4 lutego 2015

~2~

Rozczesywała szybko włosy, bo było już późno i musiała się spieszyć. Przeciągnęła kreską górne powieki i delikatnie umalowała usta błyszczykiem. Wyszła z łazienki i poleciała do pokoju się przebrać. Założyła obcisłe, czarne spodnie i biały top, na który załozyła czarną kamizelkę. Poszła do rodziców powiedzieć, że wychodzi.
-A ty gdzie się wybierasz? – zapytał podejrzliwie tata.
-Do nowych, jeszcze nie poznanych znajomych – szeroko się uśmiechnęła.
-Co? Jakich znajomych?-zdziwili się rodzice.
-heh. Do Kubiaków.- uśmiech nie zchodził jej z ust.
- A… no to ok..nie zatrzymujemy cię.-uśmiechnął się do niej tata.
Wyleciała z mieszkania i miała już schodzić ze schodów, gdy się skapła, że jej cel jest naprzeciwko w drzwiach. Zapukała do nich i czekała, aż ktoś otworzy. Długo nie stała, bo po paru sekundach otworzył jej wysoki szatyn ze smajlajem na twarzy. Zaprosił ją do środka, a ona nieco skrępowana podążyła we wskazanym przez niego kierunku. Nagle przed nią wyskoczyła z kuchni kobieta. Miała czarne, średniej długości włosy, była trochę wyższa od Kasi i była także uśmiechnięta co jej mąż.
-Hej, jestem Monika- podała jej rękę.
-Kasia.- także podała jej rękę i nieśmiało się uśmiechnęła.
-Co ty taka skrępowana?- zapytał się Michał i dźgną ją delikatnie w brzuch.
-yyy… no bo niecodziennie chodzi się do rodziny siatkarza-reprezentanta Polski na kawe.
-No masz racje, ale też niecodziennie dostaje się w łeb od tego siatkarza.!- wyszczrzył się Kubiak – więc wyluzuj i czuj się jak u siebie…Dobra, chodź do stołu, chcesz kawe, herbate, cos?
-Nom, kawe poprosze. Jak macie to rozpuszczalną z mlekiem.
-Jasne, że mamy. Monia nie pije nic innego.
-Oj tam, cicho, idź do Kasi i pogadaj, ja zrobię kawe. -zarządziła Monika i poszła do kuchni.
-A więc skąd ty, tu ….jesteś? Znaczy, nie widziałem cię wcześniej.. - zaczął rozmowę Michał.
-A ja tu mieszkam. Znaczy mieszkałam, wyjechałam na studia, skończyłam je, no i wróciłam do rodziców, bo jak na razie nie mam gdzie mieszkać i co robić.
-Gdzie i co studiowałaś? -zapytała się Monika, wychodząc z tacą, na której były trzy kawy i talerzyk z ciastem.
-W Katowicach na AWF’ie, na wydziale fizjoterapii.-
-I nie masz teraz roboty po studiach? – Michał był bardzo ciekawy życia Kasi i jej osoba go intrygowała. Gdyby nie miał Moni i kochanego, siedmoletniego synka z pewnością by się do niej zalecał.
-No właśnie nie. Myślałam, że znajde jakąś fajną robote w Katowicach, no a tam nic. Postanowiłam wrócić do Żor na wakacje i poszukać czegoś. A tak w ogóle to chyba ja powinnam zadawać tyle pytań…- pokazała mu język.
-A tam, marudzisz. Ja mam strasznie nudne życie, nie Monia? -Spojrzał na nią, lecz ta tylko uśmiechnęła się kpiąco. -Pamiętasz, że miałaś opowiedzieć swoją ,,długą historię” o siatkówce?
-Tak, tak pamiętam. I miałam nadzieję, że ty nie… No ale w sumie nie ma co opowiadać, to było życie nastolatki, która jeszcze dobrze nie wiedziała co to życie i chciała uciec w ten lepszy według niej świat. Miałam wtedy piętnaście lat i byłam zapatrzona w siatkówkę, jak stara babcia w księdza co niedziele.
