7 lutego 2015

~5~

-Powiesz mi?…
-Ale co?- głupkowato się uśmiechnął
-No wiesz, Żory są w drugim kierunku.
-Oj, nie możesz posiedzieć chwilę w ciszy?
-W ciszy tak, w niewiedzy nie bardzo. -pokazała mu język.
-Już jesteśmy - po dłuższej chwili odezwał się Mateusz i stanął na parkingu przed jakimś budynkiem.
Nie miała pojęcia gdzie jest i właśnie w tej chwili zdała sobie sprawę, że pojechała w nieznane miejsce z wczoraj poznanym siatkarzem. Miała jednak wrażenie, że może zaufać Mateuszowi i nic jej nie grozi w jego towarzystwie. Weszli do budynku, który okazał się być uroczą kawiarnią. Nie było za wiele ludzi. Tylko jakaś zakochana para pod oknem, a naprzeciwko uśmiechnięci dziadkowie wcinający kremówki. Usiedli przy stoliku w kącie i wzięli do ręki menu.
-Ja wezmę Cafe Latte.- pierwsza zdecydowała się Kaśka.
Mateusz podniósł rękę i w krótkim czasie podeszła do nich kelnerka.
-Poproszę, raz Cafe Laffe, raz dużą expresso i do tego może kremówkę i babeczkę czekoladową.- kelnerka wszystko zapisała, uśmiechnęła się do nich i poszła na zaplecze. Dziewczyna przypatrywała się chłopakowi, a on odkładając menu zauważył to.
-Co mi się przypatrujesz?
-Zjesz babeczkę i kremówkę?-odpowiedziała pytaniem na pytanie.
-Nie, ty zjesz babeczkę, tylko nie mów, że nie lubisz.
-Właśnie bardzo lubię tylko, że nie wzięłam tyle pieniędzy, aby za wszystko zapłacić.
-Nie myślisz chyba, że zaprosiłem cię na śniadanie i sama za nie zapłacisz- wystawił jej język i przesłodko się uśmiechnął. Dostali zamówienie i zaczęli pałaszować swoje słodycze.
-Daj spróbować kremówki.!
-Nie..ej, Masz swoje. - zaczął miotać rękami nad swoim ciastkiem.
-No daj kawałek.- nie czekając na jego reakcje, wzięła kremówkę i zatopiła w niej swoje usta.
-Kasieeeeek.!!- krzyczał libero i wziął kremówkę na swój talerzyk.- Ale mi dużo zjadlaś! Oburzył się, lecz zaraz zaczął się śmiać.
-Co? Z czego się śmiejesz? Co jest?
-Brudna jesteś!- dalej się śmiał.
Zaczęła wycierać sobie twarz, lecz nie tam gdzie była brudna. Mateusz pokiwał głową, wziął chusteczkę i zbliżył ją do kącika ust Kasi. Wytarł krem i trochę speszony jej wzrokiem wziął rękę. Kaśka zaś czując gęstą atmosferę ubrudziła palec w kremówce i wymazała nim nos siatkarza.
-Ej…Co ty? Ja tu cię czyszcze, a ty mnie brudzisz. To nie fair.! I obydwoje zaczęli się śmiać.
-Jak długo grasz w Jastrzębiu?- zapytała dziewczyna, gdy zrobiła łyka kawy.
-To mój pierwszy sezon. Wcześniej grałem w Częstochowie i…..
-I w Rzeszowie. -Przerwała mu Kasia i obdarzyła go promiennym uśmiechem.
-No…skąd wiesz?! - zdziwił się chłopak.
-Dawno, dawno temu bardzo interesowałam się siatkówką.-mrugneła do niego.
-Już nie?
Westchnęła
-Co?
-Nie nic. Porostu powtórka z rozrywki. Jak poznałam Kubiaka, opowiedziałam mu moją długaśną historię.
-Ja tam mam czas! – Puścił jej oczko.
Opowiedziała mu całą swoją historię. On ani razu jej nie przerwał, z zafascynowaniem słuchał. W tym momencie uświadomił sobie, że się w niej zadłużył. Zdziwił się, bo praktycznie nie zna Kasi, spotkał ją wczoraj, a czuje się przy niej jak przy najlepszym przyjacielu. I właśnie wtedy, słuchając jej opowieści poczuł potrzebę zbliżenia się do niej, już teraz wiedział, że nie chce zostać jej przyjacielem, tylko przyjacielem. Nie spostrzegł się kiedy skończyła mówić i też się mu przyglądała.
-Ciekawe życie! Szkoda, że oddaliłaś się od siatkówki.- w końcu Mateusz przerwał tą ciszę.
-Wiesz, to było dla mnie bardzo ciężkie. Rozstałam się z częścią mojego życia, z częścią, która dawała mi energię, z którą chciałam wiązać przyszłość..
-No, ale w sumie teraz wiążesz tą przyszłość ze sportem. Jesteś fizjoterapeutką w klubie siatkarskim.
-Tak, ale to przypadkiem. Bardzo się z tego powodu cieszę. Może znów wrócę do siatkówki.
-No raczej, że wrócisz.! Ja ci w tym pomogę! Stara miłość nie rdzewieje…
Obydwoje wybuchnęli niepohamowanym śmiechem. Kiedy się uspokoili, postanowili wrócić do Żor. Kasia wsiadła do czerwonej hondy i mknęli w stronę małego miasta, słuchając radia. Obydwoje świetnie się bawili, śpiewając wakacyjne hity. Mateusz podwiózł ją pod klatkę, nie pytając się o drogę. Zdziwiło to Kaśkę, lecz zaraz przypomniała sobie, że w tym samym bloku mieszka także jego kolega z drużyny. Wyszła z auta, żegnając się z chłopakiem, miała już wchodzić na schody, kierujące do klatki, gdy nagle usłyszała głos swego towarzysza  śniadań.
-Kasiek…..torebkę zapomniałaś.
Odwróciła się i zobaczyła go opartego o czerwone auto i trzymającego jej torebkę. Wyglądał przeuroczo. Wzięła od niego torebkę i przytuliła się do niego na pożegnanie.
-Dziękuje, to było niecodzienne śniadanie, które mi się bardzo podobało i możemy to powtórzyć. - szepnęła mu do ucha. On nic nie powiedział, tylko się uśmiechnął i wrócił do samochodu. Kasia poczekała, aż auto chłopaka zniknie jej z widoku i poszła do klatki. Już się z nikim nie zderzyła w drzwiach. Weszła do domu z szerokim uśmiechem
-I co, masz pracę? - od razu podbiegł do niej tata.
-No mam…hehhehe.-Kasia dalej się uśmiechała, a tata mocno ją przytulił.
-A więc, Kasiu, trzeba to uczcić. – z kuchni wyszła jej mama, trzymając szampana w rękach - A może ty jesteś głodna, przecież nic nie jadłaś.
- Nie potrzebnie się martwisz, mamuś.! Znajomy zaprosił mnie na śniadanie.
-Znajomy…..-powtórzył jej tata i poruszał charakterystycznie brwiami.
-Tak, znajomy! - powiedziała stanowczo - jeszcze. - dopowiedziała cicho, mając nadzieję, że rodzice tego nie usłyszeli. Wzięła szampana od mamy i pognała w stronę dużego pokoju. Przygotowała trzy kieliszki i dała tacie szampana, aby czynił honory. Cały dzień przesiedziała w domu z rodzicami. Rozmawiali, śmiali się. Już dawno nie było Kasi tak długo w domu. Dziewczyna pomogła mamie przy obiedzie, a potem postanowiła odpisać natrętnemu Kubiakowi, który cały czas do niej pisał sms’y o treści w stylu; jak poszła randka.

