2 lutego 2015

~Prolog~

Pustymi ulicami wracała do domu jak co tydzień, tylko teraz było trochę inaczej. Miała ze sobą walizki i torby. Jechała spokojnie, nie spieszyła się, tylko myślała o swoim życiu. Skończyła studia Wychowania Fizycznego w Katowicach na wydziale fizjoterapii i postanowiła wrócić do domu na wakacje, aby przemyśleć co dalej i znaleźć sobie jakąś pracę. Jej życie ostatnio było przepełnione monotonią. Wstawała wcześnie rano i pędziła na uczelnie, przez parę godzin wykłady potem jakieś jedzenie  na mieście  i wracała  na uczelnie.  Do  akademiku  wracała  późnym wieczorem, zjadła coś i zasiadała  do książek.  Czasami  wyszła ze  znajomymi  na kawę  czy  piwo. I tak minęły jej pięć lat w Katowicach. Jej związek z Kubą wisiał na włosku. Bardzo go kochała, a on ją. Tylko był jeden problem – on grał w czwarto-ligowym klubie GKS Katowice. Poznali się na studiach, lecz on nie zdał na trzeci semestr i całkowicie zrezygnował z dalszej nauki. Stwierdził, że całym sobą poświęci się piłce nożnej. Ona mu to odradzała słusznymi argumentami. Nie miał kasy, mieszkał w akademiku za pieniądze rodziców i poza treningami i meczami w sumie nic nie robił. Żeby mieć trochę kasy postanowił  robić  zdjęcia  młodszym  kolegom  z klubu,  dzięki  temu ma  co jeść.  To  było  jednym z powodów jej powrotu do Żor. Nie miała gdzie się podziać, jej chłopak nie był w stanie ją utrzymać. Nawet siebie utrzymać ma problem. Boi się, że przez jej wyjazd coś się zmieni, będą żadko się spotykać, bo on nawet auta nie ma! Ale nie ma wyjścia, musi zrobić jakiś krok w swoim życiu. Od czasu, gdy powiedziała Kubie o wyjeździe , nie miała z nim kontaktu. Bolało ją to, że sie nie pożegnał, jej honor wygrał z chęcią bliskości swego ukochanego i takim sposobem teraz skręca na ulicę, którą długimi latami chodziła do szkoły. Podjechała pod blok swoją czarną bmką i szukała wolnego miejsca parkingowego - jak zawsze było go mało. Zaparkowała i zaczęła wypakowywać swoje wszystkie torby. Rodzice nie wiedzieli, że dzisiaj przyjedzie, chciała zrobić im niespodziankę .! Weszła po schodach do klatki i już otwierała drzwi, gdy poczuła twardą szybę na swoim czole. Wszystkie jej walizki wypadły z ręki, a niektóre spadły ze schodów. Leżała na ziemi i przyglądała się zachowaniu sprawcy jej wielkiego guza. Był zakłopotany, roztrzęsiony i wyglądał jak by się gdzieś spieszył! Był bardzo wysoki i miała wrażenie,że skądś kojarzę tą twarz. Zaczął ją bardzo przepraszać i podał jej rękę, aby mogła wstać. Jego przeprosin nie było końca. Pomógł jej zanieść walizki do windy i gdy zamykały się jej drzwi zauważyła na ramieniu torbę treningową i już wiedziała kogo spotkała.


Podoba się prolog??
Do tych co już czytali: cierpliwości, zaniedługo pojawią się nowe rozdziały. :)
Pozdrawiam... KaSiek :*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz