. Z siatkówką. A dzisiaj po tym meczu jadę do kolegi, Grzegorza Łomacza i mam poznać całą drużynę. Wkońu wypadałoby znać swoich przyszłych pacjentów. - uspokoiła się i powiedziała już z uśmiechem.- Mam zamiar zacząć nowy rozdział swego życia, doszczętnie zamykająć ten z Kubą.
Porozmawiali jeszcze i zanim się obejrzała wybiła już 14. Wyszykowała się i pojechała swoim autem w stronę Jastrzębia.
***
-Dzień Dobry.- Kasia weszła do pokoju trenera i sztabu.
-O już jesteś. To fajnie.- uśmiechnął się do niej Krzysztof.- To jest Katarzyna Kasprzak.- przedstawił dziewczynę. – A to nasz były fizjoterapeuta i aktualny lekarz Paweł Zagórski.- wskazał na mężczyzne. Był niższy od Krzyśka, ale to chyba normalne. Miał ciemne włosy i oczy, był grubo po trzydziestce. Uśmięchnął się do Kasi i podał jej rękę.
- Paweł.
- Kasia.
- Możesz nas już zostawić. Poradzimy sobie.- zwrócił się do trenera. A potem spojrzał z uśmiechem na Kasię. – Okej. A więc, pracowałaś już kiedyś w klubie sportowym?
-Nie, ja jestem od razu po studiach, a praktyki miałam w katowickiej klinice sportowej. Nie umiałam dostać miejsca w żadnym pobliskim klubie.
- No widzisz praktyk nie miałaś, w klubie a za to masz prace.
- I jestem z tego bardzo zadowolona. Jeżeli mogę zapytać, to czemu Krzysiek przedstawił cię jako byłego fizjoterapeute i aktualnego lekarza?
-Ponieważ przez długi czas byłem tu fizjoterapeutą, a lekarzem był taki starszy pan Miecio, lecz jego wiek już nie pozwalał mu w pełni wykonywać swój zawód, więc poszedł na emeryture. Razem z resztą sztabu i chłopakami uznaliśmy, że lepiej będzie jak ja przejde na stanowisko lekarza, oczywiście mam do tego predyspozycje, a na stanowisko fizjoterapeuty przyjdzie jakaś nowa osoba.
Rozmawiali dość długo, Paweł wszystko wyjaśnił Kasi pod względem fizjoterapii, ale także pracy z chłopakami. Dał jej ,,strój roboczy” i pełno koszulek z Jastzębskiego. Przebrała się i wpakowała wszystkie nowe ciuchy do przydzielonej jej szawce. Pamiętając o wszytkich radach weszła na halę, gdzie było już trochę ludzi.

-A tobie co? – Formela szturchnął Mateusza.
-Nic. O co ci chodzi?- warknął Maślak.
-Teraz to już mi nie wmówisz, że nic się nie stało.- dalej drążył temat.
-Powiedziała, że jestem jej najlepszym przyjacielem.- powiedział z zawieszoną głową.
-Kto? Kaśka?
- Nie kurde, pani Zdzisia. Oczywiście, że Kasia.- burknął z sarkazmem.
-No ale dalej nie wiem o co ci chodzi. To chyba dobrze, że jesteś dla niej najlepszym przyjacielem.
-Nie. Nie chce być tylko przyjacielem.
-Ej..wyluzuj. Sam mówiłeś, że chłopak ją zdradził. Więc logiczne jest to, że narazie nie będzie się chciała z nikim wiązać. Ale za to będzie potrzebować właśnie przyjaciela. A jeżeli tak ci na niej zależy to musisz poczekać i pokazać, że jest dla ciebie ważna, ale nie możesz niczego jej narzucać.
Mati nie wiedział co ma powiedzieć, był zaskoczony słowami kolegi.
-Kondzio, i ty nie masz dziewczyny?- zapytał, spoglądając z niedowierzaniem na Forlmelę .- Dziękuję. Jesteś najlepszy.
Przytulił kolegę i z radością wybiegł na halę. Poszukał wzrokiem Kasi i zauważył ją siedzącą nad jakimiś papierami. Przybiegł do niej, a ta zauważywszy cień, podniosła głowę. Bez namysłu pocałował ją w policzek, Kasia uśmiechnęła się szeroko, Mateuszowi przeszło przez myśl, że ten uśmiech był czysto przyjcielski, jednak nie zdołował się, a bardziej zmotywował.
-Masz mi wygrać, jasne? – spojrzała na niego wzrokiem nieznoszącym sprzeciwu.
