28 marca 2015

~11~

-Co ja tu robię? No raczej co ty tu robisz? O dzień dobry - zwrócił  się do jej rodziców, którzy także byli zaskoczeni widokiem siatkarza.
-No wiesz ja jestem na wakacjach. Trochę odpoczynku, trochę zwiedzania.
-A ja jestem z rodzinką u znajomego. - wyszczerzył się - Co robisz dzisiaj wieczorem?- spytał się dziewczyny.
-O czeeeść Kasia. Skąd tu się wzięłaś, a nieważne, będziesz dzisiaj? - rozentuzjazmowany chłopczyk przytulił się do Kaśki.
Właśnie chcę ją zaprosić, mały.- odparł Kubiak -Przyjdziesz? Poznasz Michała, Milenę i małą.
-No w sumie nie mam żadnych planów, jestem tu na urlopie, więc przyjdę. - uśmiechnęła się - Tylko gdzie?
-No tak!- walnął się w głowę, robiąc tkz. "facepalma" i podał jej adres.
Po umówieniu się z Miśkiem na wieczór, dogoniła swoich rodziców. Spacerowali jeszcze dobre dwie godziny, przy okazji wypili przepyszną kawę i zjedli prawdziwe włoskie lody.

***

Wieczorem wystrojona wyszła z hotelu i z włączoną mapą na telefonie próbowała znależć drogę do znajomych Michała. Po pół godzinie błądzenia postanowiła nie przejmować się roamingiem i napisała sms'a do Miśka. On jej odpisał, żeby mniej więcej opisała gdzie jest i zaraz podejdzie ktoś po nią. Po niecałych 5 minutach z za kamienicy wyłoniło się dwóch facetów. Trochę się przestraszała widząć w ciemnej uliczce dwóch wielkoludów, jeden wyższy od drugiego, a wokół niej nie było żadnej innej żywej duszy. Kiedy się do niej zbliżyli, spostrzegła, że jeden z nich to Kubiak. Odetchnęła z ulgą.
-Siemanko! - przywitał się Kubiak, przytulając ją.- To jest Michał Łasko, znaczy w sumie to chyba wiesz kto to jest. - wyszczerzył się Dziku.
-Mhm...- Kasia zdołała tylko to wykrztusić z gardła.
-No, a to Kasia Kasprzak. -zwrocił się do Michała.
-Cześć, miło Cię poznać. Kubiak odkąd cię dzisiaj spotkał cały czas gada o tobie. Zachowuję się jakbyś była jego młodszą siostrą. -powiedział do Kasi.
-hahha...Czasami się tak czuję.
-Długo się znacie? -zapytał się Łasko.
-W sumie to nie, od poczatku wakacji. Ale pomimo tego, zawdzięczam mu już bardzo dużo. - Kasia powiedziawszy to przytuliła się do Miśka. Po paru minutach stali przed pięknym, dużym domem. Weszli do środka i zaraz koło Kasi pojawił się Miko, a za nim przyszła Monia z pewną wysoką kobietą.
-Cześć Kasia.. Nie wierzyłam jak Misiek mi powiedział, że cię spotkał. Myślałam, że mnie wkręca. On do wszystkiego jest zdolny. -przytuliła Kasię. - O właśnie to jest Milena, żona Michała, którego już poznałaś. To Kasia Kasprzak, nasza sąsiadka i przyszła fizjoterapeutka klubu chłopaków.
-Hej... -wyciągnęła rękę w stronę Mileny.
-Czeszć..Nice to meet you.- usmiechnęła się i uścisnęła rękę Kasi.
-Milena nie zabardzo mówi po polsku, parę słówek, ale za to dużo rozumie.-oznajmiła Monia. -Jakimi językami potrafisz mówić?
-Uczyłam się kiedyś włoskiego, ale to tylko podstawy. Wolę rozmawiać po angielsku.
-A w takim razie się jakoś dogadacie....po angielsku, ona wstawi coś po włosku-ty zrozumiesz, ty wstawisz coś po polsku-ona zrozumie.
-Chodź, zapraszam do pokoju.- gestem ręki zaprosiła Kasię do przepięknego salonu siatkarzy. Widać było kobiecą rękę w wystroju pokoju. Różne szczegóły i dodatki dominowały na każdym kroku.
-Pięknie urządzony pokój. -zwróciła się po angielsku Kasia do Mileny.
-O dziękuję bardzo, miło mi to słyszeć, gdyż sama wszystko robiłam. W sumie to nie miałam innego wyjścia. Kupiliśmy dom, a zaraz potem Michał pojechał na zgrupowanie. I wszystko zostało na mojej głowie. -nagle przyleciała mała dziewczynka. - O, a to jest nasza córeczka, Sofie.
-Ciao, piccolo! Mi chiamo Kaśka, Sono un amico di Michał e Monika.- zwróciła się do Sofii po włosku.
-Ciao Ka...Ka - zająkała się.
-Kathie. -pomogła jej mama.
-Kathie, posso chiamarti zia?-kontynuowała Sofii.
-Naturalmente -odrzekła Kasia, chciała jeszcze pogadać z małą, ale przyszedł Misiek i zaczął nawijąć po włosku, lecz tego dziewczyna już nie zrozumiała i poszła do reszty.*
Bardzo miło spędziła czas z Kubiakami i rodziną Łasko. Miko i Sofii bawili się świetnie dokuczając i dopytując co chwilę o coś Kasię. Jadnak ok.11 Milena zaprowadziła ich do spania. Dzieci bardzo ją polubiły, w sumie tak jak starsi Łasko. Dowiedziała się, że po sezonie reprezentacyjnym przyjeżdzają do Polski, bo Michał wraca do Jastrzębskiego Węgla, a Milena też myśli o powrocie do gry w polskim klubie po długiej przerwie. Pomimo bariery językowej nieżle się dogadywali i luźno im się gadało. Koło godziny 2 w nocy Kasia zaczęła się zbierarć do hotelu. Nie pozwolili jej wracać samej, więc Milena z Moniką zostały z dziećmi, a Michałowie odprowadzili ją. Kaśka obawiała się, że hotel jest już dawno zamknięty i kiedy doszli do celu, jej obawy stały się rzeczywistością.
Stali tak przed bramą hotelu i nie wiedzieli co mają teraz zrobić.
-Dobra, to masz do wyboru: albo przejdziesz przez ten płot , albo nocujesz u Miśka.
-Yyyy....sorki, ale my już nie mamy wolnych łóżek. Nie da rady.
-Pogięło was? -spytała z niedowierzaniem Kaśka patrząc na Michałów. Na ich twarzach malowały się miny, jakby zaraz mieli wybuchnąć niepohamowanym śmiechem prosto w twarz Kasi.
-Nie masz innego wyboru, Łasko cię nie chce, więc chyba nie będziesz spać pod hotelem. Spoko, pomożemy ci z tej strony.
-Ej,ej,ej,ej,... Nie, że jej nie chcę, po prostu ty się wrąbałeś do mojego gościnnego i masz taki gruby tyłek, że nie mieścisz się z Monią i Mikołajem.
-Ja nie mam wcale dużego tyłka. -obużył się Kubiak.
-To niby czemu śpisz sam na jednym łóżku. - Misiek zmierzył wzrokiem Łasko i już miał się na niego rzucić, kiedy Włoch zaczął uciekać. Dziku długo nie myślał i podążył szybkim sprintem za nim.
-Chłopaki! Nie będę tu stała całą noc!- wrzasnęła zniecierpliwiona Kaśka.
Przybiegli do niej, ciągle się popychając.
-No...ok. - nic więcej nie zdołali wypowiedzieć. Niby sportowcy, niby dwa treningi dziennie, a zasapani jakby przebiegli 100 km.
-Co się śmiejesz, mała? -wydyszał Michał K.
-Sportowcy, a taka słaba kondycja.- pokiwała głową.
-Wszyscy się ze mnie śmieją! Nikt mnie nie kocha! Nie mam prawdziwych przyjaciół! Nie posiadam sensu życia...idę się zabić! - lamentował.
-Pa! -odpowiedział Włoch. Kubiak się zdziwił, a Kaśka z Michałem zaczęli się śmiać.
Kiedy już się uspokoili, a Dzik się odfochnął zaczęli obmyślać plan przedostania się dziewczyny na drugą stronę bramy. Znaleźli najdogodniejsze miejsce, gdzie przypuszczali, że nie ma tam kamer. Czy dobrze myśleli, okaże się jutro.

*-Cześć, mała! Nazywam się Kaśka, jestem znajomą Michała i Moniki.-zwróciła się do Sofii po włosku.
-Cześć Ka...Ka -zająkała się.
-Kathie.-pomogła jej mama.
-Kathie, mogę mówić do ciebie ciocia?-kontynuowała Sofii.
-Oczywiście -odrzekła Kasia, chciała jeszcze pogadać z małą, ale przyszedł Misiek i zaczął nawijać po włosku, lecz tego dziewczyna już nie zrozumiała i poszła do reszty.


19 marca 2015

~10~

Obudził się z przeogromnym bólem głowy. Nie chciało mu się wstawać, najlepiej gdyby cały dzień przeleżał w łóżku. Jednak chciał się dzisiaj pożegnać z Kasią przed zgrupowaniem. Wziął telefon, aby zobaczyć godzinę i widząc nową wiadomość, uśmiechnął się. Przeczytawszy wiadomość nieco się przeraził, bo Kasia napisała, że muszą poważnie porozmawiać. Odpisał jej zaraz, bo chciał się dowiedzieć o co chodzi, lecz ta napisała tylko czas i miejsce spotkania. Poszedł wziąć prysznic, ciągle myśląc o czym chce z nim porozmawiać Kaśka. Zjadł późne śniadanie. I wyszedł na spotkanie ze swoją przyjaciółką.
 -Czeeeść.! Kasiek.!- podszedł do niej i chciał się przywitać buziakiem w policzek, jednak Kasia odwróciła się i usiadła na ławce w pobliskim parku.
-Musimy poważnie pogadać.- zaczęła Katarzyna.
-No tego się zdążyłem domyślić. O co chodzi?
-Nie wiem jak to powiedzieć...
-Najlepiej prosto z mostu, nie owijać w bawełne, bo nie zrozumiem.
-Łatwo powiedzieć, trudno zrobić.-przełknęła ślinę i głęboko odetchnęła.- Pamiętasz wczorajszy wieczór? - Mati przytaknął - No i dzwoniła do was wróżka, a tą wróżką była Monia. I całą rozmowę słyszałyśmy.
Mateusz nagle zbladł i nie wiedział co powiedzieć, patrzył się w bliżej nieokreśloną przestrzeń. - To prawda co wczoraj mówiłeś? Czy po prostu majaczyłeś po alkoholu? - Nic nie odpowiedział, a Kasia odebrała jego milczenie jednoznacznie. 
-Matiś...
-Kasiek...ja cię przepraszam. To nie miało wyjść na światło dzienne.
-Chciałeś mi to kiedyś powiedzieć? - zapytała z wyrzutem Kaśka.
-Nie w najbliższym czasie, ale kiedyś na pewno.
-Mateusz, ja nie jestem w stanie teraz być z kimś, nie mam siły na związek, nie potrafię zaufać żadnemu facetowi. Tobie ufam, jak przyjacielowi, jedynemu teraz w moim życiu. Przez ostatnie dni stałeś mi się bardzo bliski, ale ja nie jestem jeszcze gotowa na kolejny związek. Jeszcze się nie pozbierałam po Kubie, przepraszam.
 -Tak, wiem. Dlatego nie chciałem ci nic mówić. Przepraszam, nie chciałem tego, albo może chciałem.... W każdym bądź razie serce nie sługa. Czy jest możliwość, że pozostaniemy w takich samych relacjach jak przed tą sytuacją? Obiecuję, że będę się zachowywał jak dotychczas. Po prostu zapomnij. Proszę.
-Dobrze spróbuję, nie chcę cię stracić, więc chodź i mnie przytul. - uśmiechnęła się i wyciągnęła do niego ręce. Pogadali, pośmiali się i nadszedł czas na pożegnanie.
 -To do zobaczenia... Nie wiem, kiedy dostaniemy wolne, kiedy wrócę do Żor, ale będziemy w kontakcie telefonicznym?
-Jasne....pisz sms'y, maile, dzwoń. To...do zobaczenia, nie wiem kiedy.-pożegnali się całusem w policzek i długim przytulasem. Kasia do domu wracała w cudownym nastroju. Cieszyła się, że wszystko wyjaśniła z Maślakiem. Po drodze do domu wstąpiła do biura podróży, aby zatwierdzić wycieczkę do Vimercaty. Nigdy wcześniej nie słyszała o tej miejscowości, ale poczytała trochę o niej i okazało się, że jest to przepiękna i malownicza mieścina niedaleko Verony, Piacenzy i Mediolanu. Bardzo się cieszyła, że wkońcu pojedzie do Włoch, nareszcie spełni swoje marzenia. Musi jednak poczekać do końca lipca. Wrociła do domu i powiedziała rodzicom, że z wyjazdem już wszystko załatwiła. Wysłała sms'a do Dzika, aby przekazał chłopakom z Jastrzębskiego i Bełchatowa powodzenia w treningach. On w zamian oddzwonił i wszyscy wrzasnęli jej podziękowania do słuchawki.

***

Kasia i Maślak codziennie do siebie dzwonili, a niekiedy prowadzili długie konwersacje na skype, gdzie poznała już chyba całą reprezentację, kiedy chłopak był bardzo zmęczony treningami pisali tylko sms'y.
Tak minęły im dwa tygodnie. Akurat tak się złożyło, że kiedy siatkarze dostali wolne od trenera, Kaśka wraz z rodzicami mieli wyjechać do Włoch. 
-Może uda się nam spotkać? Kiedy wyjeżdżacie z Żor?- zapytał Mati z nutką nadziei w głosie, rozmawiając ostatniego wieczoru w Spale - Ja powinienem być ok.13.
-Ja mam samolot o 13. Nie da się nic zrobić. Szkoda.
-No szkoda...trudno. - dało się wyczuć, że Mati jest nieco smutny.- Ja idę już spać. Ciężko dzisiaj było na treningu.
-Jasne. Dobranoc.
-Słodkich snów Kasiek.
Następnego dnia, Kasia wstała bardzo wcześnie. Poszła do łazienki, wzięła prysznic i nałożyła na siebie delikatny makijaż, wysuszyła włosy i rozczesała je. Ubrała na siebie krotki spodenki i letnią koszulę, sprawdziła czy spakowała wszystkie potrzebne rzeczy i poszła obudzić rodziców. Wyszykowali się, wypili kawę i wyszli z mieszkania. Kiedy mieli już ruszać Kasi przypomniało się, że musi się wrócić do mieszkania.
Zapomniała swoich ulubionych okularów, z którymi się nie rozstawała. Zamykała już mieszkanie, kiedy usłyszała, że po schodach ktoś idzie, jak potem okazało się był to Kubi.
-Co ty tu robisz tak wcześnie? -wrzasnęła zdziwiona i rzuciła się na Miśka.
-Siema, siema- odwzajemnił uścisk- no wyrwałem się trochę wcześniej, bo jadę na wakacje z moją rodzinką.
-A czy trener o tym wie?-poruszała znacząco brwiami.
-Nie, chyba nie. A w sumie, nic mi przecież nie zrobi.- na wierzch wystawił swoje białe ząbki.
-Ej, bo ja się chciałam zapytać.
-Nooo....śmiało.
-Kto jest teraz waszym trenerem?
-Nie wiesz? Jak możesz?
-No sorry, jakoś tak umknął mi ten szczegół.
-Ok.ok. Więc naszym trenerem od dwóch lat jest Krzysiu Ignaczak.
-Igła? O żesz...-jej mina wyglądała nieco jak "o.O"- Ale w sumie można się było tego spodziewać. Dobra ja lecę, bo rodzice na mnie czekają. Udanych wakacji.- rzuciła i zbiegła ze schodów.
-Co tak długo? -zapytał się tata, kiedy Kasia wchodziła do auta.
-Spotkałam Michała i tak jakoś wyszło. No więc jeźdźmy.!- wygodnie się rozsiadła na tyłach samochodu i śpiewała piosenki lecące w radiu. Po godzinie drogi dojechali wkońcu na lotnisko w Pyrzowicach, do odprawy mieli jeszcze pół godziny, więc poszli do kawiarni na kawę. Kiedy Kasia wracała już z ciepłym napojem do stolika zauważyła w tłumie znajomą twarz, jednak pomyślała, że po prostu jej się przewidziało i usiadła na krześle.
-Dzień dobry- powiedział ktoś tuż za jej plecami. Ta wstała i rzuciła się na przyjaciela.
-Skąd ty tu jesteś? Przecież...
-Wyjechałem ze Spały wcześniej, zaraz po Kubiaku. On podobno też gdzieś leci, czy coś.
-Tak, wiem minęłam go.
-No i chciałem się przywitać i pożegnać.
-Chodź!-wzięła go pod rękę i zaprowadziła do rodziców- To jest mój przyjaciel, Mateusz. Moi rodzice.
-Agata i Mirek Kasprzak-podał rękę mamie Kasi, a potem jej tacie.-Mateusz Masłowski, miło mi poznać.
-To ty jesteś tym chłopakiem od śniadań? -zapytała go mama Kasi.
-Mamooo...-jęknęła Kaśka, a Maślak się uśmiechnął.

Pasażerowie lotu do Mediolanu są proszeni do odprawy na stanowisku numer 4


-To my będziemy już szli. -mówiąc to Kasia wtuliła się w Matiego.

-Dowidzenia.- krzyknął do jej rodziców. Kasię pocałował we włosy i życzył przyjemnych wakacji,
Po odprawie Kasia z rodzicami udała się do odpowiedniego terminalu i po sprawdzeniu biletów siedzieli już w samolocie. Dziewczyna zawsze lubiła latać samolotem, w sumie to lubiła wszystko co jest nad powierzchnią ziemi. Dwie godziny lotu minęły jej bardzo szybko, nie umiała się już doczekać aż zobaczy Włochy. Jadąc autokarem do Vimercaty podziwiała włoskie budownictwo. Cykała zdjęcia prawie cały czas, była pod ogromnym wrażeniem. Było tam niesamowicie, tak jak to sobie wyobrażała, a nawet lepiej. Kiedy dojechali do hotelu Kasia załatwiła wszystko z zakwaterowaniem i kluczami.
Weszła do pokoju i odrazu wyszła na balkon, usiadła na krześle i się rozmarzyła patrząc na panoramę włoskiego miasteczka. Wymyśliła już plan ich pobytu: jutro zwiedzą Vimercate, pojutrze pojadą do Mediolanu, w środę przerwa,  a w Czwartek wcześnie rano wyruszą do Verony. I potem zależy od jej rodziców czy będzie im się chciało jeszcze gdzieś jeździć. Rozpakowali się i po obiedzie postanowili odpocząć. Ten dzień minął im bardzo szybko. Wieczorem Kasia postanowiła przebrać się w dresy i bluzkę na ramiączkach, wzięła słuchawki i wyszła pobiegać koło pobliskiego lasu. Bardzo dobrze to na nią wpłynęło i po godzinie wróciła cała spocona. Wzięła prysznic, napisała krótkiego sms'a do Maślaka i zaraz zasnęła.
Nazajutrz wstała wcześnie rano i się wyszykowała na śniadanie. Zeszła razem z rodzicami i już po chwili zajadała się pysznościami italiańskiego pochodzenia. Cornetto z czekoladą wraz z Latte Machiatto to według Kaśki najlepsze śniadanie. Po nim wybrali się na miasto. Byli na rynku, na przedmieściach. Zwiedzali wąskie uliczki malowniczej miejscowość. Nagle, gdy skręcili w jedną z nich, ktoś wpadł na Kasię.
-Nie wierzę.........Co tu robisz?

15 marca 2015

~9~


Zaś obudziła się zdezorientowana, zaś z bólem głowy i w tym samym miejscu co wczoraj. Wstała z łóżka i odrazu poszła w kierunku kuchni. Nikogo tam nie znalazła, lecz na stoliku zauważyła małą karteczkę.

Przyprowadziłem Cię do siebie, bo było bliżej ;) I nie chciałem tłumaczyć się przed twoimi rodzicami z twojego stanu. Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko :) Wyszedłem do sklepu po coś na śniadanie. W lodówce pustki :) M.

Uśmiechnęła się pod nosem i postanowiła zrobić dwie kawy. Kiedy stawiała je na stoliku, usłyszała dźwięk przekręcanego klucza.
-Mmm. Jaki cudowny zapach. Dzień dobry. -podszedł do niej i pocałował ją w czoło.- Kupiłem jajka, szynkę, pieczarki i paprykę. Zrobimy wypaśną jajecznicę. Co ty na to?- wziął łyk kawy.
-Brzmi świetnie.- wzięła paprykę i pieczarki i zabrała sie do roboty. Po raz pierwszy w życiu robili tak długo jajecznicę. Bawili się przy tym, śmiali i nieco nabrudzili. Po posiłku Kasia postanowiła iść do domu.

***

-Cześć. Jestem już w domu…..Mamo?….Tato?- krzyknęła, lecz nikt jej nie odpowiedział.-Wszyscy mi dzisiaj zosawiają kartki z wiadomością- mruknęła pod nosem.

Jak przyjdziesz to daj znać. My jesteśmy na zakupach. Mama.