„Po raz setny ci piszę, że to nie była randka, a zwykłe, koleżeńskie śniadanie. A poza tym, mam chłopaka :P”

„No, no….Chłopak nie ściana, można lekko przesunąć ;D”

„Teraz powinnam się obrazić :P”

„To się obraź :P”

„Ale…no…weź..nie lubię cię.! A właśnie, możesz przekazać chłopakom, że nie będzie mnie jutro na imprezie.!”

„Co? Ale dlaczego? To jest w sumie spotkanie dla ciebie. Jak mam powiedzieć Gregorowi, że jego genialny pomysł legł w gruzach ;C”

„Oj, dasz radę. To wy się spotkacie, pogadacie i będzie git. A następnym razem będę ja i wszystko nadrobimy ;D ”

„No dobrze. A mogę chociaż wiedzieć jaki to powód, co jest lepsze od spędzenia czasu z cudownymi siatkarzami ^^”

„Hahaha…. bardzo zabawne :D Jutro Kuba - mój chłopak ma urodziny, a w sobotę robi impreze, a że w sobote gracie mecz i ja na nim muszę być, więc pojade do niego we właściwy dzień urodzin, czyli jutro :D”

„Ahhaa… Kurde.. długa rozkmina tego sms’a -,-. No ale spoko, tylko jak się wszyscy poobrażają, to nie do mnie :P”

„No spoko, spoko :*”

Zostawiła telefon w pokoju i wróciła do rodziców. Wieczór zleciał jej na oglądaniu różnych filmów. Około północy jej rodzice poszli spać, lecz jej się nie chciało i postanowiła obejrzeć jeszcze jeden film. Nie lubiła chodzić wcześnie spać. Nie mogła wtedy zasnąć, chyba , że była bardzo zmęczona. Przeciętna godzina, o której chodziła spać to pierwsza w nocy. Włączyła laptopa i przejrzała różne filmy. Przeleciała przez mnóstwo komedii, thillerów, melodramatów, aż nagle się zatrzymała i odczytała jeden z tytułów. Od razu na jej ustach pojawił się uśmiech. Włączyła go widząc czołowe napisy, miała łzy w oczach. „DRUŻYNA” i wszystkie wspomnienia wróciły. Przypomniała sobie wszystkie tygodnie spędzone na żorskiej hali sportowej. Te wyjazdy na swoje mecze, zjeździła w tym czasie cały Śląsk. A drogę do Jastrzębia zna już dawno na pamięć, tyle co ona tam jeździła ze znajomymi…. Siatkówka była całym jej światem. Oglądając film przypomniała sobie pierwszy mecz reprezentacji w Spodku, na którym była. Liga Światowa 2013. Niestety impreza przegrana, ale ten mecz z USA, wygrana 3:2, ta niesamowita atmosfera. Ten pierwszy raz w Spodku był cudowny. Odśpiewanie hymnów siatkówki „Pieśni o małym rycerzu” i „Zawsze tam gdzie ty” przez 11 tysięcy sprawia, że Spodek naprawdę odlatuje. Przypomniała sobię także tą piękną imprezę następnego roku, gdzie to Polska została Mistrzem Świata.  Był to cudowny miesiąc zakończony uzyskaniem najlepszym krążkiem Mistrzostw. Siedziała pod ciepłym kocem z resztą szampana i kiedy skończył się film, poczuła, że jej przygoda z siatkówką jeszcze się nie skończyła. Poprostu zrobiła sobie przerwę, a teraz wraca do świata najpiękniejszego sportu na świecie. Stwierdziła także, że bardzo miło czuła się przy Mateuszu, całkiem inaczej niż przy Kubie. Trochę się tym niepokoiła, lecz nie chciała teraz o tym myśleć. Wracając myślami do siatkówki zasnęła w swoim łóżku. Następnego dnia wstała z szerokim uśmiechem i przez cały dzień myślała o wyjeździe do Katowic. Wystroiła się i kiedy nadeszła odpowiednia pora wyszła z domu. Wsiadła do swojego czarnego bmw i pojechała w bardzo dobrze znanym jej kierunku. Po długiej drodze dojechała w końcu do swego celu i zaparkowała przed blokiem jej ukochanego. Z uśmiechem i paczką żelek w ręku, zapukała do drzwi. Po krótkim czasie drzwi się otworzyły, lecz nie spodziewała widoku, który ujrzała…..


Chyba jednak tu nikt nie wchodzi :/ No trudno... Ale rozdziały i tak będą. ;)

6 lutego 2015

~4~

-Witam, pani Katarzyno.
-Dzień dobry. - niepewnie odpowiedziała Kasia.
-Nazywam się Zdzisław Grodecki. Jestem prezesem Jastrzębskiego Węgla. - wiedziała kim jest owy osobnik, lecz nie przypuszczałaby, że nadal pełni funkcję prezesa. - Słyszałem, że jest pani młodą fizjoterapeutką, która szuka pracy. Akurat nie mamy teraz żadnego, a są wakacje, więc jakby pani chciała, mógłbym zatrudnić panią na okres próbny. Co pani na to? -prezes posłał jej serdeczny uśmiech.
-Co ja na to? Oczywiście, że się zgadzam. Kiedy mam zacząć?- odpowiedziała wyraźnie zadowolona.
-Proszę jutro przynieść do mnie cv, albo niech pan Kubiak zaniesie. I było by dobrze, gdyby zaczęła pani od tej soboty.
-Dobrze, a więc dozobaczenia.
-Dowidzenia. - podali sobie ręce, a prezes odszedł. Kasia stała jeszcze chwilę i patrzyła jak odchodzi, niewierząc w zaistniałą sytuację. Odwróciła się i zderzyła z czarująco intensywnym zapachem wysokiego bruneta. Odbili się od siebie i zaczęli się nawzajem przepraszać. Chłopakowi z torby wypadł nakokannik, Kasia schyliła się po niego i dała nieznajomemu.
-O, dziękuję. I przepraszam, a tak w ogóle to jestem Mateusz.
-Mateusz……Masłowski? – kiwnął głową w geście potwierdzenia - ja jestem….
-KAŚKA.! Chodź już!!!- przerwał jej wypowiedź Michał.
-Muszę iść.- uśmiechnęła się do niego.
-Zobaczymy się jeszcze kiedyś?!- zawołał, gdy Kasia odchodziła.
-Okaże się. Wszystko zależy od prezesa. – tajemniczo się uśmiechnęła i zniknęła za szklanymi drzwiami hali. Siatkarz nierozumiejąc słów dziewczyny, spakował do torby nakolannik i także odszedł do swego samochodu.
-Ty, młoda, nie podrywają mi kolegów. – zaczął krzyczeć Kubiak. A ta, zamiast mu odgryźć, rzuciła się na niego i zaczęła dziękować.
- Dziękuję, dziękuję, dziękuję.!
- Ej, ale za co? – udawał zdziwionego.
-Jasne, jakbyś nie wiedział.- dźgnęła go w  bok, a on się do niej wyszczerzył. Ale jak ja się odwdzięcze?
-Wystarczy porządny masaż przed meczem w sobotę.
-Ej,Ej,Ej, ale mi tam grzecznie. Bo zazdrosna będę. – odezwała się Monia.- dobra jedziemy.! Misiek prowadzisz.
- Ja? Czemu ja? Znowu?- marudził Dziku.
- Bo pisze na nim ”samochodem jeździ zawodnik Jastrzębskiego Węgla, Michał Kubiak” – wystawiła do niego język i wsiadła do auta ze strony pasażera. - no.. Wsiadajcie!
Michał zrobił naburmuszoną minę, a Kasia wybuchła śmiechem i wsiadła do auta. Jechali w dobrych nastrojach. Zajechali do biedronki na małe zakupy i koło 20 byli pod blokiem. Kasia podziękowała Moni za wspaniale spędzony dzień i pożegnała się z małżeństwem. Weszła do mieszkania i przysiadła się do pijacych herbatę rodziców. Opowiedziała im o możliwość nowej pracy i o wszystkich dzisiejszych wydarzeniach. Po kolacji poszła do pokoju i włączyła komputer. Przygotowała swoje cv i jeszcze parę innych papierów potrzebnych do załatwienia formalności z prezesem. Gdy miała już wszystko zrobione weszła na Facebooka i napisała do Aśki o pracy w Jastrzebskim i, że raczej nie przyjedzie na urodziny Kuby.

,,O super.! Będziesz pracować z przystojnymi i umieśnionymi facetami *.* Czemu nie przyjedziesz?”

,,Heh. <3 Ponieważ Jastrzębie w sobote ma mecz towarzyski i muszę na nim być, to będzie mój pierwszy dzień w pracy. Ale narazie tak na próbę." 

,,No szkoda. Impreza bez ciebie, i to jeszcze impreza urodzinowa twojego chłopaka!''

,,No nie mogę przyjechać. Muszę coś robić. Załatwić sobie pracę, a nie siedzieć i patrzeć jak mama robi obiad. Poza tym Kubi nie zaprosił mnie''

,,Dobra Kasia, ja muszę iść. Papa ;)''

I już jej nie było. Ostatnio rzadko ze sobą rozmawiały, a jak już to albo się pokłóciły albo były jakieś niedomówienia i nie miały ochoty się zrozumieć. Zobaczyła zieloną kropkę koło nazwiska sąsiada znad przeciwnika i przypomniała sobie, że ma do niego sprawę.

,,Czeeeeść :*''

,,Czego chcesz? :P ''

Oj tam, odrazu czego chce… Poprostu chcę się zapytać o której jedziesz jutro na trening? :D ''

,,O 8:45. A co?! ^^ Chcesz przyjechać do Maślaka?''

,,Do kogo?? -,^''

,, Mateusza Masłowskiego ;)''

,,Co???? Nieeeeee.!!!! Ja muszę zanieść papiery prezesowi Grodeckiemu i chciałam się z tobą zabrać.! ''

''No ok, już się nie bulwersuj :P Bądź przy samochodzie za piętnaście ;) A co potem? Będziesz na mnie czekać?"

,,Jeśli mogę to bym posiedziała na hali i poczekała :D ''

''Dobra, to do jutra.! Dobranoc :* ''

,,Dobranoc <3 "

Wyłączyła komputer i poszła spać.
Nazajutrz obudziła się z uśmiechem na twarzy. Miała sen, w którym była u Kuby na urodzinach i świetnie się razem bawili, jak kiedyś. Właśnie wtedy postanowiła, że jeżeli nie może pojechać w sobotę na imprezę, przyjedzie do niego w piątek i w sobotę rano wróci. Spojrzała na zegar i z szybkością światła wstała z łóżka, gdyż była już 8.30. Wzięła z szafki ubrania, które chciała założyć i poszła do łazienki. W ekspresowym tempie umyła się i umalowała, przywitała się z rodzicami, zjadła kromkę chleba z nutellą i spojrzała przez okno, a tam zobaczyła czekającego już Kubiaka przy samochodzie. Zapakowała papiery do torebki i czym prędzej wyleciała z mieszkania.
-No wkońcu, już miałem po ciebie dzwonić. - odezwał się Michał.
-Cześć, też się cieszę, że cię widzę i przepraszam za spóźnienie.
-Cześć.. Dobra wsiadaj. Jedziemy.!
Pojechali pod halę, Misiek popędził w stronę szatni, a Kasia szła w stronę wskazaną przez miłą panią sprzątaczke.
Weszła do gabinetu i przywitała się z  prezesem. Zostawiła papiery i po krótkiej wymianie miłych zdań opuściła pomieszczenie i skierowała się na halę. Po paru minutach przyszedł do niej pan Grodecki, wziął ją za rękę i zaprowadził na sam środek boiska, gdzie dookoła byli sami wysocy mężczyźni.
Wszyscy zamilkli i przestali wykonywać swoje czynności.
- Mam przyjemność przedstawić wam nową fizjoterapeutkę, Katarzynę Kasprzak. Narazie na okres próbny, ale myślę, że zostanie z nami na dłużej.- puścił do niej oczko i poszedł do siebie.
- Potem się wszyscy poprzedstawiacie, a teraz wracać do ćwiczeń- rozkazał trener, a chłopaki posłusznie wrócili do zajęć.- Pani Kasiu, mogę prosić na chwilę?
-Hej, poczekasz na mnie? Pogadamy po treningu?- szturchnął ją Mati. Ta kiwnęła głową i odeszła w stronę trenera.
- Nazywam się Krzysztof Gierczyński..
- Tak wiem, kojarzę Pana- uśmiechnęła się do niego.
-Jaki pan? Krzysiek.
-Kasia.
-Powodzenia z chłopakami. Jak będą dla ciebie nie mili to daj mi znać.
-Dobrze, dam. Mogę pooglądać trening czy muszę wyjść?
-Jasne, przecież jesteś od teraz członkiem drużyny.
Uśmiechneli się do siebie serdecznie i Kasia poszła na krzesełka.
Oglądała ich trening zafascynowana, wspominając swoje treningi, nawet nie zauważyła, kiedy wszyscy poszli do szatni. Pierwszy wyszedł Kubiak i powiedział, że muszą jeszcze poczekać. Z szatni wyszedł Łomacz.
- Hej, Grzesiek jestem. Wiesz, wspólnie z chłopakami postanowiliśmy, że nie będziemy się teraz poznawać, tylko w piątek zrobimy sobie wieczorek zapoznawczy. Co ty na to?
- Jasne, nie ma sprawy. Świetny pomysł.
- No wiem…. bo mój. Dobra ja lecę.! Narazie! – pokazał język i ich wyminął. Michał nie zdąrzył nic powiedzieć, a z szatni wyszedł kolejny siatkarz.
-O, myślałem, że już poszłaś.
-Powiedziałam, że zostanę, więc jestem.
-Kubi, możesz jechać do domu. Odwioze ją!- zwrócił się do Michała - Chodź.!
Wziął rękę Kasi i zaprowadził do auta.
-Ale gdzie my jedziemy? – Zapytała nieco wystraszona Kasia.
-Nie bój się.
-Nie boje się… Więc gdzie?
-Niespodzianka…..


5 lutego 2015

~3~

”Czeeeść! Co sie nie ozdywasz?Zapomniałaś już o mnie? Co z ciebie za przyjaciółka? :P ”

”Oj nie marudź już. Też cie kocham.:* Jakoś nie miałam czasu. Jak sie dowiesz u kogo byłam dzisiaj na kawie, to padniesz Aśka.! ”

„No nie wiem. U Gajdy z Łowców.B ? -,^ ”

”Hahahah….Nieeee.! Byłam u…. MICHAŁA KUBIAKA. Stara, mieszka naprzeciwko mnie :D I walnął mnie w głowe drzwiami. :D ”

”O kurde… no laska… jakie ty znajomości zawierasz ;) A tak wgl, to pamiętasz, że Kuba ma urodziny w piątek? ”

”No jasne, że pamiętam. Chcę do niego pojchać, ale w sumie nie wiem jak zareaguje, bo nawet smsa mi nie wysłał :(”

”Wysłał mi wczoraj zaproszenie. Robi impreze w sobote o 18 . Może jeszcze da ci znać. A jak nie to sama przyjedź, zrobisz mu niespodzianke ^^ ”

”No ok. Przemyśle to, jeszcze mam czas. Niecały tydzień :P Dobra ja ide spać.! Dobranoc :*”

”Dobranoc <3”

Odłożyła telefon i poszła do łóżka, zamknęła oczy i odrazu Morfeusz porwał ją do swojej krainy.
Obudziła się i zaspanym wzrokiem spojrzała na zegarek, który wskazywał godzinę 10. Postanowiła wstać i napić się dużej kawy. Po kilkunastu minutach siedziała z rodzicami przy kawie, trzymając w ręku kubek z czarnym płynem. Rodzice powypytywali ją trochę o wczorajszy wieczór, a ta z chęcią wszystko opowiedziała. Naglę poczuła wibracje w kieszeni, wyciągnęła telefon i przeprosiła rodziców, powiadamiając ich kto dzwoni.
-No cześć, Monia.
-………………….
-Dzisiaj? A w sumie to nic.
-…………………
-Dobra, czyli koło 14 mam byc gotowa?

-………………..
-Ok, to paaaa.!

Odłożyła tefefon na szfke i poszła do rodziców dokończyć kawę.
-Idę z Moniką na zakupy o 14.- oznajmiła Kasia, biorąc duży łyk kawy do buzi.- Macie coś przeciwko?
- Nie jasne, że nie. Idź poszalej, tylko za dużo kasy nie wydaj.- tata puścił jej oczko i poszedł do kuchni.
-Mamo, od przyszłego tygodnia zaczne szukać jakiejś pracy. Narazie będe się lenić. Myślę o urodzinach Kuby i chyba na nie pojade. Nie zaprosił mnie, no ale w sumie przecież sie nie pokłóciliśmy i dalej jesteśmy razem. Zrobie mu niespodzianke jak tam pojadę niezapowiedziana prawda?
-Tak, córuś… jedź. Nie mam nic przeciwko, odpocznij sobie ten tydzień a może jeszcze jeden.- uśmiechnęła się promiennie do swojej córki.
-Dzięki, Mamo.- odwzajemniła uśmiech i przytuliła swoją mamę.

Po pysznym obiedzie, jaki przygotowała razem ze swoją rodzicielką, poszła do swojego pokoju i włączyła laptop. Weszła na facebook'a i przejrzała aktualności. Dopiero teraz zdała sobie sprawę, jaki ten portal społecznościowy jest stary i nie umiała uwierzyć, że jeszcze jest tak często używany. Ma ok. 10 lat, pamięta jak wszyscy dookoła niej mieli konto, a ona nie i ją namawiali, aby go założyła, ale nie zamierzała tego robić. Aż w końcu uległa i założyła sobie profil. Teraz 'fejs' jest największym przepływem informacji i za darmo można z kimś popisać. Z zamysłu wyrwał ją donośny dzwonek do drzwi. Słyszała jak jej mama zaprasza kogoś do mieszkania. Kiedy usłyszała głos Moni, szybko wyłączyła laptopa i wzięła kurtkę z szafki. Wpakowała do torebki portfel i wyszła z pokoju, przywitała się z Moniką, ubrała buty i razem wyszły z bloku.
-Jedziemy moim.! -zarządziła Monika, wskazując na ciemne Infiniti z logo Jastrzębskiego Węgla
-Michał użyczył nam auta?- zapytała Kasia.-yyy.. w pewnym sensie. -wyszczerzyła się żona siatkarza.
-To znaczy?? – spojrzała na nią przymrużonymi oczyma.
-To znaczy, że pojechał ze Zbyszkiem na trening, a ja przecież nie będę tłukła się autobusami, albo nie będę ciebie wykorzystywała.- wsiadła z uśmiechem do samochodu. Kaśka zrobiła to samo, kręcąc głową.
-Ale czekaj, to Bartman gra znowu w Jastrzębskim?
-No tak. Jestem z niego dumna, bo już drugi sezon tu siedzi.
-Kurde, ale ja jestem do tyłu.-westchnęła Kasia.
-hahha…Nie przejmuj się, możemy to szybko zmienić.- puściła jej oczko. -Ej, ale mówiłaś, że nie masz z kim chodzić na zakupy, a Joanna- ta od Bartmana?
-No spotykamy się czasami, jak się chłopaki umówią, czy coś. Jakoś tak nie przepadam za nią.
-Myślałam, że wy - żony/dziewczyny siatkarzy trzymacie się razem.
-To dobrze myślałaś- obdarowała Kasię promiennym uśmiechem, zaparkowała i wyszła z auta. Gdy wyszła ta druga, Monia dopowiedziała- ale bardziej jeżeli chodzi o reprezentacje. Aczkolwiek Asia i Natalia od Kurasia były zawsze obok nas. My się trzymałyśmy taką grupką- no ja, Dagmara Winiarska, Hania Możdżonek, Ola Nowakowska, Iwona Ignaczak, Kinga Wojtaszek, Agnieszka Jarosz, Justyna Ruciak i Agnieszka Żygadło
- A czemu mówisz to w czasie przeszłym? – zapytała Kaśka.
-Bo teraz już się pozmieniała reprezentacja i nie jest tak jak kiedyś. Mówisz, że kiedy się mocno interesowałaś siatkówką?
- No z ok. 7 lat temu..w sumie to od 2012, kiedy wygrali złoto na Lidze Światowej.
-Oooo to była ekipa.. No i wtedy były wszystkie co wymieniłam, nie?
-Oprócz Kingi Wojtaszek.
-Widzę,że te lata masz obczajone.- wzięła Kasię pod ramię,a ta uśmiechnęła sie niezauważalnie.
Weszły do jednego z centrum handlowych w Żorach i zaczeły buszować po sklepach. Już dawno Kasia się tak dobrze nie bawiła na zakupach. W sumie kiedyś w Żorach nie było takich galerii handlowych, teraz to miasto jest coraz bardziej nowoczesne i rozbudowane.

Po kilku godzinnych zakupach oby dwie opadły na krześle w kawiarni. Zamówiły sobie Latte Machiato i po kawałku Tiramisu. Trzeba przyznać, że takie zakupy zbliżają do siebie i dwie panie coraz bardziej się lubiły. Monika wyciągnęła telofon z zamiarem zobaczenia która jest godzina.
Okazało się, że dochodzi godzina 17.
-Masz jeszcze czas? Czy musisz wracać? -zapytała się Kasi z niecnym planem w głowie.
-Hm.. właściwe to mam. A czo? Czoś wymyszlyła? -odpowiedziała, mając pełną buzię Tiramisu.
-A tam wymyśliła, poprostu… zaraz Misiek kończy trening i może byśmy pojechały po niego?
-zaproponowała pani Kubiak.
- Właściwie czemu nie?!- uśmiechnęła się Kasia.
Dopiły kawę, zapłaciły i wyszły z kawiarni. W drodze do samochodu jak i do Jastrzębia cały czas się śmiały. Kiedy dojechały pod halę, było trochę przed piątą. Postanowiły, że pójdą pooglądać siatkarzy jak trenują. Weszły na halę, Monika przywitała się z ochroniarzem i z panią na kasie, po drodze minęły jeszcze panią sprzątaczke, która pogoniła je, gdyż ta myła podłogi. Chciały wejść na trybuny nie zauważone, lecz nie udało im się, gdyż Kasia musiała się potknąć o jakiś kabel, robiąc przy tym masę hałasu. Wszyscy siatkarze wraz z trenerem popatrzyli się na nią jak na ducha, lecz gdy zobaczyli Monikę powrócili do swoich czynności. W sumie nie wszyscy, bo Kubiak dalej stał i gapił się na swoją żonę i nową znajomą. W pewnym momencie wystartował sprintem do trenera. Coś mu powiedział gestykulując rękami i wskazując pare razy na dziewczyny. Trener kiwną do niego głową, a Michał podbiegł do dziewczyn i powiedział, że mają na niego czekać i że ktoś do nich zaraz przyjdzie. Dwie kobiety, całkowicie zdezorientowane cała sytuacją, usiadły na szare krzesełka. Kubiak wybiegł z sali i nie było go dość długo. Po kilkunastu minutach przyleciał z uśmiechem na twarzy. Żadna z dziewczyn nie wiedziała o co chodzi. Chłopaki skończyli trening, a one postanowiły wyjść i poczekać na Michała przed halą. Kiedy miały wychodzić, usłyszały donośny, męski głos, który zawołał Kasie. Odwróciła się i nie wierzyła własnym oczom…

No więc trzeci rozdział zawitał. Jutro będzie kolejny :D :*

4 lutego 2015

~2~

Rozczesywała szybko włosy, bo było już późno i musiała się spieszyć. Przeciągnęła kreską górne powieki i delikatnie umalowała usta błyszczykiem. Wyszła z łazienki i poleciała do pokoju się przebrać. Założyła obcisłe, czarne spodnie i biały top, na który załozyła czarną kamizelkę. Poszła do rodziców powiedzieć, że wychodzi.
-A ty gdzie się wybierasz? – zapytał podejrzliwie tata.
-Do nowych, jeszcze nie poznanych znajomych – szeroko się uśmiechnęła.
-Co? Jakich znajomych?-zdziwili się rodzice.
-heh. Do Kubiaków.- uśmiech nie zchodził jej z ust.
- A… no to ok..nie zatrzymujemy cię.-uśmiechnął się do niej tata.
Wyleciała z mieszkania i miała już schodzić ze schodów, gdy się skapła, że jej cel jest naprzeciwko w drzwiach. Zapukała do nich i czekała, aż ktoś otworzy. Długo nie stała, bo po paru sekundach otworzył jej wysoki szatyn ze smajlajem na twarzy. Zaprosił ją do środka, a ona nieco skrępowana podążyła we wskazanym przez niego kierunku. Nagle przed nią wyskoczyła z kuchni kobieta. Miała czarne, średniej długości włosy, była trochę wyższa od Kasi i była także uśmiechnięta co jej mąż.
-Hej, jestem Monika- podała jej rękę.
-Kasia.- także podała jej rękę i nieśmiało się uśmiechnęła.
-Co ty taka skrępowana?- zapytał się Michał i dźgną ją delikatnie w brzuch.
-yyy… no bo niecodziennie chodzi się do rodziny siatkarza-reprezentanta Polski na kawe.
-No masz racje, ale też niecodziennie dostaje się w łeb od tego siatkarza.!- wyszczrzył się Kubiak – więc wyluzuj i czuj się jak u siebie…Dobra, chodź do stołu, chcesz kawe, herbate, cos?
-Nom, kawe poprosze. Jak macie to rozpuszczalną z mlekiem.
-Jasne, że mamy. Monia nie pije nic innego.
-Oj tam, cicho, idź do Kasi i pogadaj, ja zrobię kawe. -zarządziła Monika i poszła do kuchni.
-A więc skąd ty, tu ….jesteś? Znaczy, nie widziałem cię wcześniej.. - zaczął rozmowę Michał.
-A ja tu mieszkam. Znaczy mieszkałam, wyjechałam na studia, skończyłam je, no i wróciłam do rodziców, bo jak na razie nie mam gdzie mieszkać i co robić.
-Gdzie i co studiowałaś? -zapytała się Monika, wychodząc z tacą, na której były trzy kawy i talerzyk z ciastem.
-W Katowicach na AWF’ie, na wydziale fizjoterapii.-
-I nie masz teraz roboty po studiach? – Michał był bardzo ciekawy życia Kasi i jej osoba go intrygowała. Gdyby nie miał Moni i kochanego, siedmoletniego synka z pewnością by się do niej zalecał.
-No właśnie nie. Myślałam, że znajde jakąś fajną robote w Katowicach, no a tam nic. Postanowiłam wrócić do Żor na wakacje i poszukać czegoś. A tak w ogóle to chyba ja powinnam zadawać tyle pytań…- pokazała mu język.
-A tam, marudzisz. Ja mam strasznie nudne życie, nie Monia? -Spojrzał na nią, lecz ta tylko uśmiechnęła się kpiąco. -Pamiętasz, że miałaś opowiedzieć swoją ,,długą historię” o siatkówce?
-Tak, tak pamiętam. I miałam nadzieję, że ty nie… No ale w sumie nie ma co opowiadać, to było życie nastolatki, która jeszcze dobrze nie wiedziała co to życie i chciała uciec w ten lepszy według niej świat. Miałam wtedy piętnaście lat i byłam zapatrzona w siatkówkę, jak stara babcia w księdza co niedziele.
-Mówisz, że miałaś piętnaście lat, tak?! To ja ci powiem, choć wiem, że to doskonale wiesz, młody człowiek, właśnie w tym wieku ukształtowuje swój charakter, postawę i poglądy. Jeżeli wtedy kochałaś siatkówke, to napewno świadomie i za coś. I coś mi się wydaje, że nie tylko, z powodu, że podobali ci się siatkarze, ale musiało być coś więcej. -popatrzyła na niego zdumiona.
-Znasz mnie od.. wczoraj, a wiesz o mnie więcej niż ja sama.- i wszyscy się roześmiali.- ale masz racje, Michał. -rozpoczęła opowiadać swoją historię- Nie wiedziałam gdzie iść do gimnazjum, myślałam o profilu sportowym, lecz złożyłam podanie na inny. W podstawówce chodziłam na sksy, bardzo mi się podobała siatkówka i całkiem dobrze mi szło. Poszłam na zawody międzyszkolne z siatkówki plażowej i wygrałam brązowy medal, choć do teraz nie mogę przeboleć, bo mogłyśmy mieć szanse zdobyć srebrny, a może nawet złoty, no ale niestety. I właśnie po tych zawodach zadzwonili do mnie z klubu i zaproponowali mi abym poszła do gimnazjum o profilu sportowym i abym chodziła do miejskiego klubu. Miałam dylemat, bo moja koleżanka nie chciała, a ja miałam jakiś pociąg do sportu. Bałam się tylko, że sobie nie poradzę z nauką i , że częste wstawanie o 6 mnie wykończy. Postanowiłam zaryzykować i zgodziłam się na propozycję dyrektora. Przez trzy lata nauczyłam sie grać w siatkówke na o wiele wyższym poziomie niż na wf’ach. Kochałam grać w siatkówke i nie przeszkadzało mi te wszesne wstawanie, pare razy w tygodniu. Czasami byłam bardzo zmęczona i padnięta, nic mi się nie chciało, ale pomimo tego i tak pakowałam do torby strój, moje ulubione asicsy i nakolaniacze i leciałam na trening. Nie intesowałam się za bardzo czyjąś siatkówką, lecz do czasu, bo od drugiej klasy gimnazjum zaczęła fascynować mnie wasza gra. Coraz częściej jeździłam do Jastrzębia na mecze, chodziłam po autografy, zdjęcia. Pierwszy mecz reprezentacji, na którym byłam odbył sie w Spodku. Niezapomniane chwile, atmosfera, w sumie sam wiesz jak tam jest. Na zabój zakochałam się w siatkówce. Wtedy żaden news nie mógł mi umknąć, wiedziałam prawie wszystko co dotyczyło siatkówki, uzależniłam się od niej i musze powiedzieć zaraziłam trochę rodziców. Wtedy był świetny czas – grałam w swoją siatkówke w tygodniu, a w weekendy jeździłam na bardziej profesjonalną odsłonę tego sportu. Codziennie wracając z treningu mijałam twój samochód..hahah.. jakie to dziwne. Mieszkałeś ulicę dalej, a ja się jarałam, że na moim osiedlu mieszka reprezentant Polski. I nie ma co, ale w moim gronie przyjeła się zasada, że jak chce ktoś spotkać siatkarza, niech idzie do Auchana…. Potem musiałam zdecydować co dalej, już w gimnazjum myślałam o fizjoterapii, lecz wiedziałam, że wtedy siatkówka pójdzie na dalszy plan czego bardzo nie chciałam. Ale w życiu nie zawsze się ma to co się chce i zdecydowałam, że pójde do liceum o profilu biol-chem, a potem na studia do Katowic na AWF. Od czasu do czasu jeździłam na mecze, lecz coraz rzadziej, aż w końcu przestałam. Miałam bardzo dużo obowiązków, nie miałam już poprostu siły ani czasu… I tak to jakoś umarło śmiercią naturalną. Ale nadal lubię, obejrzeć jakiś meczyk, aczkolwiek nie jestem już taka obcykana co i jak.- zakończyła swój monolog z uśmiechem na twarzy.
-O, wow… takiej historii się nie spodziewałem. Ej czekaj. Wiem, i napewno byłaś hotką.! Hahahhaha-roześmiał się- nie no żartuje… ale przyznaj, że miałem racje.
-Tak, miałeś racje… Ale w sumie nie do końca.. Też mi sie siatkarze podobali, no i dalej podobają. -wyszczerzyłam się do niego.
-No jasne, jak można się oprzeć takiemu facetowi jak ja…- poruszał charakterystycznie brwiami.
-Ta…oczywiście….
-Czy ja wyczuwam sarkazm? Monia…czy ja jestem taki brzydki?- spojrzał z rozpaczą na swoją żonę.
-Dla mnie jesteś najprzystojniejszym siatkarzem na świecie.!- pocałowała go w policzek.
-No to kto był powodem twoich westchnień?- zaś poruszał brwiami.
-Tak mi głupio gadać, to twoi koledzy.
-Oj tam, nie powiem im. Hahah. Tylko prosze nie mów mi, że Zibi.
-Nie, nieeeee, niee, coś ty. Nigdy.! Nie przepadam za nim, w sumie go nie znam i nie mogę powiedzieć, że go nie lubię, ale obserwując jego zachowanie na meczach, przed halą, w tv czy w ,,Igłą Szyte”, jakoś nie pałam do niego sympatią.
-Serio to oglądałaś? To było straszne.! -wzdrygnął sie Kubiak.
-No coś ty, to było genialne. Niektóre teksty były niesamowite, a najlepsze, że spontaniczne.
-Boże, dobra nie ważne, przykro mi, że zryliśmy ci banie.. naprawde…-roześmiał się Dziku- ale zaś zmieniasz temat… Który?
-Michał Winiarski, wiem, że nie jestem jedyna, ale te jego oczy-zaczarowały mnie, ale żeby nie było lubiłam oglądać jego grę. W ogóle to ja całą SKRE lubię. I tam wszystkich.!! Na przykład Wrona…dobra, koniec, bo się rozpędze.
-Heh, te jego oczy. Masz racje, Kasia. Na żywo wyglądają jeszcze lepiej i też na mnie działają i to po tylu latach znajomości- odezwała się Monika, po czym Michał zmierzył ją zabójczym wzrokiem.
-No ale ciebie kocham najbardziej,Misiu. – przytuliła sie do niego, a Kasi puściła oczko.
-Kasia, musisz dać mi numer telefonu i się umówimy na sklepy, bo ja tu nie mam normalnie z kim chodzić, wszystko to takie młode tu i bez dziewczyn, a jak już jakaś jest to szkoda gadać ,plastic,fantastic - i zaczęły się śmiać, a Michał wstał, kręcąc głową i wyniósł brudne filiżanki i palerze. Kiedy wymieniły się numermi, Kaśka zobaczyła, że już jest bardzo późno i musi wracać . Monia obiecała jej, że jutro zadzwoni i się umówią. Pożegnała się z Kubiakami i zniknęla za dzwiami swojego mieszkania. Poszła do kuchni napić się wody i wtedy zauważyła, że w całym mieszkaniu jest ciemno. Postanowiła, że szybko pójdzie się umyć i potem spać. I tak zrobiła. Leżała w łóżku pod kołdrą i myślała o całym minionym dniu, ale także o przyszłości, bo może być całkiem ciekawie. Już prawie zasypiała, gdy nagle poczuła wibracje telefonu pomiadamiające o dostaniu sms’a. Niechętnie, ale wstała z łóżka i poszła po telefon. Nie spodziewała się już wiadomości od nikogo, ale czytając go miała  coraz większy uśmiech na twarzy….




Piszcie czy się podoba :* Pozdrowienia :*

3 lutego 2015

~1~

Weszła do domu i witając się z rodzicami cały czas myślała o spotkanym mężczyźnie. Po ulokowaniu się w pokoju, poszła do salonu i zaproponowała rodzicom, że zrobi kawę. Rodzice z chęcią przystali na tą propozycję.
-Możecie mi powiedzieć dlaczego Michał Kubiak wychodził z naszej klatki?- zapytała wkońcu, gdyż nie dawało jej to spokoju.
-Mieszka tu.- krótko odpowiedział jej tata.
-Ale jak to? Od kiedy? I dlaczego ja o tym nic nie wiem!? - zbulwersowała się Kaśka.
-W zasadzie to przeprowadził się w zeszłym tygodniu. Jakbyś w zeszły weekend nie balowała, a wróciła do domu to byś wiedziała!
-No chyba nie robicie mi wyrzutów, że świętowałam ze znajomymi zakończenie długiego etapu mojego życia?!
-Ależ oczywiście, że nie. Poprostu odpowiadamy na twoje pytanie. Kasia, wyluzuj… masz wakacje.! -roześmiał się jej tata.
-No ok, trudno mi uwierzyć, że siatkarz, TAKI siatkarz mieszka w tym samym bloku co ja. A tak wogóle to wiecie gdzie dokładnie?
-A wiemy. Naprzeciwko.!
-Co, ale jak to? Przecież tam mieszkała Ania!
-W końcu się przeprowadzili i nie ma już żadnych kłótni.-spokojnie odpowiada jej ojciec.
-Kurcze jakby to się stało ok.7 lat temu to bym chyba zwariowała ze szczęścia.
Pogadała jeszcze chwilę z rodzicami i poszła do pokoju, przygotować się do spania. Było wcześnie, aczkolwiek była bardzo zmęczona i do tego bolała ją głowa.
Rankiem według niej, bo o godzinie 11, obudziła się i poszła w kierunku kuchni, skąd dochodził zapach pysznej kawy. Niedługo posiedziała z rodzicami, gdyż mama poprosiła ją o zakupy, a ta z wielką chęcią się zgodziła, bo chciała przypomnieć sobie dawne lata. Poszła do łazienki, i wyszła po paru minutach w uczesanych włosach i z delikatnym makijażem. Guz, jaki jej powstał przez pewnego siatkarza chciała zatuszować, lecz męczyła się na marne i postanowiła zostawić jak było. Założyła ulubione jeansowe rurki do tego różowy top, a na wierzch czarną, niezapinaną bluzę. Założyła trampki i mogła lecieć podbijać żorskie sklepy. Wychodząc z klatki prawie powtórzyła się wczorajsza sytuacja, tym razem udało jej się odsunąć.
-O, przepraszam, zaś bym cię uderzył. Mamy jakiegoś pecha. -wyglądał na zakłopotanego, lecz miał na twarzy promienny uśmiech.
-Tak, ale na szczęście dzisiaj refleks mnie obronił- odwzajemniła uśmiech.
-O boże, czy ten guz, to przeze mnie? -zapytał nieco wystraszony.
-yyy…No  tak,  ale  jest  ok. Wczoraj  mnie  trochę  głowa  bolała, ale  dzisiaj  już jest  wszystko 
w porządku- zapewniła wysokiego szatyna.
-To może w ramach przeprosin dałabyś się zaprosić na kawę do mnie?- zaproponował siatkarz.
-No, ale przecież ty masz żonę i dziecko?!
-No  tak, ale  chodziło  mi, żebyś  przyszła  do  Nas na  kawę..tak  koleżeńsko.  Mówiłem  wczoraj 
o naszym zdarzeniu Moni i ona mnie zbeształa,że Cię wczoraj nie zaprosiłem. A tak w ogóle to skąd wiesz, że mam żonę i dziecko?? Wczoraj chyba nic nie wspomniałem.- zmrużył oczy i czekał na odpowiedź.
-yyym… Bo… wiem kim jesteś i parę lat temu bardzo interesowałam siatkówką i była zagorzałym kibicem reprezentacji, czyli też Twoim.-Odpowiedziała nieco speszona.
-haahahah…aaa to wszystko wyjaśnia. A czemu byłaś, a nie jesteś już?
-Jestem, oglądam każdy mecz repry, i jak mam czas to też z chęcią obejrzę ligowe spotkania, bo kocham ten sport. Ale już nie mam to tego takiego zapału. To dość długa historia.
-No ok…to jak przyjdziesz na kawkę wszystko nam opowiesz.! Czuje się winny…. A więc pasuje ci dzisiaj o 18?- zaproponował jej, a ona się zgodziła. Pożegnali się i odeszli w przeciwnych kierunkach. Idąc do sklepu, dobrze znaną jej drogą, rozmyślała co własnie wydarzyło się w jej życiu. Poznała siatkarza i to nie jakiegoś byle jakiego, ale Michała Kubiaka, wielokrotnego reprezentanta Polski, zawodnika Jastrzębskiego Węgla, słynnego „Dzika”. Kiedyś marzyła o takiej chwili, marzyła, aby poznać siatkarzy, aby żyć w siatkarskim środowisku, aby należeć do tej zwariowanej rodzinki. Teraz nie robiło to na niej aż takiego wrażenia. Oczywiście, że była szczęśliwa, bo wyobrażała sobie kiedyś taki dzień już z milion razy, a i tak rozegrał się inaczej. Szła i wspominała o czasach gimnazjum, kiedy to kochała siatkówkę ponad wszystko. Wiedziała, że będzie musiała opowiedzieć to przyszłym, nowym znajomym, bo inaczej Kubiak nie miał zamiaru wypuścić jej ze swojego domu.

Ktoś tu wogóle zagląda? Podoba się??? :*


2 lutego 2015

~Prolog~

Pustymi ulicami wracała do domu jak co tydzień, tylko teraz było trochę inaczej. Miała ze sobą walizki i torby. Jechała spokojnie, nie spieszyła się, tylko myślała o swoim życiu. Skończyła studia Wychowania Fizycznego w Katowicach na wydziale fizjoterapii i postanowiła wrócić do domu na wakacje, aby przemyśleć co dalej i znaleźć sobie jakąś pracę. Jej życie ostatnio było przepełnione monotonią. Wstawała wcześnie rano i pędziła na uczelnie, przez parę godzin wykłady potem jakieś jedzenie  na mieście  i wracała  na uczelnie.  Do  akademiku  wracała  późnym wieczorem, zjadła coś i zasiadała  do książek.  Czasami  wyszła ze  znajomymi  na kawę  czy  piwo. I tak minęły jej pięć lat w Katowicach. Jej związek z Kubą wisiał na włosku. Bardzo go kochała, a on ją. Tylko był jeden problem – on grał w czwarto-ligowym klubie GKS Katowice. Poznali się na studiach, lecz on nie zdał na trzeci semestr i całkowicie zrezygnował z dalszej nauki. Stwierdził, że całym sobą poświęci się piłce nożnej. Ona mu to odradzała słusznymi argumentami. Nie miał kasy, mieszkał w akademiku za pieniądze rodziców i poza treningami i meczami w sumie nic nie robił. Żeby mieć trochę kasy postanowił  robić  zdjęcia  młodszym  kolegom  z klubu,  dzięki  temu ma  co jeść.  To  było  jednym z powodów jej powrotu do Żor. Nie miała gdzie się podziać, jej chłopak nie był w stanie ją utrzymać. Nawet siebie utrzymać ma problem. Boi się, że przez jej wyjazd coś się zmieni, będą żadko się spotykać, bo on nawet auta nie ma! Ale nie ma wyjścia, musi zrobić jakiś krok w swoim życiu. Od czasu, gdy powiedziała Kubie o wyjeździe , nie miała z nim kontaktu. Bolało ją to, że sie nie pożegnał, jej honor wygrał z chęcią bliskości swego ukochanego i takim sposobem teraz skręca na ulicę, którą długimi latami chodziła do szkoły. Podjechała pod blok swoją czarną bmką i szukała wolnego miejsca parkingowego - jak zawsze było go mało. Zaparkowała i zaczęła wypakowywać swoje wszystkie torby. Rodzice nie wiedzieli, że dzisiaj przyjedzie, chciała zrobić im niespodziankę .! Weszła po schodach do klatki i już otwierała drzwi, gdy poczuła twardą szybę na swoim czole. Wszystkie jej walizki wypadły z ręki, a niektóre spadły ze schodów. Leżała na ziemi i przyglądała się zachowaniu sprawcy jej wielkiego guza. Był zakłopotany, roztrzęsiony i wyglądał jak by się gdzieś spieszył! Był bardzo wysoki i miała wrażenie,że skądś kojarzę tą twarz. Zaczął ją bardzo przepraszać i podał jej rękę, aby mogła wstać. Jego przeprosin nie było końca. Pomógł jej zanieść walizki do windy i gdy zamykały się jej drzwi zauważyła na ramieniu torbę treningową i już wiedziała kogo spotkała.


Podoba się prolog??
Do tych co już czytali: cierpliwości, zaniedługo pojawią się nowe rozdziały. :)
Pozdrawiam... KaSiek :*

Witam

A więc zaczynamy opowiadanie. Czytają kilka pierwszych rozdziałów możecie pomyśleć, że już to czytaliście. :) Ale spokojnie, rok temu opublikowałam je na innej witrynie, przerwałam je i teraz postanowiłam wszystko tu jeszcze raz napisać :D Zapraszam więc serdecznie do czytania i komentowania ;-)