-Mówisz, że miałaś piętnaście lat, tak?! To ja ci powiem, choć wiem, że to doskonale wiesz, młody człowiek, właśnie w tym wieku ukształtowuje swój charakter, postawę i poglądy. Jeżeli wtedy kochałaś siatkówke, to napewno świadomie i za coś. I coś mi się wydaje, że nie tylko, z powodu, że podobali ci się siatkarze, ale musiało być coś więcej. -popatrzyła na niego zdumiona.
-Znasz mnie od.. wczoraj, a wiesz o mnie więcej niż ja sama.- i wszyscy się roześmiali.- ale masz racje, Michał. -rozpoczęła opowiadać swoją historię- Nie wiedziałam gdzie iść do gimnazjum, myślałam o profilu sportowym, lecz złożyłam podanie na inny. W podstawówce chodziłam na sksy, bardzo mi się podobała siatkówka i całkiem dobrze mi szło. Poszłam na zawody międzyszkolne z siatkówki plażowej i wygrałam brązowy medal, choć do teraz nie mogę przeboleć, bo mogłyśmy mieć szanse zdobyć srebrny, a może nawet złoty, no ale niestety. I właśnie po tych zawodach zadzwonili do mnie z klubu i zaproponowali mi abym poszła do gimnazjum o profilu sportowym i abym chodziła do miejskiego klubu. Miałam dylemat, bo moja koleżanka nie chciała, a ja miałam jakiś pociąg do sportu. Bałam się tylko, że sobie nie poradzę z nauką i , że częste wstawanie o 6 mnie wykończy. Postanowiłam zaryzykować i zgodziłam się na propozycję dyrektora. Przez trzy lata nauczyłam sie grać w siatkówke na o wiele wyższym poziomie niż na wf’ach. Kochałam grać w siatkówke i nie przeszkadzało mi te wszesne wstawanie, pare razy w tygodniu. Czasami byłam bardzo zmęczona i padnięta, nic mi się nie chciało, ale pomimo tego i tak pakowałam do torby strój, moje ulubione asicsy i nakolaniacze i leciałam na trening. Nie intesowałam się za bardzo czyjąś siatkówką, lecz do czasu, bo od drugiej klasy gimnazjum zaczęła fascynować mnie wasza gra. Coraz częściej jeździłam do Jastrzębia na mecze, chodziłam po autografy, zdjęcia. Pierwszy mecz reprezentacji, na którym byłam odbył sie w Spodku. Niezapomniane chwile, atmosfera, w sumie sam wiesz jak tam jest. Na zabój zakochałam się w siatkówce. Wtedy żaden news nie mógł mi umknąć, wiedziałam prawie wszystko co dotyczyło siatkówki, uzależniłam się od niej i musze powiedzieć zaraziłam trochę rodziców. Wtedy był świetny czas – grałam w swoją siatkówke w tygodniu, a w weekendy jeździłam na bardziej profesjonalną odsłonę tego sportu. Codziennie wracając z treningu mijałam twój samochód..hahah.. jakie to dziwne. Mieszkałeś ulicę dalej, a ja się jarałam, że na moim osiedlu mieszka reprezentant Polski. I nie ma co, ale w moim gronie przyjeła się zasada, że jak chce ktoś spotkać siatkarza, niech idzie do Auchana…. Potem musiałam zdecydować co dalej, już w gimnazjum myślałam o fizjoterapii, lecz wiedziałam, że wtedy siatkówka pójdzie na dalszy plan czego bardzo nie chciałam. Ale w życiu nie zawsze się ma to co się chce i zdecydowałam, że pójde do liceum o profilu biol-chem, a potem na studia do Katowic na AWF. Od czasu do czasu jeździłam na mecze, lecz coraz rzadziej, aż w końcu przestałam. Miałam bardzo dużo obowiązków, nie miałam już poprostu siły ani czasu… I tak to jakoś umarło śmiercią naturalną. Ale nadal lubię, obejrzeć jakiś meczyk, aczkolwiek nie jestem już taka obcykana co i jak.- zakończyła swój monolog z uśmiechem na twarzy.