-Jeżeli będę w ogóle grać, to się postaram wygrać dla ciebie.
-No i tak ma być. Czekaj, czekaj. Jak to ,,jak będę w ogóle grać”, a kto ma niby grać?
- No Kuba. Ale w sumie to taki sparingowy mecz , więc może wpuści mnie na ostatniego seta.
-Ten frajer Popiwczak? Ty masz grać, przecież jesteś o wiele lepszy od niego.
-Skąd wiesz, że jestem lepszy. Nie widziałaś mnie jak gram.- zapytał podejrzliwie.
-Wiem. Na żywo nie widziałam, ale w telewizji. Kilka lat temu jak dopiero zaczynałeś w Resovi i Igła miał kontuzję. A poza tym ten kretyn nie ma czego szukać na boisku, jego widziałam dużo razy na żywo..niestety.
- Że ty takie rzeczy pamiętasz. Czy Kuba ci coś zrobił, że jesteś na niego taka cięta?
- W sumie go nie znam. Ale nie lubię go od kiedy pojawił się w pluslidze. A dzisiaj już powiedział co o mnie myśli w ogóle mnie nie znając. Dowiedziałam się dużo różnych rzeczy o sobie.- wyraźnie popsuł jej się humor.
- Mam z nim sobię porozmawiać?
- Nie, nie trzeba. Sama dam radę.- nie chciała, żeby Mati się w to pakował, więc stanowczo odmówiła interwencję.- Dobra..więc mam takie pytanko. Takie malutkie i mało ważne pytanko…. Z kim gracie? - Szybko wypowiedziała pytanie, a chłopak momentalnie ją wyśmiał.
-Nie wierze! Oto Kibic Jastrzębskiego Węgla. Hahahahah.
-No i co.! Jakoś nie miałam okazji się spytać ani sprawdzić. Więc z kim? – wyszczeżyła się Kaśka.
- Ze SKRĄ.
Kasia wpadła w niemały szok. Myślała, że przyjedzie Bielsko, Częstochowa albo Kędzierzyn, ale wcale nie przyszła jej do głowy SKRA. Jej ulubiona drużyna pare lat temu. I dzisiaj się okaże czy dalej ma żółto-czarne serce.
- Ej, Kasia. Tylko mi nie mów, że będziesz im kibicować zamiast nam. – zrobił smutną minkę.
- No nie wiem, nie wiem. SKRA Bełchtów to mój ulubiony klub. - jego minka ją ujeła i zmieniła zdanie.- No mogę zrobić dzisiaj wyjątek.
-YESSS.!!!!- wszasnął na całą halę, aż wszyscy spojrzeli się w ich stronę.
- Dziękuje, Matiś. Naprawdę.- przytuliła się do niego.
- Ale za co? – objął ją rękami i zamknął w swoim uścisku. Zrobiło mu się miękko na sercu, gdy zdrobniła jego imię. Jeszcze nikt nigdy tak do niego nie powiedział. Nawet jego mama wymyślała różne, ale nigdy to.
- Dzięki tobię nie myślę o Kubię, nie płacze już i nie rozmyślam „co by było gdyby”. A teraz idź i wygrywaj!- wyswobodziła się z jego uścisku i kopnęła Maślaka w stronę boiska.
- To na szczęście! – krzyknęła, gdy się odwrócił.
Kasia wróciła na swoje miejsce i zaczęła się przyglądać rozgrzewającym się siatkarzom. Dzisiaj miał jej jeszcze towarzyszyć Paweł i pokazywać w praktyce co i jak. Mecz był bardzo fascynujący, gdyż siatkarze rozegrali siedem setów, ciągle im było mało. Po tie-breaku, którego wygrał Jastrzębski Węgiel, żadna z drużyn nie chciała zejść z boiska. Kolejnego wygrała SKRA, a że Jastrzębie nie mogło to tak zostawić chcieli jeszcze rewanż, nie obchodził ich fakt, że i tak już wygrali, ale dla nich było 3:3 i nie rozstrzygnięty mecz. Cudem zatrzymali sędziego, któremu było śpieszno do domu. Ostatniego seta wygrali pomarańczowi, a arbiter szybko uciekł, żeby czasem nie sędziować kolejnego seta. Po długaśnym meczu siatkarze poszli się przebrać, a Kasia podziękowała Pawłowi za cenne wskazówki i pożegnała się z nim. Usiadła na jednym z krzesełek i czekała na siatkarzy, bo w sumie nie znała adresu imprezy. Szybciej z szatni wyszły skrzaty, wrzeszcząc i głośno śmiejąc się. W czasie meczu rozpoznała ich wszystkich i była bardzo zadowolona z faktu, iż pół skry, to zawodnicy z przed ośmiu lat. Nie sądziła, że niektórzy z nich powrócą na stare śmieci. Jednak tam to musi im być dobrze.
-Dzień Dobry pani, chyba fizjoterapeutko niezwyciężonego Jastrzębskiego Węgla. A w sumie to już do widzenia. Madame.- powiedział bardzo rozweselony Kłos.
Popatrzyła na niego jak na kretyna, a ten tylko głupkowato się uśmiechał.
- Spoko, nic nie piliśmy w szatni. Poprostu Karollo chyba za dużo grał i w głowie mu się poprzewracało. - zainterweniował jego kolega. – Tak w ogóle ty byś się przedstawił, ciołku.- walnął Karola. A potem zwrócił się do dziewczyny.- Ja jestem Andrzej Wrona, a to mój przygłupkowaty kolega z drużyny, Karol Kłos. Oboje podali jej rękę, ta odwzajemniła gest i także się przedstawiła.
-Ej, czekaj. Ja jestem dla ciebie tylko kolegą z drużyny? Po tylu latach wspólnego życia ? Kolegą to może być Atanasijevič, bo nie umiesz się z nim dogadać. Ale ja nawet naszego Serba nie nazwał bym tylko kolegą. Przegiołeś Andrzeju! – wypowiedział z żalem swój monolog i odrócił się od Wrony. Kasia zaczęła się z nim śmiać.
-Gdybym nie wiedziała, co siatkówka robi z mózgiem człowieka, to bym się zapytała co braliście. Przepraszam, ale muszę już iść. Bardzo miło było poznać. I do zobaczenia.- pomachała im na odchodne.
- Do zobaczenia, Kasia. W niedalekiej przyszłości. - krzyknął jeszcze za nią Karol, a potem usłuszał uciszanie Wrony. Dziwnie się czuła w towarzystwie skrzatów. Z poznanymi było spoko, Kasia stwierdziła, że są nienormalni, ale to normalne dla zawodników siakówki. A tym bardziej dla skry. Jednak czuła jakby przez cały czas ktoś się na nią patrzył, nawet jak odchodziła to wodził za nią wzrokiem. Czuła się nieco nie swojo, więc postanowiła pożegnać się z chłopakami i poczekać na Maślaka gdzie indziej. Wkońcu się doczekała, pogratulowała mu zwycięstwa i tego, że grał większą część meczu. Kazał jej wracać szybko do domu, przebrać się i czekać na niego. Nie rozumiała dlaczego nie może się zabrać z Kubiakami, no ale jak się uprze to nie da rady przegadać. Jak powiedział tak zrobiła. Kiedy się już wyszykowała, czekając na Mateusza, opowiedziała rodzicom swoję wrażenia i odczucia po pierwszym meczu jako członek sztabu. Po dłuższym czasie przyjechał Mateusz i wpakowała mu się do auta.
-No myślałam, że już nie przyjedziesz. Kubiaki już dawno pojechali.
- Spokojnie, zdążymy. – uśmiehnął się do niej – a tak w ogóle to ślicznie wyglądasz.
-No i tak się właśnie czuję. Chcę się dzisiaj zabawić i niczym sie nie przejmować. Żadym z Kub. Trochę gorzej, że jeden będzie obecny.
-Nie będzie. Powiedział, że tam coś mu wypadło.. coś tam.coś tam. Nie ważne.
- O to jeszcze lepiej.
Dalsza droga minęła im w ciszy. Podjechali pod blok McGregora, pamiętała ten blok, mieszkała tam kiedyś jej przyjaciółka z gimnazjum. Na myśl dawnych lat uśmięchnęła się i weszła do klatki. Mateusz kierował ją i gdy znaleźli się przed bardzo nowoczesnymi drzwiami, Maślak powiedział, że ma otworzyć i wejść w głąb mieszkania. Weszła do ciemnego mieszkania podobno Grzesia, pełna obaw. Naglę zapala się światło i wyskakują przed jej oczami wielkoludy i ich dzieczyny czy żony, krzysząc głośno : NIESPODZIANKA.
Uśmiech Kasi nie zchodził z ust, a gdy zobaczyła kto jest na imprezie zorganizowanej dla niej, stanęła jak wryta, nie mogąc wypowiedzieć ani jednego słowa.

No to następny rozdział, na polecenie :D