Zadzwoniła do rodziców zameldować się i stwierdziła, że nie ma co robić. Usiadła na tapczan w swoim pokoju i zastanawiała się nad swoim życiem. Miała pracę, a teraz w wakacje nie musiała jeździć do Jastrzębia, a i tak będzie dostawać wypłatę. Jutro ma dostać kasę za wczorajszy mecz. Właśnie, wczoraj. Impreza była fajna, nawet bardzo. Poznała wielu ludzi, których zawsze marzyła poznać. A i jeszcze Maciek. Niby go znała, ale tylko z telewizji. Nie wiedziała jaki naprawdę jest. Wydawał się bardzo miły i troskliwy, ale to mogły być tylko pozory. Na szczęcie pojawił się Mati. Stwierdziła, że jak bardziej pozna Muzaja, to może coś z tego być. Jednak nie chodziło jej o związek, tylko o przyjaźń. Nie miała ochoty z kimkolwiek się wiązać. Miała teraz ochotę na spotkanie się ze swoimi, nowymi koleżankami. I jak szybko wpadła na ten pomysł tak zadzwoniła do Moniki. Okazało się, że chłopaki robią wieczorek pożegnalny, bo niektórzy z nich za niedługo wyjeżdżają na zgrupowanie. Więc dziewczyny, także postanowiły się spotkać. Umówiły się na 16.30 u Moni. Kasia z nudów włączyła fejsa i z przerażeniem popatrzyła na ilość zaproszeń do grona znajomych. Nie sądziła, że tacy dorośli ludzie tak maniaczą, ale stwierdziła, że to przecież siatkarze. Zaakceptowała wszystkie zaproszenia od osób, które kojarzyła i nie patrząc czy jest dostępny, napisała do jednej z nich.

„Cześć. Przepraszam Cię za wczoraj. Jak dla mnie to się działo za szybko i zdałam sobie z tego sprawę, kiedy wszedł na balkon Mati. Ja potrzebuje czasu. Nie dawno zerwałam z chłopakiem i jest mi bardzo ciężko. Chcę żeby była sprawa jasna. Narazie nie szukam faceta, jest mi on nie potrzebny. Nie chcę, żebyś mnie źle zrozumiał. Poprostu, ktoś mnie bardzo skrzywdził. A ja już nie chcę więcej cierpieć.”

„Nie musisz przepraszać. Rozumiem i poczekam :)”

„Nie Maciek, nie czekaj. Znajdź sobie kogoś. Nie marnuj na mnie czasu”

„Ale to nie jest marnowanie czasu.”

„Ale jak ty sobie to wyobrażasz? Ty w Bełchatowie, ja w Żorach?! Nie. Przepraszam, ale muszę już kończyć. I proszę cię, nie wracajmy już do tego tematu”

Muzaj już nie odpisał. Kasia słysząc swoich rodziców wyłączyła komputer i wyszła z pokoju.
-Myślałam, że wrócisz na noc.- zaczęła mama rozmowę o imprezę.
-No właśnie. Gdzie byłaś, jak cię nie było?- swoje dopowiedział ojciec.
-Miałam przyjść, ale kolega nie pozwolił iść mi samej, a on nie chciał was budzić, więc zaprowadził mnie do siebie.
-Czy to ten sam kolega, z którym jadłaś śniadanie?- zapytała się mama, akcentując wyraźnie jedno słowo.
-Tak, ten sam. Ale nie wyobrażajcie sobie wiele. Jest dla mnie jak brat. Na razie mam dość facetów w tym sensie.
Dalej rozmawiali o imprezie, o planach wyjścia do Moni. Dziewczyna powiedziała im o warunkach pracy w sezonie jak i poza. A na wspomnienie wakacji, rodzice Kasi popatrzyli się na siebie znacząco.
-Co? Co jest?- zapytała zniecierpliwiona.
-Bo z tatą wpadliśmy na pomysł, że pojedziemy do Włoch, a, że ty masz wolne może chciałabyś pojechać z nami? Odpocząć od Polski?
-Jasne. Z wielką chęcią. Zawsze chciałam pojechać do Włoch.!- wykrzyczała Kaśka i uściskała rodziców. Porozmawiali o podróży i załatwili przez internet wszystkie formalności. Kasia zanim się obejrzała już wybiła 16. Dziewczynie ulżyło, że nie musi nigdzie jechać ani iść. Poszła do łazienki, zrobiła sobie delikatny makijaż ubrała krótkie, jeansowe spodenki i do tego czerwoną koszulę z rękawami 3/4. Wyprostowała włosy i była gotowa do wyjścia.

***

Zamiast Moni otworzył drzwi mały chłopczyk z burzą włosów na głowie i z prześlicznymi zielonymi oczyma.
-Dzień Dobry. Pani Kasia? Niech pani wejdzie. Ja jestem Mikołaj Kubiak. Ale w szkole mówią do mnie Miko. – wyszczerzył się, zupełnie tak samo jak jego ojciec.
- Cześć. Tak jestem Kasia. Miło mi cię poznać Miko. -weszła do domu sąsiadów, podała małemu rękę i zauważyła, że nikogo jeszcze nie ma. Chyba przyszła za wcześnie.
-Mikołaj, ktoś przyszedł? Tata czegoś zapomniał?- krzyszał Monika z kuchni. Syn jej nie odpowiedział, tylko Kaśka wparowała do kuchni i nieco wystraszyła żonę siatkarza.
-Boże, kochany. Nie strasz tak ludzi. Tak w ogóle to cześć, i jest już tak późno? Nie wyrobię się z ciastem.-z ust Moniki wydobył się dźwięk zawodu.
-Nie przejmuj się, pomogę ci.- uśmiechnęła się do niej i podwinęła rękawy i zabrała się do roboty.
-Nie musiałaś przecież piec ciasta.
-Wiem, ale z ciachem zawsze przyjemniej.
-No w sumię, co nie zmienia faktu, że chcesz żebyśmy miały grube tyłki.-wystawiła jej język.
- A kto w ogóle będzie?
-Zuzka, Aśka, Aśka, Jagoda,Pati, Anna i Natalia.- zaczęła wymieniać.
-Czekaj, czekaj…wolniej poproszę. Rozumiem tak Zuza Łomacz, Aśka Bartman i Malinowska, Jagoda Czarnowska….i dalej nie ogarniam.
-Pati, dziewczyna Bartka Gawryszewskiego. Anna, żona Bontje i Natalia, jakaś nowa laska Popiwczaka. Nie mam pojęcia jak, ale się wkręciła.
-To większa impreza się zapowiada.
-Poprostu cała drużyna poszła pić. A my dziołszki czasami, w takich sytuacjach się tak spotykamy i wspieramy. Impreza zawsze bezalkoholowa, gdyż udowodniamy naszym męźczyznom, że tak też się można bawić. A tak naprawde to musimy po nich pojechać. Przeważnie sie spotykamy stałą grupką u kogoś czasami kogoś nie będzie, bo coś tam. Jak chcemy kogoś nowego to go zapraszamy jak ciebie. A nie kurde ta cała Natalia. Nikt jej nie zna, imię słyszę pierwszy raz. Ale w sumię już się przyzwyczaiłyśmy do ciągle innych pań Popiwczakowych.
-On taki kobieciarz?
-Tsa..przypomina mi trochę Zbyszka przed Asią, ale Kuba zaczął o wiele wcześniej.
Rozmowę przerwał im dzwonek do drzwi. Okazało się, że to mama Michała, która miał wziąść Mikołaja na noc. Zaraz potem wszystkie dziewczyny zwaliły się na raz i zaczęła się impreza. Kasia poznała wszytkie dziewczyny i została oficjalnie zaakcepotowana w ich gronie. Co wiązało się z nieprzymilnymi spojrzeniami Natali, która nie usłyszała od dziewczyn tylu miłych słów. Po wypiciu kawy i zjedzeniu całego ciasta, Monika wpadła na genialny pomysł. Stwierdziły, że już u chłopaków raczej mało kto myśli trzeźwo, i że łatwo będzie wykręcić im jakiś numer. Monia opowiedziała plan dziewczynom, a one z entuzjazmem go zaakceptowały.

***

-Ej, dobra. Teraz cichooo, bo komórka mi dzwoni. – zawołał Kubiak i wyciągnął telefon z kieszeni.- Numer zastrzeżony? O tej godzinie?- Zdziwił się.

-Halo!
-……..
-Dobrze.- zwrócił się do telefonu, a potem do chłopaków.- Dzwoni jakaś niby wróżka, która przepowiada przyszłość.
Wszyscy się zaczęli śmiać, ale podeszli jak najbliżej Miśka, a on zrobił na głos.
-No to co nam powiesz wróżko?- wrzasnął już mega wstawiony Masłowski.
-No to może powiem coś o tobie. Jak się nazywasz?
-Mateusz M. -powiedział i się roześmiał.
-Hm..a więc jesteś młodym człowiekiem, który nie wie jeszcze co to miłość, aczkolwiek jesteś w kimś na zabój zakochany.
Chłopaki zaczęli się śmiać
- Ta… no to każdy może zgadnąć.
-No dobrze to powiedz mi jak ma na imię, to spróbuję coś o niej powiedzieć.
Mateusz sie zawahał, jednak bezmyślność po alkoholu wygrała.
-Kasia. – wyszczerzył się. Niektórzy z siatkarzy wydali się zdziwieni, a niektórzy wykrzykiwali swoją radość i dumę z młodszego kolegi, klepiąc go po plecach.
-Kasia…Kaśka…Katarzyna…Kasiek…
-O, Kasiek.- nagle przerwał wróżce- bardzo lubi jak na nią tak mówie. Znaczy się nieważne, przepraszam, że przerwałem.
-Ma brązowo-czarne włosy, niebieskie oczy, nie jest gruba, ale i nie jest za chuda, jak niektore „wieszaki”. I ma około 165 cm.
-Taaak. – wykrzyczał w telefon. -Trochę mnie przeraża skąd wiesz te informacje. Ale obojętnie, KOCHAM JĄ.!! – zaś krzyczał i zaczął śpiewać o miłości do Kaśki, a inni zaczęli krzczeć imiona swoich ukochanych. „A ja kocham moją Monię. A ja Anne. Ja kocham moją Jagódkę…..”
-Ale nikt nie kocha nikogo jak ja Asię.- powiedział stanowczo Malinowski.
-Chyba coś ci się w główce poprzeweacało.- odrazu do akcji wkroczył Bartman.- ja kocham Asię, napewno o wiele bardziej niż ty. No i tak wstawieni atakujący kłócili się który z nich kocha bardziej swoją Asię. Bontje postanowił ich rozdzielić i uspokoić więc podał im po kieliszku wódki, co pomogło, bo zaczęli się śmiać. Po chwili Kubiak zorientował się, że połączenie zostało przerwane. Siatkarze się tym zabardzo nie przejeli, tylko bawili się dalej.

***
-Kasia..-usłuszała po drugiej stronie telefonu.
-Kasia..Kaśka…Katarzyna…Kasiek…
-O, Kasiek. bardzo lubi jak na nią tak mówie. Znaczy się nieważne, przepraszam, że przerwałem.
Nie wierzyła w to co słyszy, myślała, że się przesłyszała. „Pewnie mówi o kimś innym”- wmawiała sobie. Jednak kiedy Monia patrząc na nią opisywała jej wygląd, a Mateusz nie zaprzeczał nico się przestraszyła.
„Nie to nie może być prawda, to mój przyjaciel, on nie może mnie kochać. Nie, nie teraz.!”- nie dawało jej to spokoju. Po skończeniu rozmowy rzekomej wróżki Moni wszystkie zaczęli podgadywać Kasi o Maślaku.
-Ej, dziewczyny, przestańcie. Oni są wszyscy mega pijani, nie myślą racjonalnie, nie wiedzą co mówią.
-Wiesz, po poijanemu można wyciągnąć od kogoś dużo informacji, nawet nie przejdzie im przez myśl coś skłamać.- „pocieszała” ją Asia.
Po udanej imprezie wyszystkie dziewczyny pojechały po swoich siatkarzy, a Kasia nie mogąc poukładać sobie tego wszystkiego w głowie poszła do domu i czym prędzej chciała iść spać, wkońcu w swoim łóżku. Było już późno i nie chciała budzić rodziców, więc po cichu weszła do mieszkania zamknęła drzwi swojego pokoju, przebrała się w pidżamę i położyła się pod ciepłą kołdrę. Myślała nad Mateuszem, nie wiedziała co ma zrobić, jednak wysłała mu sms’a, że jutro muszą się spotkać i pogadać. Jak się spodziewała, nie dostała odpowiedzi. Nie wiedziała jeszcze jaką podejmie decyzje w związku z siatkarzem, miała nadzieje, że rano obudzi się z pomysłem w głowie. Zamknęła oczy i zaraz odpłynęła do krainy Morfeusza.     
Rozdział na weekend :) Podobał się trochę? :*


13 marca 2015

~8~

Stała przed nią cała drużyna SKRY. Kolejne marzenie z młodzieńczych lat wcielono w jej życie. Nie wiedziała co ma zrobić, stała bez ruchu i patrzyła się na wesołe twarze siatkarzy. Zobaczyła Kłosa i Wronę, unikających jej spojrzenie.
-WY!- krzyknęła, pokazała na nich palcem i ruszyła w ich kierunku. – Ty się już prawie wygadałeś, a ty go powstrzymywałeś!
-Ale o czym ty mówisz? -zaczeli się wymigiwać.
-Kto? Kto się wygadał - Mateusz podszedł do Kasi, obejmując ją ramieniem i zmierzył wzrokiem środkowych.
-Nikt! - szybko odpowiedział Karol.
-Ten ciulas, szanowny pan przypałowiec. - powiedział z uśmieszkiem Wrona.
-Gdybyś wypaplał, to nie byłoby ważne, że jesteś starszy czy coś, dostałbyś. No stary, czy to tak trudno nie mówić nieznanej osobie, że będzie się na imprezie dla niej.- załamał ręce.
-Dobra, już dobra. Nic się nie stało, nawet sie nie skapłam. Nie zdajecie sobie sprawy jak bardzo się cieszę.- przytuliła Kłosa i Wronę. - A tobie dziękuję! - wrzasnęła Maślakowi do ucha, przytuliła go i pocałowała w policzek.
-To nie tylko mój pomysł. Obmyśliliśmy to z Kubiakiem.
-Ej, ja też chcę buziaka! - Kłos udał obrażonego.
-Ty masz narzeczoną, głąbie.- szturchnął go Andrzej.
-No i co? Przecież buziak to nie zdrada.
-Gdzie jest Kubiak?- przerwała jakże to ciekawą konwersację.
-Tam stoi.- wskazał jej Wrona.
Pocałowała środkowych w policzek i poszła do Michała.
-Dziękuję ci bardzo.- wtuliła się do nigo.
-Hej, nie ma za co. Baw się dobrze.
Zrobiła jak Michał jej powiedział. Bawiła się świetnie, nie przejmując się niczym. Ani Kubą ani Aśką ani Popiwczakiem. Rozmawiała i tańczyła chyba ze wszystkimi. Poznała wiele osób, siatkarzy, ale i też ich drugie połówki. Z niektórymi z nich złapała niezły kontakt. Kiedy chłopaki poszli pośpiewać, dziewczyny zaczeły plotkować na wszytkie tematy. Poza Monią najlepiej dogadywała się z Zuzą Łomacz, Asią Malinowską i o dziwo z Asią Bartman. Nie sądziła, że taki buc jak Zbigniew Bartman może być kochany przez taką fajną i miłą dziewczynę. W trakcie gdy Zuza opowiadała jak się poznała z Grześkiem, Maślak przypałętał się do nich i porwał Kasię do tańca. Najpierw tańczyli do szybkiej piosenki przez wszystkich znanej ”Jesteś szalona”. Po tej piosence DJ Winiar zapodał „Zawsze tam, gdzie ty” Cała SKRA zaczęła śpiewać, a Maślak popatrzył się wymownie na Kasię i zaczęli kołysać się w rytm piosenki. Przytuleni do siebie, nie mówiąc nic, pragneli aby ta chwila trwała wiecznie. Mateusz zatracił się w zapachu jej perfurm, a Kasi przez myśl przeszło, że w jego ramionach czuje się bardzo bezpiecznie, nawet bardziej niż przy Kubie. Kiedy piosenka się skończyła oderwali się od siebie i postanowili pójść się napić. Mati chciał powiedzieć co czuje do szatynki, lecz bał się jak zareaguje. Może lepiej jak poczeka, może wtedy sam lepiej zrozumie uczucia do niej. Odpoczywali na krześle, popijając piwo, kiedy przed Kaśką pojawił się Łomacz i zaprosił ją do tańca.
-I jak się bawisz w moich skromnych progach? - zapytał się, nie przerywając wygibasów.
-Znakomicie. I chyba będę częściej bywać w twych progach, gdyż, mam przeczucie, iż zaprzyjaźnię się z twoją Zuzą.- puściła mu oczko. Rozmawiali, tańcząc jeszcze kilka piosenek, potem porwali ją inni siatkarze.
-Hej. Nie miałem jeszcze okazji się przedsawić.- podniosła głowę, spojrzała w jego czarujące, niebieskie oczy i dech zaparł jej w piersiach.- Michał Winiarski. Winiar dla znajomych.- uśmiechnął się do niej.
-Mhm. Wiem. - powiedziała nie spuszczając wzorku z jego oczu.- Yhm. Ja jestem Kasia Kasprzak.
-No też wiem. - wybuchnęli śmiechem, kiedy zorientowali się, że ta oficjalna część była nie potrzebna. - Gadałem z Kubiakiem.
Wstarczyło, że powiedział te trzy słowa, a już spaliła buraka.
-To co ci gadał, to było dawno, już mi przeszło. - zaczęła się szybko tłumaczyć.
-Ale co ci przeszło? – zrobił zdziwioną minę - On mi tylko powiedział, kim jesteś, jak się nazywasz i, że mieszkasz na przeciwko niego.
-Aha….no to dobrze. – uspokoiła się.
-Ponawiam pytanie: co ci przeszło? Nie puszczę cię dopóki mi nie powiesz.- Chwycił ją i zaczął gilgotać. Kasia zaczęła krzyczeć i piszczeć, a pozostali zamiast jej pomóc, zwijali się ze śmiechu.
-Ok.! Ok.! Powiem ci. Tylko mnie puść.!!- przestał ją gilgotać, ale nie puścił jej, czekając aż zacznie mówić.- No bo kilka dobrych lat temu, kiedy interesowałam się baaardzo siatkówką, byłeś moim ulubionym siatkarzem.
-Jak to byłem?- zrobił smutną minkę.
Kasi ulżyło, że jej nie wyśmiał, tylko wziął to na luzie.
-No w sumie po dzisiejszym meczu jesteś.-uśmiechnęła się.
-To rozumiem.- wyszczerzył się do niej.- Wiesz jak będziesz w pobliżu Bełka to możesz wpaść do mnie. Poznasz Dagę i moje dwie pociechy.
-Jasne, z przyjemnością poznam twoją rodzinkę.
-ODBIJAMY.!!!!
-To narazie, mała.- Winiar zdążył tylko to powiedzieć i Kasia była już w obięciach kolejnego siatkarza.
-Jesteś ostatnim skrzatem, z którym tańcze.- podniosła głowę, aby spojrzeć na chłopaka.- To ty mi się przyglądałeś na hali jak gadałam z Wroną i Kłosem.- zauważyła, że chłopak się nieco zaczerwienił.
-Bo……ja myślałem, że cię skądś znam, ale jednak pomyliłem cię z kimś innym. Nie znam Kasi Kasprzak, o pięknych, niebieskich jak ocean oczach i cudownym uśmiechu.
-No dobra powiedzmy, że ci uwierzyłam w tą bajkę.
-Ale oczy masz naprawdę piękne, takie niebieskie.
-Czyli przyznałeś się, że to bajka.- uśmiechnęła się do niego chytrze, jednak gdy zobaczyła zagubioną minę siatkarza szturchnęła go.- Ale dziękuję za komplement. Nie rozmawiajmy, chodź potańczyć albo czekaj powiedź mi tylko jak masz na imię i idziemy.
-Maciek.- Kasia słysząc jego imię, próbowała go sobie przypomnieć, lecz nie potrafiła. Wzięła go za rękę i zaczeli tańczć. Przetańczyli chyba z pół wieczoru. Oboje świetnie się bawili. Chłopak nie ukrywał, że Kasia mu się podoba. Prawił jej komplementy i przymilał jej. Dziewczynie się to podobało, może dlatego, że już trochę wypiła i chciała zapomnieć o Kubie. Zdawała sobie sprawę, że daje mu nadzieje, nie obchodziło ją to jednak tej nocy. Postanowiła to wykorzystać, wkońcu wysportowany i przystojny siatkarz wyraźnie na nią leciał.
-Może odpoczniemy chwile? Wyjdziemy na balkon?- zapytał chłopak.
-No jasne. Chodźmy.
Stali na balkonie, patrzyli się na gwiazdy i rozmawiali o sobie. Kasia już go sobie przypomniała i wiedziała, że jest od niej trochę starszy, aczkolwiek jego uroda pokazywała co innego. Wyglądał jak młody chłopak. Ogólnie Kasia zaliczyła go do tych uroczych, spodobał jej się. Maciek objął Kasię i spojrzał w jej oczy.

***

-Stary, masz piwo. – Łomacz, Kubiak, Malina i Kwolek zauważając, że Masło od paru godzin siedzi sam i najwyraźniej niezbyt się bawi, postanowili do niego podejść i pogadać.
-Dzięki.- mruknął pod nosem Mateusz.
-Co jest?- odważył się pierwszy zapytać Bartek.
Ten spojrzał się na chłopaków i wskazał głową roztańczoną parę.
-Tobie się podoba Kasia?- zapytał zdziwiony Malinowski.
Wszyscy się na niego popatrzyłi pobłażliwym wzrokiem i nikt mu nieodpowiedział.
-Ale oni tylko tańczą, z każym już chyba tańczyła-odezwał się Michał.
-Ta jasne, tylko czemu z nim przez większość czasu, a jego ręcę są wszędzie, nie podoba mi się to. O i jeszcze wychodzą razem na balkon, a on ją obejmuje. Pięknie, a ja jak idiota czekam, nic nie robię.
-Nie mazgaj nam sie tu, tylko idź do niej!
Długo nie myśląc, zerwał się z kanapy i pobiegł na balkon. Przekroczył próg okna i zobaczył jak Kaśka gwałtownie odskakuje od Muzaja. Była nieco zdezorientowana, a w jej oczach pojawiła się ulga. Mati nie był pewny, ale Maciek był wściekły na kolegę.
-O, sorry. -powiedział, udając, że jest mu serio przykro.
-Przepraszasz, że przerwałeś naszą rozmowę? Nawet nie...Ciszę. – zapytała się Kaśka, co nie spodobało się atakującemy, który zaraz wszedł do domu.
-Dziękuję, że przyszedłeś. – podchodząc do barierki westchnęła.
-Kasiek, ale za co? – nie zrozumiał o co jej chodzi.
-Lubię jak ktoś do mnie mówi ‚Kasiek’, wiesz?
-No wiem.
-Skąd wiesz?
-Nie wiem.
Wybuchnęli śmiechem, lecz Kasia zaraz zpoważniała.
-Gdyby nie ty, to bym zrobiła najgłupszą rzecz w moim życiu, a jutro bym tego żałowała. Uratowałeś mnie. Nie wiem co ja robię. Nie wiem czy to przez alkohol czy przez desperacje, a może jedno i drugie.
-Spokojnie.Wszystko będzie dobrze.- po wypowiedzeniu tych słów, stwierdził, że są banalne i przereklamowane. Przytulił ją do siebie.
-Jak dobrze?! Kurde, właśnie bym pocałowała kolesia, którego w ogóle nie znam. Spoko, jest przystojny, czarujący i oczywiście to siatkarz, no ale bez przesady. Napewno go nie kocham. A ja całuje tylko tych, których kocham.-już trochę majaczyła, a w głowie jej bardzo szumiało. Mati postanowił, że ją zaprowadzi już do domu.
-Ej, ale sie przecież nie pocałowaliście. Chodź, idziemy do domu. Ty masz już dość.
-Ok, ale chcę się ze wszystkimi pożegnać.
Wrócili do środka, Kaśka poszła do stolika DJ’a, przerwała muzykę i wzięła mikrofon z karaokę.
-Proszę o chwilę uwagi. Dziękuję wszystkim za niespodziankę, siatkarzom z Bełchatowa i z Jastrzębia oraz ich połówkom za imprezę. Było fantastycznie, ale ja niestety źlę się już czuję i was opuszczam. Życze wam jeszcze fajnej zabawy. Adios maj frjends.- skończyła swoją przemowę, a reszta wróciła się dalej bawić, niektórzy się jeszcze pożegnali osobiście. Szli w ciszy do domu siatkarza, nie było daleko, a była ciepła, wakacyjna noc. Dziewczyna wtulona w bruneta zaczynała powoli odpływać.


Jest kolejny rozdział :)

10 marca 2015

~7~

-Gadaj….tylko cicho, żeby trener się nie czepiał.
-Bo ja się chyba zakochałem.
-No stary, wkońcu.! Ale chyba czy napewno?
-Znaczy, bo ja ją znam od dwóch dni, ale czuję, że to TA. Nieznam jej zabardzo, ale dużo gadaliśmy i odczuwam taką potrzebę poznania jej bardziej. Żeby dzielić z nią wszystkie moje przeżycia, i żeby ona mi wszystko mówiła. Chcę z nią być.
-Boże, Maślak. Chyba po raz pierwszy w życiu słyszę jak mówisz o miłości. Hm…i może dlatego tak to nieudolnie ci idzie.-wyśmiał swego przyjaciela.
-No wielkie dzięki.!- Mateusz pobiegł szybciej, zostawiając Konrada z tyłu. Zaraz go dogonił i szturnął chłopaka.
- Serio cie wzięło. Która jest tą szczęściarą? Znam ją? – poodpytywał Konrad przyjaciela.
-Kasia, ta nowa fizjoterapeutka. Pare dni temu wpadliśmy na siebie i tak jakoś się poznaliśmy. 
Ale nie powiedziałbym, że jest taka szczęśliwa. I uprzedzę twoje pytanie, jakiś idiota ją zdradził. 
Ale nikomu ani słowa, a przede wszystkim przy niej.
-Jasne, nie ma sprawy. Muszę przyznać, że masz niezły gust. - poruszał charakterystycznie brwiami.
***
Po treningu Kasia czekała na Mateusza przy wyjściu. Jak to siatkarze, siedzieli długo w szatni. W sumie sama pamięta co robiła w szatni z dziewczynami po i przed treningami. Nawet przed meczami zdarzały im się „party”. Nagle zauważyła dość dużą grupkę siatkarzy wychodzących z szatni. Na czele epkipy był McGregor.
-No więc, nasza pani fizjoterapeutko, dzisiaj po meczu u mnie afterparty. Nie przyjmuje sprzeciwu. 
-Jasne, dzisiaj przyjde z miłą chęcią, poznać was wszystkich.
-No i to rozumiem. - Grzesiu puścił oczko do Kasi i pożegnał się z nią jak pozostali. Chłopaki już wyszli z hali, tylko jeden podszedł do Kasi.
-Ojej..super. Poznasz wszystkich siatkarzy Jastrzębskiego Węgla. Będziesz miała o czym opowiadać swoim psiapsiółom.
A później poznasz jeszcze innych siatkarzy, przystojnych, wysokich i umięśnionych siatkarzy…to cudowne, nieprawdaż?! - powiedział niskim głosem z ironią malowaną na twarzy. Tak to właśnie cudowny Kubuś Popiwczak. 
-O co ci chodzi? -zapytała Kasia już nieco wkurzona.
-O nic. Poprostu wkurzają mnie takie laski, które załatwiają sobie prace w klubie tylko żeby być bliżej sportowców. - odpowiedział już normalnym głosem.
-Jakim prawem mnie oceniasz? Nie znasz mnie, nie wiesz kim jestem. Więc się ode mnie odwal.
Nic nie odpowiedział, jedynie prychnął i wyszedł z hali. Wkurzona wyszła z hali i skierowała się w kierunku auta Mateusza. Po chwili chłopak pojawił się i w ciszy dotarli do Żor.
W mieszkaniu Kasia wzięła swoje rzeczy i miała już wychodzić.
-Mateusz, dziękuje ci bardzo za pomoc i za to, że byłeś przy mnie. Choć znamy się tylko od paru dni mogę powiedzieć, że jesteś moim przyjacielem. Najlepszym, najukochańszym. Kocham Cię, jak brata. – przytuliła się do niego, pocałowała w policzek i nie dając mu nic powiedzieć, wyszła z jego domu. Trochę zawiedziony zamknął za nią drzwi i włączył telewizor. Leciał jakiś denny serial, nigdy nie lubił ich oglądać, ale teraz było to dla niego bez znaczenia. Oparł głowę o poduszkę i zaczął rozmyślać, aż zasnął.
***
-Cześć. Już jestem.- krzyknęła Kaśka, wchodząc do domu.
-No cześć, kochanie. Dobrze, że już jesteś. Umyj się i chodź do nas.
Poszła do pokoju przebrać się i posprzątać rzeczy. Zamknęła na chwilę drzwi i usiadła na łóżku. Nie potrafiła tak poprostu zapomnieć o sytuacji z Kubą. I do tego ten idiota, cudowny siatkarzyna się znalazł. Wiedziała kim jest, bardzo dobrze go pamiętała. Rozpuszczony dzieciak, który myślał, że jak grał z seniorami, będąc w pierwszej liceum jest najlepszy i najwspanialszy. ,,Ah i ta beka z niego jak podeszłyśmy do niego po zdjęcie. Biedny, myślał, że go uwielbiamy i jest naszym idolem. No cóż life is brutal. ” pomyślała Kasia. Nie przepadała za Popiwczakiem, lecz tą sytuacją pokazał jaki jest i że się nie myliła co do niego. A miała nawet fajny humor jak na dzień po zdradzie ukochanego, ale nie bo Kubunio Popiwczak musiał ją wkurzyć.
-Rozpieszczone dziecko.!- mruknęła pod nosem i wyszła z pokoju do rodziców. Zjedli obiad i Kasia zaproponowała, że zrobi kawę. Kiedy już kubki stały na ławie mama zaczęła rozmowe.
-A jak tam u Kuby? Nic nie mówisz.
Kasia spuściła głowę, nie wiedząc jak zacząć.
-Coś się stało?- zapytał zaniepokojony tata.
-Zdradził mnie.- I nagle poczuła wielką gulę w gardle, przez którą nie potrafiła powiedzieć nic więcej. Jedyne co przyszło jej z łatwością to łzy. Tak, znowu się rozpłakała, a obiecała sobie, że już nie będzie. Mama przytuliła ją, zapewniając, że wszystko bedzie dobrze, że to może tylko jakieś nieporozumienie.
-Nie, mamo. Ja wiem, że mnie zdradził, w sumie przyznał się do tego. Ale najgorsze jest to, że z Asią. Moją, kochaną Asią. Rozumiecie? Tu nie chodzi tylko o Kube. Dwie bliskie mi osoby oszukały mnie. To najbardziej boli. Ale tak, będzie dobrze. Mam już wspaniałą prace, taką o której kiedyś marzyłam. Będę żyć blisko z tym co kocham i z tym co napewno mnie nie zdradzi. Z siatkówką. A dzisiaj po tym meczu jadę do kolegi, Grzegorza Łomacza i mam poznać całą drużynę. Wkońu wypadałoby znać swoich przyszłych pacjentów. - uspokoiła się i powiedziała już z uśmiechem.- Mam zamiar zacząć nowy rozdział swego życia, doszczętnie zamykająć ten z Kubą.
Porozmawiali jeszcze i zanim się obejrzała wybiła już 14. Wyszykowała się i pojechała swoim autem w stronę Jastrzębia.
***
-Dzień Dobry.- Kasia weszła do pokoju trenera i sztabu.
-O już jesteś. To fajnie.- uśmiechnął się do niej Krzysztof.- To jest Katarzyna Kasprzak.- przedstawił dziewczynę. – A to nasz były fizjoterapeuta i aktualny lekarz Paweł Zagórski.- wskazał na mężczyzne. Był niższy od Krzyśka, ale to chyba normalne. Miał ciemne włosy i oczy, był grubo po trzydziestce. Uśmięchnął się do Kasi i podał jej rękę.
- Paweł.
- Kasia.
- Możesz nas już zostawić. Poradzimy sobie.- zwrócił się do trenera. A potem spojrzał z uśmiechem na Kasię. – Okej. A więc, pracowałaś już kiedyś w klubie sportowym?
-Nie, ja jestem od razu po studiach, a praktyki miałam w katowickiej klinice sportowej. Nie umiałam dostać miejsca w żadnym pobliskim klubie.
- No widzisz praktyk nie miałaś, w klubie a za to masz prace.
- I jestem z tego bardzo zadowolona. Jeżeli mogę zapytać, to czemu Krzysiek przedstawił cię jako byłego fizjoterapeute i aktualnego lekarza?
-Ponieważ przez długi czas byłem tu fizjoterapeutą, a lekarzem był taki starszy pan Miecio, lecz jego wiek już nie pozwalał mu w pełni wykonywać swój zawód, więc poszedł na emeryture. Razem z resztą sztabu i chłopakami uznaliśmy, że lepiej będzie jak ja przejde na stanowisko lekarza, oczywiście mam do tego predyspozycje, a na stanowisko fizjoterapeuty przyjdzie jakaś nowa osoba.
Rozmawiali dość długo, Paweł wszystko wyjaśnił Kasi pod względem fizjoterapii, ale także pracy z chłopakami. Dał jej ,,strój roboczy” i pełno koszulek z Jastzębskiego. Przebrała się i wpakowała wszystkie nowe ciuchy do przydzielonej jej szawce. Pamiętając o wszytkich radach weszła na halę, gdzie było już trochę ludzi.

-A tobie co? – Formela szturchnął Mateusza.
-Nic. O co ci chodzi?- warknął Maślak.
-Teraz to już mi nie wmówisz, że nic się nie stało.- dalej drążył temat.
-Powiedziała, że jestem jej najlepszym przyjacielem.- powiedział z zawieszoną głową.
-Kto? Kaśka?
- Nie kurde, pani Zdzisia. Oczywiście, że Kasia.- burknął z sarkazmem.
-No ale dalej nie wiem o co ci chodzi. To chyba dobrze, że jesteś dla niej najlepszym przyjacielem.
-Nie. Nie chce być tylko przyjacielem.
-Ej..wyluzuj. Sam mówiłeś, że chłopak ją zdradził. Więc logiczne jest to, że narazie nie będzie się chciała z nikim wiązać. Ale za to będzie potrzebować właśnie przyjaciela. A jeżeli tak ci na niej zależy to musisz poczekać i pokazać, że jest dla ciebie ważna, ale nie możesz niczego jej narzucać.
Mati nie wiedział co ma powiedzieć, był zaskoczony słowami kolegi.
-Kondzio, i ty nie masz dziewczyny?- zapytał, spoglądając z niedowierzaniem na Forlmelę .- Dziękuję. Jesteś najlepszy.
Przytulił kolegę i z radością wybiegł na halę. Poszukał wzrokiem Kasi i zauważył ją siedzącą nad jakimiś papierami. Przybiegł do niej, a ta zauważywszy cień, podniosła głowę. Bez namysłu pocałował ją w policzek, Kasia uśmiechnęła się szeroko, Mateuszowi przeszło przez myśl, że ten uśmiech był czysto przyjcielski, jednak nie zdołował się, a bardziej zmotywował.
-Masz mi wygrać, jasne? – spojrzała na niego wzrokiem nieznoszącym sprzeciwu.
-Jeżeli będę w ogóle grać, to się postaram wygrać dla ciebie.
-No i tak ma być. Czekaj, czekaj. Jak to ,,jak będę w ogóle grać”, a kto ma niby grać?
- No Kuba. Ale w sumie to taki sparingowy mecz , więc może wpuści mnie na ostatniego seta.
-Ten frajer Popiwczak? Ty masz grać, przecież jesteś o wiele lepszy od niego.
-Skąd wiesz, że jestem lepszy. Nie widziałaś mnie jak gram.- zapytał podejrzliwie.
-Wiem. Na żywo nie widziałam, ale w telewizji. Kilka lat temu jak dopiero zaczynałeś w Resovi i Igła miał kontuzję. A poza tym ten kretyn nie ma czego szukać na boisku, jego widziałam dużo razy na żywo..niestety.
- Że ty takie rzeczy pamiętasz. Czy Kuba ci coś zrobił, że jesteś na niego taka cięta?
- W sumie go nie znam. Ale nie lubię go od kiedy pojawił się w pluslidze. A dzisiaj już powiedział co o mnie myśli w ogóle mnie nie znając. Dowiedziałam się dużo różnych rzeczy o sobie.- wyraźnie popsuł jej się humor.
- Mam z nim sobię porozmawiać?
- Nie, nie trzeba. Sama dam radę.- nie chciała, żeby Mati się w to pakował, więc stanowczo odmówiła interwencję.- Dobra..więc mam takie pytanko. Takie malutkie i mało ważne pytanko…. Z kim gracie? - Szybko wypowiedziała pytanie, a chłopak momentalnie ją wyśmiał.
-Nie wierze! Oto Kibic Jastrzębskiego Węgla. Hahahahah.
-No i co.! Jakoś nie miałam okazji się spytać ani sprawdzić. Więc z kim? – wyszczeżyła się Kaśka.
- Ze SKRĄ.
Kasia wpadła w niemały szok. Myślała, że przyjedzie Bielsko, Częstochowa albo Kędzierzyn, ale wcale nie przyszła jej do głowy SKRA. Jej ulubiona drużyna pare lat temu. I dzisiaj się okaże czy dalej ma żółto-czarne serce.
- Ej, Kasia. Tylko mi nie mów, że będziesz im kibicować zamiast nam. – zrobił smutną minkę.
- No nie wiem, nie wiem. SKRA Bełchtów to mój ulubiony klub. - jego minka ją ujeła i zmieniła zdanie.- No mogę zrobić dzisiaj wyjątek.
-YESSS.!!!!- wszasnął na całą halę, aż wszyscy spojrzeli się w ich stronę.
- Dziękuje, Matiś. Naprawdę.- przytuliła się do niego.
- Ale za co? – objął ją rękami i zamknął w swoim uścisku. Zrobiło mu się miękko na sercu, gdy zdrobniła jego imię. Jeszcze nikt nigdy tak do niego nie powiedział. Nawet jego mama wymyślała różne, ale nigdy to.
- Dzięki tobię nie myślę o Kubię, nie płacze już i nie rozmyślam „co by było gdyby”. A teraz idź i wygrywaj!- wyswobodziła się z jego uścisku i kopnęła Maślaka w stronę boiska.
- To na szczęście! – krzyknęła, gdy się odwrócił.
Kasia wróciła na swoje miejsce i zaczęła się przyglądać rozgrzewającym się siatkarzom. Dzisiaj miał jej jeszcze towarzyszyć Paweł i pokazywać w praktyce co i jak. Mecz był bardzo fascynujący, gdyż siatkarze rozegrali siedem setów, ciągle im było mało. Po tie-breaku, którego wygrał Jastrzębski Węgiel, żadna z drużyn nie chciała zejść z boiska. Kolejnego wygrała SKRA, a że Jastrzębie nie mogło to tak zostawić chcieli jeszcze rewanż, nie obchodził ich fakt, że i tak już wygrali, ale dla nich było 3:3 i nie rozstrzygnięty mecz. Cudem zatrzymali sędziego, któremu było śpieszno do domu. Ostatniego seta wygrali pomarańczowi, a arbiter szybko uciekł, żeby czasem nie sędziować kolejnego seta. Po długaśnym meczu siatkarze poszli się przebrać, a Kasia podziękowała Pawłowi za cenne wskazówki i pożegnała się z nim. Usiadła na jednym z krzesełek i czekała na siatkarzy, bo w sumie nie znała adresu imprezy. Szybciej z szatni wyszły skrzaty, wrzeszcząc i głośno śmiejąc się. W czasie meczu rozpoznała ich wszystkich i była bardzo zadowolona z faktu, iż pół skry, to zawodnicy z przed ośmiu lat. Nie sądziła, że niektórzy z nich powrócą na stare śmieci. Jednak tam to musi im być dobrze.
-Dzień Dobry pani, chyba fizjoterapeutko niezwyciężonego Jastrzębskiego Węgla. A w sumie to już do widzenia. Madame.- powiedział bardzo rozweselony Kłos.
Popatrzyła na niego jak na kretyna, a ten tylko głupkowato się uśmiechał.
- Spoko, nic nie piliśmy w szatni. Poprostu Karollo chyba za dużo grał i w głowie mu się poprzewracało. - zainterweniował jego kolega. – Tak w ogóle ty byś się przedstawił, ciołku.- walnął Karola. A potem zwrócił się do dziewczyny.- Ja jestem Andrzej Wrona, a to mój przygłupkowaty kolega z drużyny, Karol Kłos. Oboje podali jej rękę, ta odwzajemniła gest i także się przedstawiła.
-Ej, czekaj. Ja jestem dla ciebie tylko kolegą z drużyny? Po tylu latach wspólnego życia ? Kolegą to może być Atanasijevič, bo nie umiesz się z nim dogadać. Ale ja nawet naszego Serba nie nazwał bym tylko kolegą. Przegiołeś Andrzeju! – wypowiedział z żalem swój monolog i odrócił się od Wrony. Kasia zaczęła się z nim śmiać.
-Gdybym nie wiedziała, co siatkówka robi z mózgiem człowieka, to bym się zapytała co braliście. Przepraszam, ale muszę już iść. Bardzo miło było poznać. I do zobaczenia.- pomachała im na odchodne.
- Do zobaczenia, Kasia. W niedalekiej przyszłości. - krzyknął jeszcze za nią Karol, a potem usłuszał uciszanie Wrony. Dziwnie się czuła w towarzystwie skrzatów. Z poznanymi było spoko, Kasia stwierdziła, że są nienormalni, ale to normalne dla zawodników siakówki. A tym bardziej dla skry. Jednak czuła jakby przez cały czas ktoś się na nią patrzył, nawet jak odchodziła to wodził za nią wzrokiem. Czuła się nieco nie swojo, więc postanowiła pożegnać się z chłopakami i poczekać na Maślaka gdzie indziej. Wkońcu się doczekała, pogratulowała mu zwycięstwa i tego, że grał większą część meczu. Kazał jej wracać szybko do domu, przebrać się i czekać na niego. Nie rozumiała dlaczego nie może się zabrać z Kubiakami, no ale jak się uprze to nie da rady przegadać. Jak powiedział tak zrobiła. Kiedy się już wyszykowała, czekając na Mateusza, opowiedziała rodzicom swoję wrażenia i odczucia po pierwszym meczu jako członek sztabu. Po dłuższym czasie przyjechał Mateusz i wpakowała mu się do auta.
-No myślałam, że już nie przyjedziesz. Kubiaki już dawno pojechali.
- Spokojnie, zdążymy. – uśmiehnął się do niej – a tak w ogóle to ślicznie wyglądasz.
-No i tak się właśnie czuję. Chcę się dzisiaj zabawić i niczym sie nie przejmować. Żadym z Kub. Trochę gorzej, że jeden będzie obecny.
-Nie będzie. Powiedział, że tam coś mu wypadło.. coś tam.coś tam. Nie ważne.
- O to jeszcze lepiej.
Dalsza droga minęła im w ciszy. Podjechali pod blok McGregora, pamiętała ten blok, mieszkała tam kiedyś jej przyjaciółka z gimnazjum. Na myśl dawnych lat uśmięchnęła się i weszła do klatki. Mateusz kierował ją i gdy znaleźli się przed bardzo nowoczesnymi drzwiami, Maślak powiedział, że ma otworzyć i wejść w głąb mieszkania. Weszła do ciemnego mieszkania podobno Grzesia, pełna obaw. Naglę zapala się światło i wyskakują przed jej oczami wielkoludy i ich dzieczyny czy żony, krzysząc głośno : NIESPODZIANKA.
Uśmiech Kasi nie zchodził z ust, a gdy zobaczyła kto jest na imprezie zorganizowanej dla niej, stanęła jak wryta, nie mogąc wypowiedzieć ani jednego słowa.

No to następny rozdział, na polecenie :D

8 marca 2015

~6~

-Kto przyszedł, kochanie?- zawołał Kuba z głębi mieszkania, lecz gdy nikt mu nie odpowiedział, postanowił podejść do drzwi. Kiedy zobaczył kto jest za progiem, stanął jak wryty i nie wiedział co powiedzieć. W głowie miał same przekleństwa. Nagle Kasia rzuciła w niego żelkami i zbiegła czym prędzej ze schodów.
-Kasia….- zawołała za nią jej przyjaciółka. Kuba bez dłuższego namysłu wybiegł z mieszkania za Kasią. Kiedy ją zobaczył, poczuł jak jego serce ściska jakiś gruby sznur. Siedziała na pierwszej ławce od klatki z przykurczonymi nogami i cicho szlochała.
-Kasiu.- Kuba odważył się podejść do niej i chciał zacząć rozmowę.
-Spieprzaj, nie odzywaj się do mnie, nie chcę cię widzieć, już nigdy w życiu nie wchodź mi w drogę! - wykrzyczała mu w twarz, wstała z ławki i poszła w nieznanym jej kierunku.
-Gdzie idziesz? - zapytał zrezygnowany chłopak. Nic mu nie odpowiedziała, szła dalej. Podbiegł do niej i złapał ją za rękę, ta od razu wyrwała ją z uścisku.
-Zostaw mnie! Po co za mną idziesz? Co? - dalej krzyczała.
-Nie krzycz…- powiedział spokojnie.
-Ty się słyszysz?! Jak? Jak mam nie krzyczeć? Zdradziłeś mnie z moją najlepszą przyjaciółką, żeby tylko raz... Od jak dawna??
-Ale….
-Od jak dawna???…się z nią pi…spotykasz? - ostatnie słowo powiedziała z ironią.
-Odkąd wyjechałaś do Żor. Jak się pokłóciliśmy.- powiedział zgaszony.
-Heh… super.. Ja się o ciebie martwiłam, o nas, codziennie myślałam co robisz, chciałam zrobić ci niespodziankę i przyjechać na urodziny, a ty co? Wskakujesz do łóżka mojej przyjaciółki? I to był tak zwany związek zbudowany na zaufaniu i szczerości? To ja dziękuję za taką miłość!!
-Ja cię naprawdę kocham, Kasiu.-powiedział Kuba, wiedząc, że nie ma nic na swoje usprawiedliwienie.
-Jak to ją kochasz? Przecież mówiłeś, że już cie nie obchodzi, że skończyłeś to. Kasia ja cię bardzo przepraszam. Myślałam, że nie jesteście już razem.-nagle pojawiła sie Asia i przyłączyła się do kłótni.
-No widzisz, ciebie okłamał, mnie zdradził. Skończony dupek. – powiedziała sarkazmem, lecz Asia go nie wyczuła i głęboko odetchnęła.
- Ty serio myślisz, że ci uwierzyłam?! Aśka! Znam cię na wylot, nie okłamiesz mnie. Co ty sobie myślisz, że jestem jakąś idiotką? Na początku tygodnia pisaliśmy o urodzinach Kuby, i dobrze wiedziałaś, że zależy mi na nim…zależało. - chłopak się już nie odzywał, a Asia po słowach przyjaciółki, zamknęła się.
-I co, nie masz mi już do powiedzenia innej bajeczki? Jesteście siebie warci. Wracajcie na górę, kontynuujcie, co wam przerwałam, Kuba świętuj swoje urodziny. Powodzenia wam życzę i mam nadzieję, że już nigdy w życiu sie nie spotkamy.
Znalazła swoje auto, wsiadła i wyjechała z parkingu z piskiem opon. Była wkurzona, miała ochotę kogoś rozszarpać, najlepiej Kubę i Aśkę, a jednocześnie łzy cisnęły jej się do oczu. zawiodła się, lecz nie na Kubie czy Aśce, a na życiu, na miłości. Przecież miało być tak pięknie, miało być sto lat - tak wszyscy mówili, a okazało się być zupełnie inaczej. Jechała, nawet nie wiedziała czy w dobrym kierunku. Zatrzymała się na pierwszym, lepszym parkingu, aby się uspokoić. Zamiast tego wybuchnęła płaczem. Nie wiedziała co ma teraz ze sobą zrobić. Nie chciała wracać do domu, bo zaraz zaczęłyby się pytania, a przecież ma wrócić dopiero jutro. Chłopaki są na imprezie. Na pewno Mateusz świetnie się bawi. Wzięła do ręki telefon i zobaczyła, że dostała sms’a.

„Hejka…jak się bawisz? Nie żle nas wykiwałaś :P Bez ciebie tu trochę nudno, wszyscy się nastawili na poznanie nowej fizjoterapeutki :D”

„Przepraszam, mogłam przyjść do was. Jak na razie stoję na jakimś parkingu. Ciemno, zimno i nie wiem gdzie jestem”

„Co? Gdzie jesteś? Przyjade po ciebie” Ekspresowo przyszła odpowiedź.

„Ach…nie ważne. Baw się dobrze ;) ”

„Nie będę się dobrze bawić, wiedząc, że coś jest nie tak u ciebie. Gdzie jesteś?”

„Na parkingu przy wjeździe na autostradę, chyba w przeciwnym kierunku co Żory. Ale ja jestem autem.”

„Ok, wsiadaj do auta, żebyś bardziej nie zmarzła i czekaj na mnie. Obiecuję, że będę najszybciej jak potrafię.”

” Spokojnie, wiem, że do Katowic długo się jedzie. Będę czekać.”

Wsiadła do samochodu, włączyła radio na full. Skuliła się i zaczęła płakać, przypomniała sobie jak poznała Kubę i wszystkie wspomnienia, piękne i romantyczne chwile. Wszystko przeminęło, wszystko zniszczył. Płakała, cały czas płakała. Czuła się bezradna i bardzo samotna.
Nagle usłyszawszy jakiś stukot, zerwała się i zobaczyła jakąś postać za oknem auta. Zdała sobie sprawę, że musiała zasnąć. Przetarła oczy i otworzyła drzwi. Bez słowa podeszła do chłopaka i przytuliła się do niego. Po chwili chłopak odsunął ją od siebie nieznacznie, spojrzał na nią i zatroskanym głosem powiedział:
-Boże…Kasia.! Masz całe zapuchnięte i czerwone oczy. – wytarł mokre policzki dziewczyny i ją przytulił.- Wsiadaj do auta, wracamy do Żory!-zarządził.
-Ale jak ty tu się dostałeś i jak do mnie trafiłeś?
-Mam swoje sposoby. - mrugnął do niej i otworzył drzwi bmw od strony pasażera. Spojrzała na niego z pod byka. Jej mina wyrażała ” Are you fucking kidding me?”
-No co? Nie możesz jechać w takim stanie.
Rzuciła mu kluczyki i weszła do auta wiedząc, że ma racje.
Jechali w ciszy. Jednak nie przeszkadzała im ta cisza. W głebi duszy dziewczyna dziękowała Mateuszowi, że o nic nie pyta, poprostu jest. Kiedy dojeżdzali już do miasta, Kasia zauważyła, że Mati zmierza w kierunku jej bloku.
-Mogę pojechać na chwilę do ciebie? Nie chcę jechać do domu i wszystkiego tłumaczyć rodzicom. Teoretycznie mam wrócić jutro rano.
-Jasne, że możesz.- odpowiedział ciepło i zmienił kierunek.
Weszli do jego domu, Mateusz kazał jej się rozgościć, a sam wziął jej torbę i zostawił w swoim pokoju. Dziewczyna stwierdziła, że jego mieszkanie było dość czyste i zadbane jak na lokum młodego chłopaka. Zawsze wyobrażała sobie kompletny syf. Weszła do salonu i zobaczyła na środku pokoju czarny tapczan, przed którym stała moderna, szklana ława. Na ścianie wisiał olbrzymi telewizor. Koło okna stał także szklany stół z czarnymi krzesłami. Ściany były w dość ciemnych kolorach: czarno-szare. Mogło by się wydawać, że pokój będzie ciemny, lecz rozświetly go białe firanki i jasny żyrandol. Usiadła na tapczanie i zaś przypomniała sobie wydarzenia z dzisiejszego popołudnia. Łza spłynęła jej po policzku, szybko ją wytarła, aby siatkarz nie zauważył
- Chcesz coś do picia? – zawołał z kuchni.
-A masz gorącą czekoladę?
- Tak mam, zaraz przyniosę.
Kasia pomyślała, że libero spędzi w kuchni trochę czasu, więc pozwoliła wydostać się z oczu słonej cieczy. Podciągnęła kolana do klatki piersiowej i przytuliła się do poduszki. Po krótkiej chwili, zbyt krótkiej jak dla Kasi przyszedł do salonu Mati i postawił gorącą czekoladę przed dziewczyną. Ta szybko zerwała się z miejsca i pobiegła do łazienki. Nie zdążyła wytrzeć łez, więc postanowiła ogarnąć się trochę. Po chwili Kaśka wróciła do chłopaka. Patrzył na nią zatroskanym wzrokiem, nie wiedział, co ma teraz zrobić, co powiedzieć, ale postanowił poddać sie swojej intuicji.
-Nie musisz powstrzymywać łez. Płacz jeżeli będzie ci trochę lepiej.
- Ja nie che już płakać. Ja…sama nie wiem.., ale to tak bardzo boli.- znów wybuchnęła płaczem, a libero długo się nie zastanawiając, przytulił ją. Dziewczyna nie protestowała. Potrzebowała tego. Potrzebowała bliskości, szczerego ciepła.
- Mateusz, ja przepraszam, nie powinnam zawracać ci głowy i zwalać ci się do domu.- wyswobodziła się z objęć siatkarza i miała zamiar wychodzić.
-Co robisz? Gdzie ty się wybierasz? Na dworze pada deszcz, jest zimno i ciemno. Zapowiadali jeszcze burze. Nigdzie nie pójdziesz w taką pogodę. A tak poza tym nie przepraszaj. Nie masz za co. Jakbym nie chciał to bym nie przyjeżdżał po ciebie. Zostajesz dzisiaj u mnie, a rano pojedziesz do domu, ok? – cały czas patrzył się w oczy Kasi, martwił się o nią. Nie wiedział co się stało, ale nie chciał o nic pytać.
-No dobrze, bardzo ci dziękuje. Nie wiem jak ci się odwdzięcze.
-Przestań, to dla mnie żaden problem i tak mieszkam sam. Nie będę przynajmniej spędzał kolejnego wieczoru przed komputerem czy telewizorem.- cudownie się do niej uśmiechnął.
-To przynajmniej należą ci się jakieś wyjaśnienia.- spojrzała na Mateusza trochę niepewna swojej decyzji.
- Nie musisz mi nic mówić, jeśli nie chcesz.
-Muszę! Chcę! Nie mogę tego w sobie dusić.- niemal wykrzyczała - prawda? Podobno tak jest, że jak się komuś wyżalisz to jest ci lżej.
- No dobrze, jeżeli chcesz mi to powiedzieć, to ja słucham.
Usiedli po turecku, na przeciwko siebie, wzieli do rąk ciepłe kubki i Kasia zaczęła opowiadać o swojej pierwszej, prawdziwej - tak do tej pory myślała, miłości. Opowiedziała mu w jakich okolicznościah się poznali, jak zaczęli ze sobą chodzić, miłe wspomnienia, ale także te gorsze chwile. Gdy opowieść dobiegła końca, Kasia na myśl o rozstaniu z Kubą, wtuliła się w Mateusza i łzy zaczęły płynąc po jej policzku jak strumień. Miał mokrą bluzę od jej łez, lecz nie przejmował się tym, najważniejsze było to, że była blisko niego. Najchętniej to by pojechał do tego Kuby i przywalił mu, powstrzymywała go myśl, że nie może zostawić teraz Kasi samej. On nie rozumiał jak można być takim debilem, żeby mieć taką dziewczynę i jeszcze ją zdradzać. Dla niego nie pojęte. Kiedy skończyła im się gorąca czekolada, Mati zniknął w kuchni nie informując dziewczyny po co idzie. Po krótkim czasie w salonie pojawia się siatkarz, który w jednej ręce trzymał czerwone wino, a w drugiej dużą paczkę chusteczek. Kasia była mu bardzo wdzięczna, że jest z nią w trudnej sytuacji i nie oczekuje niczego w zamian . Obejrzeli film pt. „Szybcy i wściekli 6″. Okazało się, że oboje uwielbiają filmy z tej serii. A najbardziej części, w których grali dwóch głównych bohaterów: Vin Diesel i Paul Walker. Rozmowa zeszła trochę na smutne tony, ponieważ zaczęli wspominać śmierć tego drugiego w prawdziwym życiu.
- Mi mama powiedziała, jak wróciłam ze szkoły i nie mogłam w to uwierzyć. Nie rozumiem, dlaczego tak jest, że młodzi ludzie, którzy chcą żyć nie zawsze dostają ten przywilej. - Mateusz włączył film, a Kasia oparła głowę o jego tors i w wygodnych pozycjach oglądali ich ulubiony film akcji, popijając pysznym winem, robionym przez dziadka Mateusza.
***
Otworzyła oczy i poczuła przeszywający ból głowy. Nie dokońca wiedziała gdzie jest. Leżała na wielkim, dwuosobowym łóżku, bardzo wygodnym łóżku. Na przeciwko stała ogromna szfa, na której wisisło lustro w kształcie kropli wody. Nad łóżkiem, na czerwonej ścianie wisiało mnóstwo zdjęć. Patrząc na nie przypomniała sobie gdzie jest. Zdjęcia przedstawiały lokatora tego mieszkania z rodziną, jak był mały oraz pełno zdjęć z motywami siatkarskimi. Wstała powoli z łóżka i podążyła ku niewielkiemu okienku, zobaczyła tam słońce na tle czystego nieba, a więc pogoda wyśmienita. Nagle poczuła ostry zapach kawy, który zaprowadził ją do kuchni. Ujrzała tam siatkarza w samych spodenkach wywijającego patelnią. Zdziwił ją nieco ten widok, jednak gdy zobaczyła, że Mati robi naleśniki - jej ulubione naleśniki, rzuciła się na nie nawet nie witając się z twórcą owych naleśników.
-O, cześć śpioszku. Tak jasne, poczęstuj się.- ostatnie zdanie nieco zironizował, jednak gdy zobaczył Kaśkę z wypchaną buzią naleśnikami zaczął się śmiać.
-Yyyy…cześć..mogę?- zapytała się, gdy zjadła już jednego.
-Nie. Nie możesz. -powiedział już całkiem poważnie.
-To co, mam wypluć?- unisła jedną brew.
-Tak- krótko i stanowczo odpowiedział libero. Kaśka nie wiedziała, co powiedzieć, zaskoczyło ją zachowanie chłopaka. Stała tak ze zdezorientowaną miną, a Mateusz nie potrafiąc powstrzymać się wybuchnął niepohamowanym śmiechem, wylewając przy tym swoją kawę.
-Ej, to nie było zabawne. Byłeś bardzo przekonywujący. – Kaśka udała obrażoną, lecz długo nie trwał jej foch, bo siatkarz postawił przed nią na stoliku talerzyk naleśników i kubek kawy.
-Masz jakąś tabletkę na ból głowy?- zapytała Kasia, kiedy skończyła pałaszować śniadanie.
-Jasne, mam. Boli cię głowa…szkoda.- zrzedła mu nieco mina.
-No tak trochę. Wiesz, wydarzenia poprzedniego dnia plus wino. Inaczej skończyć się to nie mogło. A czo ty taką smutną minkę zrobiłeś, co? – zapytała Kasia zmienionym głosem, jakby mówiła do małego dziecka.
-Myślałem, że zabiorę cię na trening, no ale trudno, musisz trochę odpocząć.
-Co? Na trening? Jasne, że pojadę z tobą.- ożywiła się dziewczyna.
-Ale ja ci niczego nie proponowałem, jak cię głowa boli to najlepiej jeszcze się prześpij.
-Ja muszę też tam jechać, bo….Grodecki mnie prosił.
-Jasnę, będziesz mi tu kit pociskać. Wieczorem, na meczu będziesz, teraz nie musisz.
-Ale chcę i jadę z tobą. O kórej masz trening?
-o 10.
-Ok., a więc mam trochę czasu. Dasz mi jakiś ręcznik? Chcę wziąść prysznic.
-Nie dasz się przekonać?
-Nigdy.!- uroczo się uśmiechnęła.
Poszedł do pokoju, w którym spała i przyniósł jej ręcznik. Wszystko byłoby spoko, gdyby ten ręcznik nie był w pikachu. Kasia spojrzała na niego rozbawionym wzrokiem.
-No co?-odburknął- gdybym wiedział, że będę miał gościa to bym wyprał inne.
-Ok.ok. Nic nie mówię. – uśmiechnęła się i poszła do łazienki. Weszła do kabiny prysznicowej, włączyła ciepłą wodę i zaczęła rozmyślać. Znowu zaczęła płakać, łzy mieszały się z wodą spływającą po jej ciele. „NIE.! KONIEC! On mnie zdradził. Może przepraszać, tłumaczyć się ile chce. Nigdy do niego nie wrócę. Mogę wybaczyć wszystko, ale nie zdradę i to dwóch najbliższych osób. Nie będę płakać. Przynajmniej postaram się.” Z taką myślą kontynuowała swoje czynności. Na szczęście miała rzeczy na przebranie i kosmetyczkę, gdyż u Kuby także miała zostać na noc. Założyła krórtkie, beżowe szorty i do tego czarną bokserkę. Nałożyła delikatny makijaż i po 20 minutach wyszła z łazienki.
-GOTOWA.! -wrzasnęła.
-No ok. Słychać cie pewnie było w całym bloku.
-Oj tam. Bierz torbe i jedziemy.!- poganiała siatkatrza.
Po pół godzinie byli już pod Jastrzębską halą. Mateusz poszedł do szatni, a Kaśka poszła do gabinetu prezesa.
-Dzień dobry, panie prezesie.- przywitała starszego pana, kiedy udzielił jej pozwolenie na wejście.
-O Witam, pani Katarzyno. Co pani tu robi?
- Przyjechałam na trening, a przy okazji chciałam się dowiedzieć co i jak.
-Aha…no ok. Właściwie to musze ci powiedzieć, że za dzisiejszy mecz dostaniesz pieniądze jutro. I jak wiesz, zaczyna się sezon reprezenacyjny, a więc w klubie wszyscy mamy wolne…no może nie wszyscy. Ale ty, większość sztabu i siatkarze do pracy wracają dopiero pod koniec sierpnia. Nie martw się, przez ten czas też będziesz dostawać pensję, oczywiście niższą niż w trakcie sezonu, ale myślę, że nie będzie pani zawiedziona.
-Bardzo się cieszę z takiego rozwiązania, jak najbardziej mi odpowiada.
-Jak będzie miała pani jakieś zastrzerzenia lub pytania, zawsze może się pani do mnie zwrócić. Teraz przepraszam, ale mam ważne spotkanie i muszę już wychodzić. Do widzenia.
-Oczywiście. Do widzenia.
Wyszła z gabinetu Grodeckiego i skierowała swoje nogi na trybuny. Na boisku nie było jeszcze nikogo oprócz trenera. Kiedy ją zobaczył, przywołał Kasię, żebu przyszła do niego.
- Część.! Co cię sprowadza? -przyjaznym głosem zapytał Krzysiek.
-A przyjechałam z Mateuszem. I mam w sumie pytanie. O której mam być dzisiaj na hali  ?
-Mecz ma się zacząć o 16, więc dobrze by było gdybyś przyjechała o 14.30. Przyjdz wtedy do mnie, dam ci wszystkie potrzebne rzeczy, powiem ci co i jak i pogadasz sobie z naszym klubowym lekarzem.
-Ok…mogę posiedzieć na trybunach?
-No jasne. Możesz nawet tu usiąść. Od przyszłego sezonu to ty będziesz musiała być na każdym treningu.
-I z tego powodu jestem bardzo zadowolona.
Naglę na boisku pojawił się Grzesiu Łomacz…
-Ooo…Siemanko, siemanko, witam na mojej..hali.!!- wydarł się.
-No nie jest twoja, Gregor- zaraz za nim wyszedł Kubiak.
-No to: Siemanko, siemanko..Witam na naszej haali.! Może być?
-Może.- wyszczerzył się Misiek.-A co ty tu w ogóle robisz? Miałaś być w Katowicach. – teraz zwrócił się do Kasi. A na boisku zebrali się już wszyscy siatkarze.
-Właśnie, olałaś nas wczoraj. Umówiliśmy się, że mamy zbiorowego focha, oprócz Maślaka, bo jego gdzieś wywiało.
-Mówiłem!- spojrzał na Kasie Kubiak.
-Przepraszam was. Nadrobimy to następnym razem.
-No spoko, luz, już nam minął foch- puścił oczko Malina.
-Dobra. Chłopaki koniec tego dobrego. Rozgzewać się. - zarządził Gerry. Chłopaki zrobili to co trener im nakazał, a Kasia usiadła na krześle i obserwowała poczynania siatkarzy.
Formela biegał sam, lecz po chwili podbiegł do niego Maślak.
-Czeeeeść……
-Czego chcesz.?!
-Oj, od razu czego chce.- Formela spojrzał na niego z pod byka - no dobra. Chcę pogadać. Poradzić się i wgl….
-Poradzić, czemu do mnie? Czekaj, chodzi o dziewczynę?- zmierzył wzrokiem Mateusza, który się nieco zaczerwienił.
-Tak.