-O, wow… takiej historii się nie spodziewałem. Ej czekaj. Wiem, i napewno byłaś hotką.! Hahahhaha-roześmiał się- nie no żartuje… ale przyznaj, że miałem racje.
-Tak, miałeś racje… Ale w sumie nie do końca.. Też mi sie siatkarze podobali, no i dalej podobają. -wyszczerzyłam się do niego.
-No jasne, jak można się oprzeć takiemu facetowi jak ja…- poruszał charakterystycznie brwiami.
-Ta…oczywiście….
-Czy ja wyczuwam sarkazm? Monia…czy ja jestem taki brzydki?- spojrzał z rozpaczą na swoją żonę.
-Dla mnie jesteś najprzystojniejszym siatkarzem na świecie.!- pocałowała go w policzek.
-No to kto był powodem twoich westchnień?- zaś poruszał brwiami.
-Tak mi głupio gadać, to twoi koledzy.
-Oj tam, nie powiem im. Hahah. Tylko prosze nie mów mi, że Zibi.
-Nie, nieeeee, niee, coś ty. Nigdy.! Nie przepadam za nim, w sumie go nie znam i nie mogę powiedzieć, że go nie lubię, ale obserwując jego zachowanie na meczach, przed halą, w tv czy w ,,Igłą Szyte”, jakoś nie pałam do niego sympatią.
-Serio to oglądałaś? To było straszne.! -wzdrygnął sie Kubiak.
-No coś ty, to było genialne. Niektóre teksty były niesamowite, a najlepsze, że spontaniczne.
-Boże, dobra nie ważne, przykro mi, że zryliśmy ci banie.. naprawde…-roześmiał się Dziku- ale zaś zmieniasz temat… Który?
-Michał Winiarski, wiem, że nie jestem jedyna, ale te jego oczy-zaczarowały mnie, ale żeby nie było lubiłam oglądać jego grę. W ogóle to ja całą SKRE lubię. I tam wszystkich.!! Na przykład Wrona…dobra, koniec, bo się rozpędze.
-Heh, te jego oczy. Masz racje, Kasia. Na żywo wyglądają jeszcze lepiej i też na mnie działają i to po tylu latach znajomości- odezwała się Monika, po czym Michał zmierzył ją zabójczym wzrokiem.
-No ale ciebie kocham najbardziej,Misiu. – przytuliła sie do niego, a Kasi puściła oczko.
-Kasia, musisz dać mi numer telefonu i się umówimy na sklepy, bo ja tu nie mam normalnie z kim chodzić, wszystko to takie młode tu i bez dziewczyn, a jak już jakaś jest to szkoda gadać ,plastic,fantastic - i zaczęły się śmiać, a Michał wstał, kręcąc głową i wyniósł brudne filiżanki i palerze. Kiedy wymieniły się numermi, Kaśka zobaczyła, że już jest bardzo późno i musi wracać . Monia obiecała jej, że jutro zadzwoni i się umówią. Pożegnała się z Kubiakami i zniknęla za dzwiami swojego mieszkania. Poszła do kuchni napić się wody i wtedy zauważyła, że w całym mieszkaniu jest ciemno. Postanowiła, że szybko pójdzie się umyć i potem spać. I tak zrobiła. Leżała w łóżku pod kołdrą i myślała o całym minionym dniu, ale także o przyszłości, bo może być całkiem ciekawie. Już prawie zasypiała, gdy nagle poczuła wibracje telefonu pomiadamiające o dostaniu sms’a. Niechętnie, ale wstała z łóżka i poszła po telefon. Nie spodziewała się już wiadomości od nikogo, ale czytając go miała  coraz większy uśmiech na twarzy….




Piszcie czy się podoba :* Pozdrowienia :*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz