-Kto przyszedł, kochanie?- zawołał Kuba z głębi mieszkania, lecz gdy nikt mu nie odpowiedział, postanowił podejść do drzwi. Kiedy zobaczył kto jest za progiem, stanął jak wryty i nie wiedział co powiedzieć. W głowie miał same przekleństwa. Nagle Kasia rzuciła w niego żelkami i zbiegła czym prędzej ze schodów.
-Kasia….- zawołała za nią jej przyjaciółka. Kuba bez dłuższego namysłu wybiegł z mieszkania za Kasią. Kiedy ją zobaczył, poczuł jak jego serce ściska jakiś gruby sznur. Siedziała na pierwszej ławce od klatki z przykurczonymi nogami i cicho szlochała.
-Kasiu.- Kuba odważył się podejść do niej i chciał zacząć rozmowę.
-Spieprzaj, nie odzywaj się do mnie, nie chcę cię widzieć, już nigdy w życiu nie wchodź mi w drogę! - wykrzyczała mu w twarz, wstała z ławki i poszła w nieznanym jej kierunku.
-Gdzie idziesz? - zapytał zrezygnowany chłopak. Nic mu nie odpowiedziała, szła dalej. Podbiegł do niej i złapał ją za rękę, ta od razu wyrwała ją z uścisku.
-Zostaw mnie! Po co za mną idziesz? Co? - dalej krzyczała.
-Nie krzycz…- powiedział spokojnie.
-Ty się słyszysz?! Jak? Jak mam nie krzyczeć? Zdradziłeś mnie z moją najlepszą przyjaciółką, żeby tylko raz... Od jak dawna??
-Ale….
-Od jak dawna???…się z nią pi…spotykasz? - ostatnie słowo powiedziała z ironią.
-Odkąd wyjechałaś do Żor. Jak się pokłóciliśmy.- powiedział zgaszony.
-Heh… super.. Ja się o ciebie martwiłam, o nas, codziennie myślałam co robisz, chciałam zrobić ci niespodziankę i przyjechać na urodziny, a ty co? Wskakujesz do łóżka mojej przyjaciółki? I to był tak zwany związek zbudowany na zaufaniu i szczerości? To ja dziękuję za taką miłość!!
-Ja cię naprawdę kocham, Kasiu.-powiedział Kuba, wiedząc, że nie ma nic na swoje usprawiedliwienie.
-Jak to ją kochasz? Przecież mówiłeś, że już cie nie obchodzi, że skończyłeś to. Kasia ja cię bardzo przepraszam. Myślałam, że nie jesteście już razem.-nagle pojawiła sie Asia i przyłączyła się do kłótni.
-No widzisz, ciebie okłamał, mnie zdradził. Skończony dupek. – powiedziała sarkazmem, lecz Asia go nie wyczuła i głęboko odetchnęła.
- Ty serio myślisz, że ci uwierzyłam?! Aśka! Znam cię na wylot, nie okłamiesz mnie. Co ty sobie myślisz, że jestem jakąś idiotką? Na początku tygodnia pisaliśmy o urodzinach Kuby, i dobrze wiedziałaś, że zależy mi na nim…zależało. - chłopak się już nie odzywał, a Asia po słowach przyjaciółki, zamknęła się.
-I co, nie masz mi już do powiedzenia innej bajeczki? Jesteście siebie warci. Wracajcie na górę, kontynuujcie, co wam przerwałam, Kuba świętuj swoje urodziny. Powodzenia wam życzę i mam nadzieję, że już nigdy w życiu sie nie spotkamy.
Znalazła swoje auto, wsiadła i wyjechała z parkingu z piskiem opon. Była wkurzona, miała ochotę kogoś rozszarpać, najlepiej Kubę i Aśkę, a jednocześnie łzy cisnęły jej się do oczu. zawiodła się, lecz nie na Kubie czy Aśce, a na życiu, na miłości. Przecież miało być tak pięknie, miało być sto lat - tak wszyscy mówili, a okazało się być zupełnie inaczej. Jechała, nawet nie wiedziała czy w dobrym kierunku. Zatrzymała się na pierwszym, lepszym parkingu, aby się uspokoić. Zamiast tego wybuchnęła płaczem. Nie wiedziała co ma teraz ze sobą zrobić. Nie chciała wracać do domu, bo zaraz zaczęłyby się pytania, a przecież ma wrócić dopiero jutro. Chłopaki są na imprezie. Na pewno Mateusz świetnie się bawi. Wzięła do ręki telefon i zobaczyła, że dostała sms’a.
„Hejka…jak się bawisz? Nie żle nas wykiwałaś :P Bez ciebie tu trochę nudno, wszyscy się nastawili na poznanie nowej fizjoterapeutki :D”
„Przepraszam, mogłam przyjść do was. Jak na razie stoję na jakimś parkingu. Ciemno, zimno i nie wiem gdzie jestem”
„Co? Gdzie jesteś? Przyjade po ciebie” Ekspresowo przyszła odpowiedź.
„Ach…nie ważne. Baw się dobrze ;) ”
„Nie będę się dobrze bawić, wiedząc, że coś jest nie tak u ciebie. Gdzie jesteś?”
„Na parkingu przy wjeździe na autostradę, chyba w przeciwnym kierunku co Żory. Ale ja jestem autem.”
„Ok, wsiadaj do auta, żebyś bardziej nie zmarzła i czekaj na mnie. Obiecuję, że będę najszybciej jak potrafię.”
” Spokojnie, wiem, że do Katowic długo się jedzie. Będę czekać.”
Wsiadła do samochodu, włączyła radio na full. Skuliła się i zaczęła płakać, przypomniała sobie jak poznała Kubę i wszystkie wspomnienia, piękne i romantyczne chwile. Wszystko przeminęło, wszystko zniszczył. Płakała, cały czas płakała. Czuła się bezradna i bardzo samotna.
Nagle usłyszawszy jakiś stukot, zerwała się i zobaczyła jakąś postać za oknem auta. Zdała sobie sprawę, że musiała zasnąć. Przetarła oczy i otworzyła drzwi. Bez słowa podeszła do chłopaka i przytuliła się do niego. Po chwili chłopak odsunął ją od siebie nieznacznie, spojrzał na nią i zatroskanym głosem powiedział:
-Boże…Kasia.! Masz całe zapuchnięte i czerwone oczy. – wytarł mokre policzki dziewczyny i ją przytulił.- Wsiadaj do auta, wracamy do Żory!-zarządził.
-Ale jak ty tu się dostałeś i jak do mnie trafiłeś?
-Mam swoje sposoby. - mrugnął do niej i otworzył drzwi bmw od strony pasażera. Spojrzała na niego z pod byka. Jej mina wyrażała ” Are you fucking kidding me?”
-No co? Nie możesz jechać w takim stanie.
Rzuciła mu kluczyki i weszła do auta wiedząc, że ma racje.
Jechali w ciszy. Jednak nie przeszkadzała im ta cisza. W głebi duszy dziewczyna dziękowała Mateuszowi, że o nic nie pyta, poprostu jest. Kiedy dojeżdzali już do miasta, Kasia zauważyła, że Mati zmierza w kierunku jej bloku.
-Mogę pojechać na chwilę do ciebie? Nie chcę jechać do domu i wszystkiego tłumaczyć rodzicom. Teoretycznie mam wrócić jutro rano.
-Jasne, że możesz.- odpowiedział ciepło i zmienił kierunek.
Weszli do jego domu, Mateusz kazał jej się rozgościć, a sam wziął jej torbę i zostawił w swoim pokoju. Dziewczyna stwierdziła, że jego mieszkanie było dość czyste i zadbane jak na lokum młodego chłopaka. Zawsze wyobrażała sobie kompletny syf. Weszła do salonu i zobaczyła na środku pokoju czarny tapczan, przed którym stała moderna, szklana ława. Na ścianie wisiał olbrzymi telewizor. Koło okna stał także szklany stół z czarnymi krzesłami. Ściany były w dość ciemnych kolorach: czarno-szare. Mogło by się wydawać, że pokój będzie ciemny, lecz rozświetly go białe firanki i jasny żyrandol. Usiadła na tapczanie i zaś przypomniała sobie wydarzenia z dzisiejszego popołudnia. Łza spłynęła jej po policzku, szybko ją wytarła, aby siatkarz nie zauważył
- Chcesz coś do picia? – zawołał z kuchni.
-A masz gorącą czekoladę?
- Tak mam, zaraz przyniosę.
Kasia pomyślała, że libero spędzi w kuchni trochę czasu, więc pozwoliła wydostać się z oczu słonej cieczy. Podciągnęła kolana do klatki piersiowej i przytuliła się do poduszki. Po krótkiej chwili, zbyt krótkiej jak dla Kasi przyszedł do salonu Mati i postawił gorącą czekoladę przed dziewczyną. Ta szybko zerwała się z miejsca i pobiegła do łazienki. Nie zdążyła wytrzeć łez, więc postanowiła ogarnąć się trochę. Po chwili Kaśka wróciła do chłopaka. Patrzył na nią zatroskanym wzrokiem, nie wiedział, co ma teraz zrobić, co powiedzieć, ale postanowił poddać sie swojej intuicji.
-Nie musisz powstrzymywać łez. Płacz jeżeli będzie ci trochę lepiej.
- Ja nie che już płakać. Ja…sama nie wiem.., ale to tak bardzo boli.- znów wybuchnęła płaczem, a libero długo się nie zastanawiając, przytulił ją. Dziewczyna nie protestowała. Potrzebowała tego. Potrzebowała bliskości, szczerego ciepła.
- Mateusz, ja przepraszam, nie powinnam zawracać ci głowy i zwalać ci się do domu.- wyswobodziła się z objęć siatkarza i miała zamiar wychodzić.
-Co robisz? Gdzie ty się wybierasz? Na dworze pada deszcz, jest zimno i ciemno. Zapowiadali jeszcze burze. Nigdzie nie pójdziesz w taką pogodę. A tak poza tym nie przepraszaj. Nie masz za co. Jakbym nie chciał to bym nie przyjeżdżał po ciebie. Zostajesz dzisiaj u mnie, a rano pojedziesz do domu, ok? – cały czas patrzył się w oczy Kasi, martwił się o nią. Nie wiedział co się stało, ale nie chciał o nic pytać.
-No dobrze, bardzo ci dziękuje. Nie wiem jak ci się odwdzięcze.
-Przestań, to dla mnie żaden problem i tak mieszkam sam. Nie będę przynajmniej spędzał kolejnego wieczoru przed komputerem czy telewizorem.- cudownie się do niej uśmiechnął.
-To przynajmniej należą ci się jakieś wyjaśnienia.- spojrzała na Mateusza trochę niepewna swojej decyzji.
- Nie musisz mi nic mówić, jeśli nie chcesz.
-Muszę! Chcę! Nie mogę tego w sobie dusić.- niemal wykrzyczała - prawda? Podobno tak jest, że jak się komuś wyżalisz to jest ci lżej.
- No dobrze, jeżeli chcesz mi to powiedzieć, to ja słucham.
Usiedli po turecku, na przeciwko siebie, wzieli do rąk ciepłe kubki i Kasia zaczęła opowiadać o swojej pierwszej, prawdziwej - tak do tej pory myślała, miłości. Opowiedziała mu w jakich okolicznościah się poznali, jak zaczęli ze sobą chodzić, miłe wspomnienia, ale także te gorsze chwile. Gdy opowieść dobiegła końca, Kasia na myśl o rozstaniu z Kubą, wtuliła się w Mateusza i łzy zaczęły płynąc po jej policzku jak strumień. Miał mokrą bluzę od jej łez, lecz nie przejmował się tym, najważniejsze było to, że była blisko niego. Najchętniej to by pojechał do tego Kuby i przywalił mu, powstrzymywała go myśl, że nie może zostawić teraz Kasi samej. On nie rozumiał jak można być takim debilem, żeby mieć taką dziewczynę i jeszcze ją zdradzać. Dla niego nie pojęte. Kiedy skończyła im się gorąca czekolada, Mati zniknął w kuchni nie informując dziewczyny po co idzie. Po krótkim czasie w salonie pojawia się siatkarz, który w jednej ręce trzymał czerwone wino, a w drugiej dużą paczkę chusteczek. Kasia była mu bardzo wdzięczna, że jest z nią w trudnej sytuacji i nie oczekuje niczego w zamian . Obejrzeli film pt. „Szybcy i wściekli 6″. Okazało się, że oboje uwielbiają filmy z tej serii. A najbardziej części, w których grali dwóch głównych bohaterów: Vin Diesel i Paul Walker. Rozmowa zeszła trochę na smutne tony, ponieważ zaczęli wspominać śmierć tego drugiego w prawdziwym życiu.
- Mi mama powiedziała, jak wróciłam ze szkoły i nie mogłam w to uwierzyć. Nie rozumiem, dlaczego tak jest, że młodzi ludzie, którzy chcą żyć nie zawsze dostają ten przywilej. - Mateusz włączył film, a Kasia oparła głowę o jego tors i w wygodnych pozycjach oglądali ich ulubiony film akcji, popijając pysznym winem, robionym przez dziadka Mateusza.
Otworzyła oczy i poczuła przeszywający ból głowy. Nie dokońca wiedziała gdzie jest. Leżała na wielkim, dwuosobowym łóżku, bardzo wygodnym łóżku. Na przeciwko stała ogromna szfa, na której wisisło lustro w kształcie kropli wody. Nad łóżkiem, na czerwonej ścianie wisiało mnóstwo zdjęć. Patrząc na nie przypomniała sobie gdzie jest. Zdjęcia przedstawiały lokatora tego mieszkania z rodziną, jak był mały oraz pełno zdjęć z motywami siatkarskimi. Wstała powoli z łóżka i podążyła ku niewielkiemu okienku, zobaczyła tam słońce na tle czystego nieba, a więc pogoda wyśmienita. Nagle poczuła ostry zapach kawy, który zaprowadził ją do kuchni. Ujrzała tam siatkarza w samych spodenkach wywijającego patelnią. Zdziwił ją nieco ten widok, jednak gdy zobaczyła, że Mati robi naleśniki - jej ulubione naleśniki, rzuciła się na nie nawet nie witając się z twórcą owych naleśników.
-O, cześć śpioszku. Tak jasne, poczęstuj się.- ostatnie zdanie nieco zironizował, jednak gdy zobaczył Kaśkę z wypchaną buzią naleśnikami zaczął się śmiać.
-Yyyy…cześć..mogę?- zapytała się, gdy zjadła już jednego.
-Nie. Nie możesz. -powiedział już całkiem poważnie.
-To co, mam wypluć?- unisła jedną brew.
-Tak- krótko i stanowczo odpowiedział libero. Kaśka nie wiedziała, co powiedzieć, zaskoczyło ją zachowanie chłopaka. Stała tak ze zdezorientowaną miną, a Mateusz nie potrafiąc powstrzymać się wybuchnął niepohamowanym śmiechem, wylewając przy tym swoją kawę.
-Ej, to nie było zabawne. Byłeś bardzo przekonywujący. – Kaśka udała obrażoną, lecz długo nie trwał jej foch, bo siatkarz postawił przed nią na stoliku talerzyk naleśników i kubek kawy.
-Masz jakąś tabletkę na ból głowy?- zapytała Kasia, kiedy skończyła pałaszować śniadanie.
-Jasne, mam. Boli cię głowa…szkoda.- zrzedła mu nieco mina.
-No tak trochę. Wiesz, wydarzenia poprzedniego dnia plus wino. Inaczej skończyć się to nie mogło. A czo ty taką smutną minkę zrobiłeś, co? – zapytała Kasia zmienionym głosem, jakby mówiła do małego dziecka.
-Myślałem, że zabiorę cię na trening, no ale trudno, musisz trochę odpocząć.
-Co? Na trening? Jasne, że pojadę z tobą.- ożywiła się dziewczyna.
-Ale ja ci niczego nie proponowałem, jak cię głowa boli to najlepiej jeszcze się prześpij.
-Ja muszę też tam jechać, bo….Grodecki mnie prosił.
-Jasnę, będziesz mi tu kit pociskać. Wieczorem, na meczu będziesz, teraz nie musisz.
-Ale chcę i jadę z tobą. O kórej masz trening?
-o 10.
-Ok., a więc mam trochę czasu. Dasz mi jakiś ręcznik? Chcę wziąść prysznic.
-Nie dasz się przekonać?
-Nigdy.!- uroczo się uśmiechnęła.
Poszedł do pokoju, w którym spała i przyniósł jej ręcznik. Wszystko byłoby spoko, gdyby ten ręcznik nie był w pikachu. Kasia spojrzała na niego rozbawionym wzrokiem.
-No co?-odburknął- gdybym wiedział, że będę miał gościa to bym wyprał inne.
-Ok.ok. Nic nie mówię. – uśmiechnęła się i poszła do łazienki. Weszła do kabiny prysznicowej, włączyła ciepłą wodę i zaczęła rozmyślać. Znowu zaczęła płakać, łzy mieszały się z wodą spływającą po jej ciele. „NIE.! KONIEC! On mnie zdradził. Może przepraszać, tłumaczyć się ile chce. Nigdy do niego nie wrócę. Mogę wybaczyć wszystko, ale nie zdradę i to dwóch najbliższych osób. Nie będę płakać. Przynajmniej postaram się.” Z taką myślą kontynuowała swoje czynności. Na szczęście miała rzeczy na przebranie i kosmetyczkę, gdyż u Kuby także miała zostać na noc. Założyła krórtkie, beżowe szorty i do tego czarną bokserkę. Nałożyła delikatny makijaż i po 20 minutach wyszła z łazienki.
-GOTOWA.! -wrzasnęła.
-No ok. Słychać cie pewnie było w całym bloku.
-Oj tam. Bierz torbe i jedziemy.!- poganiała siatkatrza.
Po pół godzinie byli już pod Jastrzębską halą. Mateusz poszedł do szatni, a Kaśka poszła do gabinetu prezesa.
-Dzień dobry, panie prezesie.- przywitała starszego pana, kiedy udzielił jej pozwolenie na wejście.
-O Witam, pani Katarzyno. Co pani tu robi?
- Przyjechałam na trening, a przy okazji chciałam się dowiedzieć co i jak.
-Aha…no ok. Właściwie to musze ci powiedzieć, że za dzisiejszy mecz dostaniesz pieniądze jutro. I jak wiesz, zaczyna się sezon reprezenacyjny, a więc w klubie wszyscy mamy wolne…no może nie wszyscy. Ale ty, większość sztabu i siatkarze do pracy wracają dopiero pod koniec sierpnia. Nie martw się, przez ten czas też będziesz dostawać pensję, oczywiście niższą niż w trakcie sezonu, ale myślę, że nie będzie pani zawiedziona.
-Bardzo się cieszę z takiego rozwiązania, jak najbardziej mi odpowiada.
-Jak będzie miała pani jakieś zastrzerzenia lub pytania, zawsze może się pani do mnie zwrócić. Teraz przepraszam, ale mam ważne spotkanie i muszę już wychodzić. Do widzenia.
-Oczywiście. Do widzenia.
Wyszła z gabinetu Grodeckiego i skierowała swoje nogi na trybuny. Na boisku nie było jeszcze nikogo oprócz trenera. Kiedy ją zobaczył, przywołał Kasię, żebu przyszła do niego.
- Część.! Co cię sprowadza? -przyjaznym głosem zapytał Krzysiek.
-A przyjechałam z Mateuszem. I mam w sumie pytanie. O której mam być dzisiaj na hali ?
-Mecz ma się zacząć o 16, więc dobrze by było gdybyś przyjechała o 14.30. Przyjdz wtedy do mnie, dam ci wszystkie potrzebne rzeczy, powiem ci co i jak i pogadasz sobie z naszym klubowym lekarzem.
-Ok…mogę posiedzieć na trybunach?
-No jasne. Możesz nawet tu usiąść. Od przyszłego sezonu to ty będziesz musiała być na każdym treningu.
-I z tego powodu jestem bardzo zadowolona.
Naglę na boisku pojawił się Grzesiu Łomacz…
-Ooo…Siemanko, siemanko, witam na mojej..hali.!!- wydarł się.
-No nie jest twoja, Gregor- zaraz za nim wyszedł Kubiak.
-No to: Siemanko, siemanko..Witam na naszej haali.! Może być?
-Może.- wyszczerzył się Misiek.-A co ty tu w ogóle robisz? Miałaś być w Katowicach. – teraz zwrócił się do Kasi. A na boisku zebrali się już wszyscy siatkarze.
-Właśnie, olałaś nas wczoraj. Umówiliśmy się, że mamy zbiorowego focha, oprócz Maślaka, bo jego gdzieś wywiało.
-Mówiłem!- spojrzał na Kasie Kubiak.
-Przepraszam was. Nadrobimy to następnym razem.
-No spoko, luz, już nam minął foch- puścił oczko Malina.
-Dobra. Chłopaki koniec tego dobrego. Rozgzewać się. - zarządził Gerry. Chłopaki zrobili to co trener im nakazał, a Kasia usiadła na krześle i obserwowała poczynania siatkarzy.
Formela biegał sam, lecz po chwili podbiegł do niego Maślak.
-Czeeeeść……
-Czego chcesz.?!
-Oj, od razu czego chce.- Formela spojrzał na niego z pod byka - no dobra. Chcę pogadać. Poradzić się i wgl….
-Poradzić, czemu do mnie? Czekaj, chodzi o dziewczynę?- zmierzył wzrokiem Mateusza, który się nieco zaczerwienił.
-Tak.